KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:2047.20 km (w terenie 11.00 km; 0.54%)
Czas w ruchu:82:15
Średnia prędkość:24.89 km/h
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:60.21 km i 2h 25m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
135.40 km 4.00 km teren
05:03 h 26.81 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

z chłopakami po okolicy

Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0

Gosia w pracy, ja po wczorajszym deszczu niedojeżdżony...choć schodząc rano po schodach czułem tą jazdę w udach i łydkach. Dawno nie byłem na niedzielnej zbiórce. Na ósmą czy dziewiątą? Jadę na ósma, a że nikogo nie ma, robię rundę wokół ełckiego, potem po mieście i melduję się na miejscu kilka minut przed dziewiątą. Rozbieram się trochę, zaczyna się robić ciepło, wiatr nadal mocny, choć chyba już nie tak jak wczoraj.

Ruszamy w sześć osób, początek jak wczoraj - poligon. W Wierzbinach odbijamy na Orzysz, potem na Górę. W ubiegłym roku tam byłem, pokazałem chłopakom trasę w lesie z gładkim jak stół asfaltem, świetnymi zakrętami i górkami. Byli pod wrażeniem tak samo jak ja rok temu. Jedyny szkopuł to fakt że nie ma stamtąd jak wrócić, ale ostatecznie przekonali się do jakichś 4 kilometrów po szutrze. Wyjeżdżamy w Marcinowej Woli, w międzyczasie odbieramy telefon że chłopaki jadący dziś maraton MTB są w karetce w drodze do szpitala...Ehh...takie uroki kolarstwa. Malownicza droga wzdłuż jeziora Buwełno, zjazd i podjazd pod nadajnik TV w Miłkach, popas pod sklepem. Potem już niezły "ogień" w drodze do domu, wiatr pomaga, a po drodze najlepsze okoliczne wzniesienia. Oczywiście z chłopakami nie mam szans, nie trenuję od jakichś dwóch lat mocnej jazdy, więc na każdej górce pękam. Trzymam swoje założenia (cad >90) i jadę swoje. Dawno już tak serducha nie przegoniłem na wysokich obrotach, do plusów należy też dodać, że tak jak wczoraj z kolanami wszystko w porządku.



Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
00:53 h 22.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0

Rano krótko. Powrót upalny, z mocnym wiatrem. Odbiłem do lasu na autostradę, super zapachy, takie jak latem. Od jeziora też świeży zapach wody, spora fala.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
122.10 km 0.00 km teren
04:23 h 27.86 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Krócej niż było w planach

Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0

Pisałem do Darka czy nie ma ochoty na nocne 200-300 km, ale nie odzywał się, więc wyruszyłem sam. W planach była wizyta w domu w okolicach zmierzchu i wyjazd na drugą część trasy. Tyle założeń.

Jadę pod mocny SW wiatr, gorąco, na tym wietrze sumarycznie komfortowo. Jadąc na leżaku pod koło wybiegł mi lis, jakieś 10 cm przemknął przede mną, słychać tylko było darcie pazurów po asfalcie.  Uff, ale mi ciśnienie skoczyło...Droga do Drygał to mozolne odliczanie kilometrów, wieje w pysk strasznie, po skręcie do lasu na orzyski poligon duża ulga, tylko droga kiepska. Po wyjeździe na krajówkę wracam w stronę Ełku, zatrzymuję się na pierwszym przystanku: rozciąganie, siku, batonik i smarowanie tyłka. Jest nieźle, tyłka się najbardziej obawiałem. Po wrzodzie zostało wyczuwalne pod skórą zgrubienie, gdy się dobrze usiądzie jedzie się normalnie, bez nieprzyjemności. Chwilę po tym niebo zasnuwa czarna chmura, zaczyna kropić, dojeżdżam na następnego przystanku i czekam, dwie, może trzy minuty. Nie pada mocno więc jadę dalej, ale z każdym kilometrem coraz bardziej mokry asfalt. Uwaliłem się mocno, w butach potop, wiatr zamiast pomagać zmienił się na boczny i w momentach gdy nie ma słońca jest mi zimno. Docieram do Ełku, pod wieżą ciśnień jest nadal mokro, ale pod domem nie ma znaku deszczu. Hmm co tu robić??

