KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:1584.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:68:31
Średnia prędkość:23.13 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:60.96 km i 2h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
438.90 km 0.00 km teren
17:28 h 25.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zdecydowanie lepiej wsiąść w domu i wrócić pociągiem niż odwrotnie.

Sobota, 30 września 2017 · dodano: 02.10.2017 | Komentarze 0

Dwa tygodnie temu spytałem Gavka czy przypadkiem nie będzie się wybierał do Nowego Dworu, bo od dawna miałem ochotę na tę trasę. Tydzień temu się odezwał, zerkam w pogodę, załatwiam wcześniejsze wyjście z pracy i bilet na pociąg. Zapowiada się niezła wyrypa. Cały tydzień wieje zimny, mocny wiatr ze wschodu, z dnia na dzień jest coraz zimniej, a do tego pierwszy raz jadę w systemie - pociągiem TAM, a powrót na kołach. Podróż upływa całkiem przyjemnie, ale jak zwykle jest nużąca, niby odpoczywam, ale będąc na miejscu jestem już solidnie zmęczony całym dniem i siedmioma godzinami w pociągu.

W Łodzi jestem chwilę przed 22, zaraz pod dworcem Fabryczna trafiamy na Festiwal Światła, Gabriel wcina jeszcze makaron, a ja obserwuję pokaz na Łódzkim Domu Kultury. Ruszamy jakieś pół godziny później, kolejny pokaz na Cerkwi, trochę miejskiego zgiełku i w końcu wyjeżdżamy z miasta. Jest trochę hopek, ostatnio przy mocniejszej jeździe odczuwałem lewe kolano, więc się nie szarpię. Nad autostradą stajemy na chwilę, Gabriel rozmawia z tatą przez telefon, ja mam chwilę czasu na siku i rozciąganie. Bocznymi drogami docieramy do Głowna, potem przyjemna, bo pusta krajówka do Łowicza. Wiatr wieje cały czas, jest w większości boczny, więc zbytnio nie przeszkadza, ubrałem się już w pociągu w zimowe spodnie oraz ciepłą bluzę z wiatrówką. Jest nieźle, ale zaczyna być zimno w stopy. Mijamy Łowicz, a kilka km dalej robimy jedyny skok w bok po gminę. Trasę planowałem bez "zygzaków", ale tutaj zostałaby jedna jedyna niezaliczona gmina. Przed Sochaczewem zatrzymujemy się na stacji, Gabriel pije kawę, ja czuję się wyśmienicie, spać się nie chce, chęć do jazdy jest, super. Zakładam tylko ochraniacze na buty, standardowe rozciąganko, siku i jestem gotów. Niestety tak dobrze nie będzie, Gavek ma spory kryzys, który będzie się ciągnął przez większość drogi. Słabo. Po cichu liczyłem na jazdę na kole, wszak chłopak ma dużo mocniejszą łydę ode mnie. Nicto, trzeba się do sytuacji dostosować. Mijamy Sochaczew, Żelazową Wolę i jedziemy pustą DW898 w stronę stolicy. W Zaborowie kilka minut na przystanku, zasnąć się nie dało, a jest zbyt zimno aby dłużej siedzieć. Zauważam, że cały czas jedziemy przez zabudowania, sześćdziesiąt km od Sochaczewa do Warszawy można praktycznie pokonać nocą bez latarki, cała trasa jest oświetlona ulicznymi latarniami.

Zaraz po wjeździe do stolicy kolejny postój na stacji. Biorę hot-doga, odwiedzam kibelek i czekam na kolegę który próbuje zasnąć przy stoliku. W środku jest za ciepło, wychodzę na zewnątrz, aby potem nie było szoku termicznego. W końcu ruszamy, spania nie było, teraz powinno być trochę lepiej, bo podczas miejskiej jazdy coś się dzieje i nie jest tak monotonnie. Trasę ustaliłem tak, aby miasto objechać skrajem i wyjechać w Markach, więc w większości prowadziła ona po DDRach wzdłuż Modlińskiej i Toruńskiej. Trzy plamy w postaci Marek, Zielonki i Kobyłki zaliczone. Zatrzymujemy się w ogródku przy barze, budzik na 20 minut, ale znowu zimno i zaczynający się uliczny zgiełk nie daje pospać. W Wołominie zastaje nas świt, a za miastem temperatura spada do 3 stopni, brrrr. Jedzie mi się przyzwoicie, spać się nie chce, a przecież to powinien być czas kryzysu. Kolejny postój pod wiatą na telefon i batonika, Gabriel odżył trochę gdy poczęstowałem go pewnym proszkiem (może to dlatego u mnie kryzysu ze snem nie było?) W Jadowie przerwa na śniadanie, miałem ochotę na jogurt z drożdżówką, ale w sklepie nic nie było, zadowoliłem się więc bułką z kiełbasą. Wjeżdżamy na DK 50, do tej pory było spokojnie, tutaj jest straszny ruch, dobrze że to tylko kilka kilometrów.

