KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1389.40 km (w terenie 6.00 km; 0.43%)
Czas w ruchu:55:38
Średnia prędkość:24.97 km/h
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:46.31 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
17.50 km 0.00 km teren
00:47 h 22.34 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Wtorek, 31 marca 2015 · dodano: 31.03.2015 | Komentarze 0

Rano po mokrym, promenadą sam będąc suchym. Wracałem również suchym będąc - cóż za szczęście - za to wiało mocno. 
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
8.60 km 0.00 km teren
00:28 h 18.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 30 marca 2015 · dodano: 30.03.2015 | Komentarze 0

Rano w deszczu. Powrót w opadowej przerwie (nawet ze słonkiem), za to z wiatrem mordercą.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
42.20 km 0.00 km teren
01:40 h 25.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Selment z Gosią

Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 29.03.2015 | Komentarze 0

Pogoda była super, za to nie było ani zdrowia (u mnie) ani czasu (u Gosi) - znowu pracująca niedziela. Chłopaki pojechali na setkę z ogonkiem, chętnie bym się zabrał, ale postanowiłem dać kolanom odpocząć. Dobrze zrobiłem, bo tylko gdy obciążenie było większe, od razu pojawiał się dyskomfort. W większości na Gosiowym kole, okrążyliśmy Selment i tyle.

Szkoda trochę tego ładnego dnia, bo żaba w tym roku prawie na rowerze nie jeździła, ma może w sumie ze 300 km w nogach, a imprezy coraz bliżej...
Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
11.30 km 0.00 km teren
00:30 h 22.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 28 marca 2015 · dodano: 29.03.2015 | Komentarze 0

Rano w deszczu, krótko. Potem już po suchym promenadą.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
13.50 km 0.00 km teren
00:38 h 21.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 27 marca 2015 · dodano: 27.03.2015 | Komentarze 0

Rano spotkałem Darka, więc chwilę razem - po chodnikach bo mokro. Powrót już po suchym cieplutko, promenadą.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
00:25 h 21.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Czwartek, 26 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Krótko w obie strony. Rano mi się nie chciało, choć nie spałem już od 5tej, powrót w deszczu więc po chodnikach. Cieplutko, ależ pachnie ten deszcz :)
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
301.00 km 1.00 km teren
11:18 h 26.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

gminobranie'15 vol.2

Środa, 25 marca 2015 · dodano: 25.03.2015 | Komentarze 2

Wypatrzyłem w pogodzie środę jako idealny dzień na rower, ciepło i bez wiatru. Następny level w tegorocznych przygotowaniach to coś około 250km, ale może by się szarpnąć na 300? Mam w sumie taką trasę co prawda dłuższą, zerkam w rozkład PKP i obcinam coś koło 80 km. W oryginale miał być start i powrót z domu na kołach. 

Pierwsza w tym roku pobudka o kosmicznej godzinie, nawet bezboleśnie poszło :), dojazd na dworzec, 45 min w pociągu i wysiadam w Mońkach. Tutaj byłem setki razy ale zawsze tranzytem - krajówką, tym razem mam okazję zwiedzić inny kawałek miasteczka. Całe szczęście jest trochę chmur na niebie, dzięki temu nie ma mrozu, jest jakieś +2. Nauczony doświadczeniem sprzed tygodnia, tym razem wiozę ze sobą gazetę, instaluję na plecach i o przewianych plecach zapominam.

Zaliczam gminę Jaświły, zaraz za wioską zza chmurki wychodzi słonko, przed Knyszynem zaczyna się robić zimniej zamiast cieplej i tak jest dobre pół godziny. Było kilka kilometrów kiepskich asfaltów, ale to dopiero przedsmak tego co mnie czeka. Dla osłody nówka droga do Tykocina, zaczyna się poranny szczyt, kładę się na lemondkę i połykam kilometry. Sam Tykocin bardzo ładny, z zamkiem, synagogą, ładnym kościołem i zachowanym oryginalny układem przestrzennym miasta. Spędziłem tu kilka minut, porozciągałem się, zjadłem kanapkę. Sam przejazd zajął kupę czasu bo ulice są z kostki, na pewno to uroku dodaje, ale rowerem po tym jechać się po prostu nie da.

