KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2020

Dystans całkowity:1314.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:64:41
Średnia prędkość:20.32 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:48.68 km i 2h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
21.10 km 0.00 km teren
00:59 h 21.46 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Wtorek, 31 marca 2020 · dodano: 01.04.2020 | Komentarze 0

Rano 5 na minusie, jadę na chwilę do lasu i zawracam, bo w mieście odczuwalnie cieplej. Po pracy miałem chęć na godzinkę lasu, ale dopadła mnie śnieżyca i zrezygnowałem. Oczywiście zaraz potem wyszło słońce. 


Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
14.00 km 0.00 km teren
02:40 h 11:25 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

spacery dwa

Niedziela, 29 marca 2020 · dodano: 30.03.2020 | Komentarze 0

Gosia niestety w pracy, nie ma opcji na wspólne wyjście do lasu więc idę sam. Początkowo przyjemnie bo jeszcze nie wieje, ale na powrocie jest już zimno na otwartym terenie przy jeziorze. Odwiedzam kolejny stary cmentarz, tym razem w Chruścielach.

Po obiedzie wychodzimy już wspólnie, w to samo miejsce. Początkowo tylko mocno wieje, ale po kilku minutach zaczyna padać śnieg i większość trasy robimy w śnieżnej zadymce. Brrrrr.


Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
104.90 km 0.00 km teren
03:58 h 26.45 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

urlop dzień 6

Sobota, 28 marca 2020 · dodano: 28.03.2020 | Komentarze 0

Oj dawno nie miałem wolnej soboty. To ostatni dzień wolnego i ostatni dzień dobrej pogody, trzeba to wykorzystać. Ruszam przed ósmą, tak jak ostatnimi dniami, tak jak wcześniej zero wiatru. Dziś zimniej na starcie, ale szybko robi się ciepło, ubrany jestem tak jak wczoraj, więc jest OK. Po drodze zauważam kilka starych cmentarzy, na które wcześniej nie zwracałem uwagi, jakoś ostatnio mnie ten temat zaciekawił. Na jeziorach "lusterko", choć wiatru trochę jest, czuć to "tam" bo popycha i "z powrotem" bo zatrzymuje. Na drogach pusto, asfalty w większości dobre, tempo całkiem niezłe - bardzo przyjemna wycieczka.

Z kolanem bez zmian, na rowerze czuję tylko gdy depnę, w cywilu czuć przy wstawaniu i schodzeniu po schodach. Dorysowałem brakujące cmentarze do OSM, po drodze zauważyłem też nowy asfalt do wsi Radzie. Nigdy tam nie byłem, bo od wojewódzkiej odchodził wstrętny bruk, będzie okazja przetestować przy jakiejś wycieczce w przyszłości.






Kategoria >100


Dane wyjazdu:
140.40 km 0.00 km teren
05:48 h 24.21 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

urlop dzień 5

Piątek, 27 marca 2020 · dodano: 27.03.2020 | Komentarze 0

Trasa ułożona "pod kierunek wiatru", miałem jechać w przeciwnyą stronę, ale szarpać się na powrocie mi się nie chciało. Do zaliczenia kilka miejsc gdzie nigdy nie byłem, a zawsze chciałem. Wąsosz, Radziłów i Sojczyn Borowy.
Ruszam przed ósmą, jest zdecydowanie cieplej niż na początku tygodnia, kiedy to było jeden na plusie, dziś na dzień dobry jest sześć. Wreszcie zrzuciłem zimowe spodnie, na tyłku letnie plus nogawki i cienkie ochraniacze, na górze jesienna bluza. Wyszło idealnie. Wiatr na razie wieje w trybie zero-jedynkowym, gdy się wyłącza jest bardzo przyjemnie. Załącza się na stałe przed Szczuczynem, więc mam jakieś 20 km może nie walki, bo przesadnie mocno nie dmucha, ale lekkiego zmagania. Niestety lasów brak, za to asfalty bardzo przyzwoite. Niestety tego nie można powiedzieć o DW 668, dobre jest to że wyremontowane są odcinki przebiegające przez miejscowości. Na osłodę piękny dywan omijający DK 65 przez Sojczyn Borowy, chwilę potem niestety chamski bruk do Kanału Rudzkiego. Dalej szutrówka wzdłuż Kanału Kuwasy i kończącej swój bieg rzece Ełk, zerkam w prawo, tam gdzie prowadzi moja trasa i... błoto po osie. Garmin pokazuje następny skręt za 2,5 km, taki kawał tym gównie nie dam rady... Kuźwa. Jadę dalej szutrem, gdzieś przecież musi prowadzić. W tym momencie wychodzi przewaga dotykowej nawigacji, w 530 wymaga to sporej ekwilibrystyki. Dojeżdżam do jakiegoś gospodarstwa, witam się z właścicielem i przejeżdżam przez zagrodę trafiając z powrotem na ślad. Tutaj już znajome miejsca, piękne gładkie asfalty, wiatr w plecy, bez większego wysiłku da się stalowym kowadłem z oponami 42c lecieć ponad cztery dyszki. Najssss. Dobre kończy się na najgorszym piachu w okolicy, jest jeszcze gorzej niż kiedyś, nie da się objechać, więc pcham. Niestety odzywa się kolano, a było tak pięknie do tej pory. Zajeżdżam jeszcze do pracy ustalić co z przyszłym tygodniem i wracam do domciu.