Jadę w przeciwnym kierunku, tam gdzie nie padało, choć po głowie chodziła jeszcze jedna pętla prze poligon. Słońca brak, wiatr nadal boczny, choć już tak nie zabija jak po wyjeździe. Przerwa na kanapkę i batonika, marznę cały czas, czekam na słońce, ale go nie widać. W Kalinowie zawijam na rondzie, szukam przystanku aby się ubrać bo granica akceptowalnego zimna już pękła. Chwilę po ruszeniu atakuje mnie kolejna chmura, deszcz towarzyszy mi już do końca. W mieście wreszcie wyszło słonko, ale tylko po to aby w efektowny sposób schować się za horyzontem

Gdyby przeschło wyjechałbym jeszcze na jakieś 2-3 godzinki gdzieś blisko domu, ale że jest bardzo mokro odpuszczam. Jestem nieźle umordowany walką z wiatrem. Co ciekawe nie miałem ŻADNYCH nieprzyjemnych odczuć ze strony kolan, zacząłem pić FLEXIT liquid (tak jak w ubiegłym roku) i chyba dzięki temu wszelkie nieprzyjemności zniknęły. Acha i zmieniłem spodnie na dmtex'owe, tych bbtourowych chyba więcej na długie dystanse nie założę

Kategoria >100


Dane wyjazdu:
33.90 km 0.00 km teren
01:30 h 22.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Piątek, 29 maja 2015 · dodano: 29.05.2015 | Komentarze 0

Nie mogłem wysiedzieć w domu gdy taka pogoda za oknem. Co prawda wiatr skutecznie chłodził, a w lesie było momentami zimnawo. Nie powiem żeby z tyłkiem było wszystko w porządku, ale te trzy dyszki rano pokonałem bez większych problemów. Smarowidła działają, wrzód coraz mniejszy ale dalej jeszcze wyczuwalny. 

Trasa wokół Regielskiego i trochę miejskimi ulicami. Powrót nad jeziorem, cieplej, ale tylko w słońcu. Dalej mocno dmucha.
Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
00:48 h 25.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Czwartek, 28 maja 2015 · dodano: 28.05.2015 | Komentarze 0

Promenada i przy torach, powrót również nad jeziorem. Goła łyda, rano na granicy komfortu, potem już przyjemnie. Da się już siedzieć na dupie, ale nie ryzykowałem terenu ani niczego dłuższego, chociaż chce się strasznie...
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
17.80 km 0.00 km teren
00:50 h 21.36 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Środa, 27 maja 2015 · dodano: 27.05.2015 | Komentarze 0

Rano promenada, można już jakotako usiąść w siodle. W drodze powrotnej po bilet Kraków - Ełk, póki jeszcze jest -30%. Wrzód na dupie coraz mniejszy i coraz mniej bolesny, ale czy się uda w weekend coś dłuższego pojechać to nie jestem pewien (o ile oczywiście pogoda pozwoli).
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
8.10 km 0.00 km teren
00:29 h 16.76 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Wtorek, 26 maja 2015 · dodano: 26.05.2015 | Komentarze 0

W deszczu, nadal tylko stojąc, po chodnikach. I tak lepiej na rowerze bo z chodzeniem jeszcze większy problem. Po robocie już o niebo lepiej, chyba mazidła zaczęły działać, bo  już na prawym półdupku dało się siedzieć i kręcić.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
00:30 h 18.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 25 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0

Z tyłkiem niestety tragedia, wrzód jest wielkości palca, dziś już problem nawet z chodzeniem, a pracę mam przecież siedzącą...Rower to i tak najlepsza opcja dostania się do pracy. Na stojaka oczywiście :) Będzie trening łydki :)
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
221.50 km 6.00 km teren
09:15 h 23.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Podlasie

Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0

Do tej trasy przymierzaliśmy się bodajże trzy razy w ubiegłym roku. Zawsze coś stało na przeszkodzie, to kontuzja kostki Małgosi, to bardzo mocny wiatr i coś tam jeszcze czego już nie pamiętam. Niedziela była wolna, pogoda też całkiem niezła, ciepła bezwietrzna noc ,a potem lekki wiatr z północy. Takie są prognozy.