Rośnie temperatura, ale wraz z nią wzmaga się wiatr, będzie ciężko, ale tego się przecież spodziewałem. Gdy stanęliśmy na przystanku aby się trochę rozebrać czuję się tak, jakbym miał ze cztery stówy w nogach, a to nawet jeszcze nie połowa trasy. Po głowie chodzi mi powrót pociągiem z Knyszyna, ale musielibyśmy mocno jechać żeby na niego zdążyć. Taka jazda kończy się niestety tym czego się obawiałem, sygnałem wysłanym z kolana - "uważaj, jak tak dalej będzie to zacznie boleć". No cóż, czeka mnie kawałek kolejnej nocy na trasie...W Ceranowie drugie śniadanie, złożone z 3 pączków, dostarczone kalorie od razu przełożyły się na szybszą jazdę, ale długiego przebiegu nie zrobiliśmy, ledwie kilkanaście km do Ciechanowca. Ciągniemy walcząc z wiatrem do Tykocina, ładne miasteczko, sporo turystów. Mnie dopada teraz Morfeusz, kiedyś ten moment musiał nadejść, zjadam coś słodkiego w bidon wlewam litr coli - musi wystarczyć. Do jazdy napędza fakt, ze od Knyszyna będę miał wiatr w plecy, do Prostek wyjedzie po mnie Gosia, a w samym miasteczku zaplanowaliśmy postój na kebsa.

Biorę średniego, to chyba najlepszy Kebab jaki jadłem, odwiedzam to miejsce często będąc przejazdem. Objadłem się fest, żegnamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Dobre jest to, że jestem coraz bliżej do domu, jedzie się lekko, w zasadzie trójka z licznika nie schodzi. Przed Grajewem jest ze 3-4 km zdartego asfaltu, porządnie mnie tam wytelepało, musiałem się też zatrzymać aby się ubrać. Z Gosią spotykam się zaraz za miastem, jestem już tak wypruty, że odpuszczam jazdę opłotkami przez Kopijki i Wiśniowo i ciśniemy dalej krajówką. Bliższe prawdy jest to że to żaba ciśnie, a ja siedzę na kole jadąc już na autopilocie. Jeszcze tylko kilka kilometrów i w końcu ciepły domek, gorący prysznic i piwo. Odpływam gdy tylko przykładam głowę do poduszki.

Bardzo fajna trasa, pomijając krótki odcinek pięćdziesiątki i trochę dziurawych dróg w okolicach Kosowa Lackiego. Warszawa i jej przedmieścia przejechana nocą, sprawnie i bez problemów. Bałem się o kolano, w zasadzie cały czas jest bez zmian, gdy tylko jest większy wysiłek zaczyna się protest, zabolało ze 3-4 razy po drodze. Na plus świetne samopoczucie nocą i rano, aż dziwne że wcale spać się nie chciało, za to cały przeżyty dzień przed startem spowodował zwiększone zmęczenie samą jazdą. To jednak nie jest dobry pomysł tłuc się daleko pociągiem po czym wsiadać nocą na rower, szczególnie na tak długiej trasie. Zaliczone kolejne gminy, zgodnie z planem w tym roku jeżdżę na szosie dotąd, dokąd się da.



zaliczone gminy 24: Łódź, Nowosolna, Stryków, Dmosin, Głowno (teren miejski), Głowno (obszar wiejski), Kocierzew Południowy, Nowa Sucha, Kampinos, Leszno, Stare Babice, Izabelin, Marki, Ząbki, Kobyłka, Klembów, Tłuszcz, Jadów, Łochów, Stoczek, Miedzna, Szepietowo, Nowe Piekuty, Wysokie Mazowieckie (obszar wiejski)
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
7.80 km 0.00 km teren
00:21 h 22.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 29 września 2017 · dodano: 02.10.2017 | Komentarze 0

Zgodnie z tendencją. Tylko dojazd i powrót. Rano zamieniłem zestaw koszulka+wiatrówka na jesienną bluzę, nadal było zimno, ale to chyba najchłodniejszy poranek w tym tygodniu. Powrót szybki, bo spieszno na pociąg...czas się w końcu gdzieś przejechać :)
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
24.90 km 0.00 km teren
01:12 h 20.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Czwartek, 28 września 2017 · dodano: 29.09.2017 | Komentarze 0

Już bez plusa. Pogoda bez zmian, słońce i zimnica, dziś dodatkowo jeszcze trochę mgieł na odkrytym terenie. Promenada, Regiel, Mrozy, Szeligi - spokojnie po lesie. Powrót prosto do domu.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
38.50 km 0.00 km teren
01:49 h 21.19 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 27 września 2017 · dodano: 28.09.2017 | Komentarze 0