Każda kolejna setka wchodzi zdecydowanie lżej, kolano tak jak we środę nie dokuczało zupełnie podczas jazdy. Niestety czuję je po zejściu, nie boli, po prostu czuję że je mam. 









Kategoria >100


Dane wyjazdu:
12.60 km 0.00 km teren
00:48 h 15.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

Bunelka z synkiem, odpocząć od komputera

Czwartek, 26 marca 2020 · dodano: 27.03.2020 | Komentarze 0

Młodemu mózg się gotuje od siedzenia przy kompie i robienia zadań, więc wyrwaliśmy się na trochę. Od zeszłego roku kiedy to był w sumie ze 4 razy na rowerze sporo urósł i zmężniał. Wszystkie górki zrobione bez jęczenia, aż się zdziwiłem.  Nie widzę niestety żeby sam wyszedł na rower, chyba żeby kumple też zaczęli jeździć...

Kategoria <50


Dane wyjazdu:
10.10 km 0.00 km teren
02:03 h 12:10 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

urlop dzień 4

Czwartek, 26 marca 2020 · dodano: 26.03.2020 | Komentarze 0

Według założeń dziś przerwa od roweru, ale coś ze sobą trzeba zrobić, nie będę przecież w domu gnił. Już dawno chciałem sprawdzić przejezdność ścieżki przy jeziorze Sunowo, byłem tam sto lat temu, oraz kolejny stary leśny cmentarz. Z kolanem z dnia na dzień powolutku lepiej. Kolejny dzień z minimalnym wiatrem i pełną lampą, chyba się za ciepło ubrałem. Przed gospodarstwem jeziorowym odbijam na drogę którą kiedyś na mapie dorysowałem, ale być tam nie byłem. Błoto straszne, ciężko obejść aby się nie upieprzyć, a w słońcu już zaczyna zmarzlina puszczać. Schodzę w dół nad Sunowo, stromo bardzo, przy brzegu mnóstwo zwalonych drzew przez bobry. Ścieżka wzdłuż torów przejezdna, choć kilka położonych drzew trzeba omijać. Cmentarz tak jak wszystkie w okolicy zaniedbany i zapomniany przez ludzi, choć czasem ktoś zagląda sądząc po kilku zniczach. Powrót pod wiatr, wychodzi jednak że ubranie na plecach mam właściwe, na koniec oglądam budowę ulicy Olsztyńskiej w Ełk-Osadzie.













Kategoria z buta


Dane wyjazdu:
123.30 km 0.00 km teren
04:45 h 25.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

urlop dzień 3

Środa, 25 marca 2020 · dodano: 25.03.2020 | Komentarze 0

Wyszykowałem szosę, założyłem na tył nowego gatorskin'a, bo poprzednia sztuka była już ponacinana i płaska. Tak jak wczoraj czekam aż temperatura urośnie ponad zero, tak jak wczoraj Ełckie zamarznięte. Odczuwalnie dziś sporo cieplej, choć odczyty termometru były porównywalne, wiatr nadal minimalny i kręcący się w koło. Planu brak, odnośnie dystansu także żadnych założeń, zobaczymy co będzie się działo z kolanem. Wczoraj i dziś rano porcja ugniatania bolących miejsc na piłce, jest lepiej, bo już usta nie zastygają w niemym krzyku. Teraz tylko boli. Na rowerze null, czuję tylko przy mocnym depnięciu i gdy ruszam, natomiast po zejściu dyskomfort jest cały czas. 