Budzik dzwoni o 1.50 godzinę później jesteśmy już w trasie. Ale żeby nie było tak słodko po wyjściu na zewnątrz pada deszcz. Może nie duży ale wg. prognoz miało nie padać. Popadało ze dwadzieścia minut, potem po mokrym mniej więcej do Kalinowa. Gasimy latarki na chwilę nawet pojawia się słoneczko. Od samego początku jedzie się ciężko, niby nie wieje, asfalt w porządku, a czuję się jakbym jechał na hamulcu. Gosia ma to samo. O co chodzi? Augustów mijamy, potem fajny fragment przez puszczę augustowską, prosta droga przez las z małymi hopkami i śpiewem ptaków. Zaczyna mi dokuczać kolano,na liczniku 60 km. Pięknie. Korzystając z sikisutopa rozciągam się, w czasie jazdy poprawiam spodenki i kolana już nie czuję. Wystarczy skórę trochę na kolanie przesunąć aby przestało dokuczać. Ciekawe. Już jakiś czas temu to zauważyłem, szkoda że są też takie dni, na które ten patent nie działa. Za to mam problem z tyłkiem, od piątku w sumie. Ka kości kulszowej czyli w miejscu styku z siodłem wyrosło mi jakieś paskudztwo. Dwa dni traktowania detreomycyną zdecydowanie pomogło, ale dzisiejszy wyjazd to na pewno ukręcenie łba całej kuracji. W sumie wiedziałem ze tak będzie już przed startem. Na razie nie jest źle, wystarczy znaleźć pozycję odpowiednią i się nie wiercić :)

Wracając do trasy. W Lipsku nie jedziemy wojewódzką na Dąbrowę jak zawsze, ale wypatrzoną ma street view drogą po wiochach. To był strzał w dziesiątkę. Takich chałup jak w Nowym Dworze nie ma chyba nigdzie więcej. W ogóle klimat Podlasia jest świetny, tutaj czas zatrzymał się dawno. Zapomniane przez Boga wioski, gospodarstwa nad samą granicą (wychodzisz z chałupy - a tu słup graniczny), piękne niczym nie skażone krajobrazy. Miód. Zdjęć nie robiłem, chłonęliśmy wszystko wzrokiem. To już mój czwarty przejazd tą trasą i na pewno nie ostatni. Warto. Poza widokami, setkami góreczek i unikalną architekturą - są tutaj tez wspaniale drogi. Nic tylko jechać.

Krótki przystanek w Kuźnicy na drożdżówkę, w Krynkach trochę dłuższy popas, na chwilę przy meczecie w Kruszynianach i 6 km szutrówki. Dobijamy do krajówki, standardowy ogonek ciężarówek czekających na odprawę graniczną. Chmury w końcu się rozeszły, może to ta pogoda tak nas wpływała, bo radości z samej jazdy nie mieliśmy wcale. Mieliśmy zajechać jeszcze do Supraśla ale tyłek tak już mi się dawał we znaki ze odpuściliśmy. Pewnie za sprawą tego że zrobiło się nie ciepło, a od razu gorąco, wszak było południe i pełne słońce.

Przez miasto głównie na stojaka, nie dałem rady już w siodle siedzieć, zaliczamy jeszcze piękny Pałac Branickich, lody, kawę i pociągiem wracamy do domu.

kilka fotek - ale żeby zobaczyć kwintesencję całej trasy trzeba ją po prostu przejechać

Kategoria z Gosią, >200


Dane wyjazdu:
36.30 km 0.00 km teren
01:50 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

trzeci

Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 0

Trzeci dziś raz. Z małżonką po okolicznych lasach, krótka wizyta u teściów. 
Kategoria z Gosią, <50