Dalej drogą 671, też świeżo wyremontowana, jest nawet asfaltowy ciąg pieszo-rowerowy. Zjeżdżam z drogi, ale gdy na mojej drodze pojawia się coraz więcej szkieł szybko na nią wracam. Przejeżdżam nad S8, i moja droga już taka piękna nie jest, ale nicto - spodziewałem się że słodko nie będzie. Wg prognoz wiatr miał być minimalny (hehehe...) i kręcić się w kółko (to akurat się sprawdziło), całkiem nieźle zaczął sobie poczynać, a kierunek miał niestety niekorzystny. Myślę sobie, zaraz skręcę na zachód to będzie lepiej - jasne - lepiej nie mówić...Mijam wioski, jedna za drugą, dookoła widoki jak na Mazowszu, znowu docieram do 8-mki tym razem trzeba było przepuścić sznuuuuuuurek aut aby się przebić na drugą stronę. W Rutkach kiedyś byłem, na brevecie 600, szukam miejsca do zatrzymania się, ale go nie znajduję, ostatecznie rozbijam się w przydrożnym rowie zaraz za Rutkami. Pękła stówka. Dzwonię do Gosi, chwila ulgi karkowi, bo oczywiście zaczął boleć jakieś 20 km temu i z kanapką w zębach ruszam dalej.

To był błąd. Duży. Ledwie ją zjadłem. Jedną ręką ciężko kierownicę utrzymać, dziury, łaty, ale najgorszy był fakt że nawierzchnia była pofalowana. Nawet wiem czemu. Po co zrobić dobrą drogę, skoro można oblać kocie łby (już przecież są) jakimś lepiszczem - taniej i szybciej - więcej moje koło na tej drodze nie postanie !!!! Jadę kawałek za Narew zaliczyć gminę Trzcianne, wracam i spory kawałek krajówką. Tutaj można trochę odpocząć, idealnej nawierzchni nie ma, za to wiatr często pomaga. Przed Piątnica widzę bar przy drodze, jest gdzie usiąść, zjeżdżam i robię dłuższy postój. Zdejmuję wiatrówkę, ochraniacze z butów i zamieniam czapkę na buffa. Droga do Jedwabnego też bardzo przyzwoita, było nawet kilka fajnych górek, tak samo do Przytuł. Następnie miałem kawałek po kolejną gminę, żeby za słodko nie było 668 to porażka, czekam tylko na tabliczkę z gminą i zawracam. To chyba najgorsza droga po której miałem okazję jechać, nawet na pierścieniu takich nie było. No ale co się dziwić skoro dziury naprawiane są metodą - był dołek - będzie górka. Chamsko ułożone placki asfaltu, to już wolę dziury jest szansa je ominąć a tak można sobie tylko zęby uszkodzić. Chwila wytchnienia na ławce w Stwiskach, zrobiło się pusto w miasteczku po oddaniu obwodnicy. 100 do mety.