W Wojtelach kończy się dobry asfalt, a 15 km tłuc się po dziurach do Białej Piskiej mi się nie chciało, więc zawracam, przy okazji testując nówkę dywan przez Długochorzele. Wracam do Wiśniowa po drodze rachując kilometry, określając czy mi się chce i biorąc pod uwagę fakt iż przed 14tą muszę być z powrotem. Skręcam na Sypitki, oblatam Selmęt wokół i jadę do Ełckiego Boru na pięciokrotne wahadło po drodze do nadleśnictwa. Dość na dziś, na jutro planuję wolne, a jeśli wsiądę to tylko na jakąś rekreacyjną godzinną przejażdżkę do lasu.

Kategoria >100


Dane wyjazdu:
112.70 km 0.00 km teren
04:45 h 23.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

urlop dzień 2

Wtorek, 24 marca 2020 · dodano: 24.03.2020 | Komentarze 0

Czekam do ósmej, aż się zrobi trochę cieplej, bo rano było -5. Z kolanem jest lepiej niż wczoraj, zafundowałem rolowanie level hard, czyli piłka zamiast wałka. Nadal mam dwa mocno bolące miejsca, jedno wewnątrz drugie na zewnątrz uda. Przy schodzeniu po schodach nadal jednak czuję coś mniej więcej w okolicy kłykcia przyśrodkowego kości udowej. 

Gdy ruszam jest lekko ponad zero, jezioro Ełckie zamarznięte, wiatru miało nie być wcale, ale coś tam na twarzy czuć. Piękne słonko zero chmur, ale ruch na drogach spory, wczoraj było spokojniej. Nad Święckiem robię tradycyjny postój, rozciągam się i ruszam dalej, w stronę Bemowa. W jednostce widać mobilizację, porozstawiane namioty, przy wejściu namiot pełniący prawdopodobnie funkcję śluzy. Wiatr jest zmienny raz pomaga, raz przeszkadza, z podjazdami nie walczę, robię je na młynku, bo większy wysiłek w kolanie czuję. Pod kolejowym mostem robię drugie rozciąganie, to połowa zaplanowanej trasy, ale po głowie chodzi mi jej skrócenie. Chyba za dużo dołożyłem do wczorajszego dystansu, zresztą wypadałoby dać kolanom odpocząć. W głowie liczę kilometry i ostatecznie Talki i Wydminy skreślam, będzie jakieś 20 km mniej niż planowałem, ale 20 km więcej niż wczoraj. W sam raz, żeby się nie sponiewierać, a jeśli będzie dobrze to i jutro gdzieś na dłużej wyskoczyć. W Starych Juchach odwiedzam wieżę widokową, wczoraj tylko na nią spojrzałem. Na schodach czuję, trzecie rozciąganie, na rowerze jest w porządku. Zostały ostatnie dwie dyszki, docieram trochę zmęczony, forma może nie w czarnej dupie, ale szału nie ma. W sumie nic dziwnego, wszak kilometrów w nogach bardzo mało.



Kategoria >100


Dane wyjazdu:
86.70 km 0.00 km teren
03:42 h 23.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