Z każdym kolejnym dniem spada ilość czasu spędzona na rowerze i tendencja się niestety utrzyma. Pogoda cały czas bez zmian. Zimny, mocny, a dziś dla lekkiej odmiany bardziej północny niż wschodni wiatr i słonko. Najpierw kupić bilet na stację, o dziwo poszło bardzo sprawnie i szybko, potem jadę do lasu. Bez ciśnienia, na spokojnie, gdy wracałem do miasta wreszcie zaczęło się ciepło robić, wreszcie...Bo marzłem dobre 40 minut po starcie. Okres dziwny. W letnich za zimno, a na zimowe jeszcze nie czas...
Na dokrętkę po pracy też nie było czasu

Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
69.10 km 0.00 km teren
02:54 h 23.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Wtorek, 26 września 2017 · dodano: 27.09.2017 | Komentarze 0

Trasa ułożona, ale odpuszczam - pojadę po płaskim i zupełnie na lekko i zobaczę co będzie z kolanem. Świt zastaje mnie w mieście, ale widok komina ciepłowni ze wstającym słońcem szału nie czynił, więc na fotkę nie stawałem. Mokro, musiało w nocy coś popadać, do tego dalej wieje zimy ze wschodu. Wszystkie hopki na mientko, a dużo tego w tych okolicach przecież nie ma. Zamiast robić kółko wokół Selmętu wracam po śladzie odwiedzając jeszcze Regiel.

Kolano OK, przeziębienie sobie poszło, całe szczęście.

Wyszło tak że po pracy była chwila czasu, rzecz bardzo niezwykła, więc mus wykorzystać. Okrążyłem Ełckie, trochę przycisnąłem i .... kolano się odezwało. Ehh


Kategoria dom/praca, >50


Dane wyjazdu:
70.00 km 0.00 km teren
02:58 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Poniedziałek, 25 września 2017 · dodano: 26.09.2017 | Komentarze 0

Co będzie to będzie. Albo przejdzie, albo mnie do końca rozłoży. Nie mogę siedzieć bezczynnie, nosi mnie, z nudów jem i wiadomo co się z wagą dzieje. 

Ruszam trochę przed świtem, jest w miarę jasno, w mieście już spory ruch. Przed Bałamutowem łapię słonko, przypominam sobie o asfalcie od Jeziorowskich - trzeba oblukać. Niestety w Łaśmiadach nic się nie zmieniło, ubita szutrówka z dziurami, asfaltu niecały kilometr od strony Jeziorowskich tylko. Szkoda. Podjazdy robię na stojaka, jakoś mocno się nie spinam, aby nie nałykać się zimnego powietrza, a i tak wyszedł PR przed Juchami - dziwna sprawa. Super widoki z górki, super nowe asfalty w jednych i drugich Krzywych. Odbijam jeszcze na kiepską drogę do Rożyńska, aby nie wracać z Woszczel po śladzie. Cały czas mocno dmucha  zimny, wschodni wiatr.

Po pracy dokrętka nad jeziorem, coś zaczyna się kolano odzywać. Chyba przegiąłem trochę wczorajszą szosą i dzisiejszymi podjazdami na blacie.

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
41.10 km 0.00 km teren
01:26 h 28.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

najpierw rydze potem szybka szosa

Poniedziałek, 25 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0

Miał być dłuższy wypad gdzieś na zachód, wszak mocno wieje ze wschodu. Połamało nas oboje i z wyjazdu niestety nici. Rano z dziećmi do lasu na rydze i sowy. Lubię jedne i drugie, prawdziwki są przereklamowane...

Jako że pogoda piękna, a czuję się zdecydowanie lepiej niż ostatnio ruszam sam (Gosia niestety wciąż kiepsko) na szybką szosową rundkę. Po głowie chodziły Wydminy, ale to trochę za daleko, więc standardowa pętla wokół Selmętu. Do Sypitek w ryj, potem bajka.

Niestety wieczorem poczułem czkawkę, wyjazd odbił się rykoszetem (kaszel i ból głowy)



Dane wyjazdu:
13.30 km 0.00 km teren
00:37 h 21.57 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 23 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0

Ciepło, słonecznie i dmucha. Niestety nadal katar i ból głowy.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
7.60 km 0.00 km teren
00:23 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 22 września 2017 · dodano: 23.09.2017 | Komentarze 0

Wczoraj garść tabletek, wypociłem się trochę i dziś ciut lepiej. Mam nadzieję że szybko przejdzie, bo niedziela ma być bez deszczu - kilka km można zrobić gdzieś dalej.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
23.60 km 0.00 km teren
01:02 h 22.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Czwartek, 21 września 2017 · dodano: 22.09.2017 | Komentarze 0

Trochę wcześniej, znów się chce po dniu bez roweru. Promenada, Regiel i po mieście. Szału nie ma, ale niestety na więcej czasu brak.
Po drodze czułem zatkany nos, w pracy już zdecydowanie gorzej się czułem. Jakieś choróbsko próbuje się przyczepić.
Kategoria dom/praca