Jeszcze fragment niesławnej 668, na dodatek z wiatrem w ryj i udało się w końcu dotrzeć do krajówki. Wieje dalej, choć kierunek ruchu zmieniłem, za to jest gładko, do tego całkiem spory ruch. Kolejną pauzę robię w Kolnie, dużo nie ujechałem ale zaczęły mnie boleć kolana i kark odezwał się po raz drugi. W końcu zaczął się jakiś przyjemny krajobraz, trochę górek i lasy, postanawiam zrobić skrócik do Białej Piskiej zamiast jazdy krajówkami. To był kolejny błąd. Zaczęło się niewinnie, kilka km OK, potem coraz węższa droga, aż wreszcie gruntówka (jakbym dorwał tego buraka który tą drogę ryzował...) To jeszcze nic, kolejne 15 km to żwirek przymocowany do podłoża lepikiem. Pięknie się urządziłem, pięknie. Kolanom te 10 km mniej nie pomogą a rower ciężko w dłoniach utrzymać, dawno się tak nie nakląłem. Potem zaczęło coś trzeszczeć w rowerze, no jeszcze tego brakowało...Doturlałem się do Białej, zmieniłem baterie w GPS i zauważyłem że Dynapack opiera się o obejmę na sztycy - to powodowało de dziwne dźwięki. Stąd już rzut beretem, droga idealna, nawet wiatr się uspokoił, tak sobie dumam o co może chodzić z tym kolanem, w sumie jakieś dziwne odczucia mam już jakiś czas i nagle mnie olśniło. Przecież w codziennym rowerze podniosłem siodło - nie zawadzi sprawdzić. Faktycznie jest lepiej, tylko przy depnięciu teraz czuję ten dyskomfort. Robi się chłodno, więc kolejny przystanek (oj było ich dziś naprawdę dużo) w celu ubrania wiatrówki i rękawiczek. Docieram do Ełku, robię jeszcze rundę po mieście, bo przez te skróty, kilometrów do trójki z przodu brakuje. Zjeżdżam na chwilę nad jezioro, tak jak rano, słońce chowa się za chmury więc zachodu nie widać.

zdjęcia

Trasa:Zaliczone gminy: Jaświły, Kobylin-Borzymy, Zawady, Trzcianne, Wizna, Piątnica, Jedwabne, Przytuły, Radziłów, Stawiski, Mały Płock

Kategoria >300


Dane wyjazdu:
25.40 km 0.00 km teren
01:05 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Wtorek, 24 marca 2015 · dodano: 24.03.2015 | Komentarze 0

Kolejny mroźny i słoneczny poranek. Trochę dłużej, Regiel i dawno nie jeżdżoną drogą wzdłuż torów. Powrót cieplutki, nad jeziorem, wieje solidnie.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
17.50 km 0.00 km teren
00:45 h 23.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 23 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 0

Nad jeziorem. Rano minus 4, zmarzłem w łapki bo wziąłem lżejsze rękawice. na powrocie dycha cieplej, ale dmucha konkretnie.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
18.70 km 0.00 km teren
00:55 h 20.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

cztery jeziora, czyli 19 km więcej niż dziś zamierzałem

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 3

Obudziłem się przed szóstą, za oknem full lampa, trochę śniegu i jakieś minus 5. Cóż tu robić z dniem który się tak wcześnie zaczął, a od roweru postanowiłem wziąć sobie wolne. Książka, śniadanko, przegląd prasy...dzwoni Gosia że właśnie wyjeżdża z Krakowa, tam jest plus 5 i pada deszcz. No niezła różnica i pogody i temperatury :) Postanawiam zająć się spychologią, trochę jej się uzbierało, ale nadszedł w końcu ten czas. Trochę przy szosówce posiedziałem, potem zająłem się wymianą klocków w Krossie (kupione na jesieni :p) - 37.000 - całkiem przyzwoity wynik :) Potem w dłoń miarka, linijka i poziomica, ołówek za ucho i mądra mina. Postanowiłem przenieść ustawienie siodła z szosy na rower codzienny. WDF...nieźle to wszystko było poprzestawiane...ostatecznie sporo w przód i jakieś 2cm !!!! do góry. A może by tak sprawdzić? Jeszcze młoda godzina, obiad na powrót żony zdążę zrobić. Pal licho postanowienia, nic mnie dziś nie boli, wczoraj zresztą też nie - jadę...

Sporo wstępu. 

Sama jazda na luzie, mus się napawać pięknem przyrody. Choć pięknie świeci słonko jest zimno, cały czas na minusie, dodatkowo wieje arktyczny wiatr z północy. Do głowy mi przyszło krótkie kółko i zaliczenie czterech bliskich jeziorek. Ełckie (to akurat mam 100 metrów od domu), Żabie i dwa Selmenty, Mały i Wielki. Pisać nie będę więcej, w niecałą godzinę można tyle pięknych obrazków zobaczyć.
http://1drv.ms/18Q35Lo
Kategoria <50