urlop dzień 1

Poniedziałek, 23 marca 2020 · dodano: 23.03.2020 | Komentarze 0

Przymusowy tygodniowy urlop. Siedzieć na dupie nie dam rady, pogoda zapowiada się nieźle, a pod koniec tygodnia nawet lepiej niż nieźle, żeby jeszcze z kolanami było dobrze. Rano mróz, załatwiam wszystkie sprawy i koło 9tej jestem wolny. Dyskomfort w lewym kolanie utrzymuje się od soboty, czuję przy schodzeniu po schodach i przy wstawaniu. Przed wyjściem rzucam się na wałek, jest zdecydowanie lepiej, trzeba będzie się rolować dwa razy dziennie. Zakładam szosowe buty i wygrzebane z czeluści szafy kupione kiedyś ochraniacze Endura MT500, może to przez zimowe buty mam te dolegliwości? 
Trasa zaplanowana w zeszłym tygodniu, miałem ją pojechać któregoś dnia po pracy, ale nie wyszło. 55 km. Szutrem do Miluk, wiatr raczej sprzyjający, na liczniku dwa na plusie, błękitne niebo i pełna lampa. Przy okazji pierwszy raz mogę sprawdzić jak wygląda funkcja climbpro na garminie. Całkiem fajne toto jest. Celem wycieczki były Sajzy, ale z zupełnie innej strony. Jakieś 20 lat temu byłem na biwaku nad jeziorem Krzywym, pozostał sentyment do tego miejsca, ale wiem że sporo się tam zmieniło. Kilkanaście nowych domów, niestety zbudowane tak, że do jeziora dostać się nie można, ehhh. Druga spawa to strumyk łączący jezioro Krzywe z Łaśmiadami - na starych rastrówkach przejazd jest, w rzeczywistości jest bród. Latem pewnie bym spróbował przejść po drzewie, ale nie dziś, nie w tych butach i nie przy temperaturze kilku stopni ponad zero. Zawracam, trzeba zmodyfikować trasę. Przed Połomem wbijam w las, potem błotnistym polem docieram prawie do Krzywego. Dycha po wybojach i znów jestem w Połmie. Wracam na zaplanowaną trasę i jadę nią do Starych Juch. Z kolanem nie jest źle, pomaga rozciąganie i terapia manualna podczas jazdy. Znów jest tak że przy kręceniu czuję tylko nieznacznie, a dolegliwości pojawiają się gdy zejdę i gdy ruszam. Postanawiam dokręcić trochę, bo zakładane pięć dych to trochę mało i jadę pod górkę, pod wieżę widokowa a potem przez Stare i Nowe Krzywe. Wiatr pomaga, słonko świeci, żeby tak jeszcze było cieplej. W Grabniku postanawiam wydłużyć jeszcze raz i jadę zamiast prosto do domu w stronę Rożyńska. Po trzecim rozciąganiu jest spora poprawa i pomimo tego że końcówkę mam pod wiatr dolegliwości nie są dokuczliwe. Trzeba będzie wymyślić pan na jutro, w zależności od tego jak się będę czuł po południu. Sesję z podjazdami na trenażerze znów niestety muszę odłozyć, nie ma co pały giąć, poczekam na moment gdy z kolanami będzie wszystko w porządku.








Kategoria >50


Dane wyjazdu:
26.90 km 0.00 km teren
01:20 h 20.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

co się odwlecze...

Niedziela, 22 marca 2020 · dodano: 23.03.2020 | Komentarze 0

Przewidywałem wygięty lub pęknięty hak tylnej przerzutki, okazuje się że w rowerze jest on na stałe - stalowy. Super. Szczęśliwie w domu mam 9-rzędową przerzutkę, więc minuta osiem i rower naprawiony. Trochę czasu zeszło na regulacji, bo nowa przerzutka jest w wersji shadow i jest słaby jest dostęp na śruby trzymającej linkę. Dodatkowo muszę przestawić zacisk hamulca, dziwne toto, co miałoby się przesunąć że nie pasuje i dzwoni ? 
Wracam do domu, mówię że ruszam na godzinę, na co słyszę -  a ja ? Ruszamy więc razem. Piękne słonko, wieje jakby lżej, do tego nie ma już tych mocnych porywów jakie były rano. Do Żelazek główną drogą, wbijamy w las i się gubię. Od tej strony nie wjeżdżałem, ale zaraz się odnajduję i jedziemy na cmentarz, który chcieliśmy odwiedzić rano na spacerze. Coś miękko zaczyna się robić pod tyłkiem, mało powietrza, macham pompką i obserwuję co się będzie działo. Nie jest źle, potrzeba było jeszcze raz dopompować i do domu udało się dojechać bez zmiany dętki. Opona niestety mocno przecięta, jeszcze nie zjechana, sporo bieżnika zostało, ale trzeba ją wyrzucić. Nie ma co ryzykować, tym bardziej że mam na zapasie nówkę sztukę. 




Kategoria <50, z Gosią