KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:2418.40 km (w terenie 44.00 km; 1.82%)
Czas w ruchu:99:07
Średnia prędkość:24.40 km/h
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:78.01 km i 3h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
39.90 km 3.00 km teren
01:38 h 24.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Piątek, 31 lipca 2015 · dodano: 31.07.2015 | Komentarze 1

Nie miałem dziś natchnienia jakoś. Rano do Regla i rundka przez miasto, trochę cieplej niż ostatnimi dniami i wiater trochę zelżał. Po robocie Szeligi, Mrozy, Regiel i nad jeziorem do domu.

Po drodze na promenadzie sporo snujących się turystów, lato nie zachwyca w tym roku...leżeć jak foki na plaży się nie da...za to na rower pogoda jest zawsze dobra :)
Kategoria dom/praca, <50


Dane wyjazdu:
42.90 km 0.00 km teren
01:48 h 23.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Czwartek, 30 lipca 2015 · dodano: 30.07.2015 | Komentarze 0

Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie jakąś bluzę rano zakładać. Mokro, musiało skończyć padać chwilę przed pobudką, słonko świeci w kratkę tak jak wczoraj. Pojechałem na Regiel, ale zawróciłem. Cień i wilgoć to nie jest dobra opcja, poza tym ciągle nie jestem do końca zdrowy, na pewno weekendowy wyjazd na dobre nie wyszedł. Pokręciłem się po mieście tylko.

Po pracy stalowe niebo i wiatr morderca. Co tam. Co będzie, to będzie...Lasem do Mrozów, potem boczny, ale na drodze przez pole do Regla ciężko było 15km/h utrzymać, dobrze że to niecałe 3km. Promenada w całości, szczęśliwie nad jeziorem wiatr już tak nie przeszkadzał, z nieba nie spadła ani kropla. Ryzyko więc się tym razem opłaciło.
Kategoria dom/praca, <50


Dane wyjazdu:
27.30 km 0.00 km teren
01:02 h 26.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

Podwieczorek

Środa, 29 lipca 2015 · dodano: 29.07.2015 | Komentarze 0

Regiel...Regiel...Regiel musi być...Jak nie ma Regla...
...to dzień stracony...

Miałem zajawkę na kiszoną kapustę, wstawiłem do gara, przykazałem starszemu pilnować i poszedłem na godzinkę. Regiel i dalej wokół Regielskiego jeziora, na dokładkę promenada. Trochę mocniej niż zazwyczaj w drodze do pracy.  Udało się zdążyć przed deszczem i uraczyć się gorącym kapuśniakiem :)
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
39.20 km 0.00 km teren
01:43 h 22.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 29 lipca 2015 · dodano: 29.07.2015 | Komentarze 0

Trzeba się było w końcu ruszyć, chociaż spać się chciało...
Wokół Ełckiego, mocno dmucha, słońce w kratkę, jak się schowa to jest zimno. Zamiast skręcić jak zawsze do Regla turlam się po mieście, zawsze to więcej słońca, przynajmniej w teorii, bo w praktyce schowało się za chmurą i nie chciało się pojawić. Początkowo przy mocniejszym depnięciu czuję ścięgna za kolanem, potem było już dobrze.
Miałem pojeździć deko po pracy, ale dowiedziałem się że młody zgubił klucze od domu. W drodze powrotnej szukałem po sklepach nowej wkładki do drzwi, a okazało się że znalazłem ją praktycznie pod oknem :) 
Kategoria dom/praca, <50


Dane wyjazdu:
19.40 km 2.00 km teren
00:49 h 23.76 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Wtorek, 28 lipca 2015 · dodano: 28.07.2015 | Komentarze 0

Rano krótko, pojechałem sprawdzić czy skończyli remont Kilińskiego i faktycznie ostatnia warstwa dywanu już wylana. Na podjeździe dalej czuję ścięgna za lewym kolanem, na płaskim jest OK.
Po pracy trochę padało, schowałem się na kilka minut u Marka, więc była okazja pogadać. Potem las, autostrada i promenada w całości. Wieje mocno, ale ogólnie przyjemnie.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
7.00 km 0.00 km teren
00:16 h 26.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

do/z pracy

Poniedziałek, 27 lipca 2015 · dodano: 28.07.2015 | Komentarze 3

Rano prosto z pociągu do roboty, spóźniłem się równo pół godziny, dobrze że szef był o takiej ewentualności poinformowany.

Tak jak podczas ostatniego wyjazdu gminnego, po odpoczynku zaczęły mnie boleć ścięgna z tyłu lewego kolana. W pracy tak jak się spodziewałem był horror, najgorzej było z patrzeniem w monitor, a przecież głównie to robię...

Nie powiem żeby było dobrze gdy wsiadłem na rower aby wrócić do domu. Noga przestała boleć gdy się rozkręciła, ale czułem się jakbym był pijany, zero kontaktu ze światem.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
434.50 km 0.00 km teren
17:48 h 24.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Załatać gminne dziury po "Pięknym Wschodzie"

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 28.07.2015 | Komentarze 2

Planów na weekend było kilka, wszystkie krzyżowała pogoda, a dokładniej front zmierzający z zachodu. Jedyną opcją w miarę rozsądną był wyjazd wcześnie rano w niedzielę i trafienie na ewentualną końcówkę opadów. Problemem tez był stan mojego zdrowia, w czwartek wziąłem ostatnią porcję antybiotyku, nadal byłem jeszcze zatkany z lekko bolącą głową.

Budzik dzwoni 3.45, byłem przygotowany, więc tylko ubrać się, umyć i zapakować jedzenie do torby. W mieście kończą się właśnie imprezy, pełno pijanych wyrostków, na stację niedaleko, cztery minuty i siedzę w pociągu. Próbuję przydrzemać trochę, ale się nie udaje, jem śniadanie w postaci makaronu z tuńczykiem i sprawdzam najświeższą  pogodę. Ma padać, ale tylko do około 15tej, nie jest źle... Uświadamiam sobie że nie spakowałem sudocremu, piszę do kolegi, on niestety nie ma, posiada tylko Xenofit...Pociąg ma jakąś małą awarię i do Białegostoku dociera z 10 minutami opóźnienia. Janek już na mnie czeka, ładujemy rower do auta i kilka minut później ruszamy. Im dalej na wschód tym gorsza pogoda (koło Grajewa i Moniek świeciło nawet słoneczko), Radzyń Podlaski wita nas mocnym deszczem, stajemy na stacji ORLEN, ale nie ma tu prysznica (na stronie www widniało że jest) więc jedziemy kawałek dalej. 

Pada. Nicto. Mus się zbierać, bo czas leci, a już mamy spore opóźnienie względem planów. Dumam jak się ubrać, mam wodoodporne skarpetki, ale ostatecznie zakładam normalne i ochraniacze na buty. Gdy ruszamy deszcz słabnie, jest jednostajnie upierdliwy, ale spokojnie da się jechać. Najpierw na północ, w Międzyrzeczu orientuję się że coś jest nie tak, zerkam w telefon i już wiem co. W Garminie mam starą wersję śladu, w poprawionej - trasa od Kąkolewnicy prowadzi po gminę Trzebieszów, ehh cofać się nie będziemy, skręcamy tylko i ratujemy co się da. Całe szczęście ominęliśmy tylko jedną. W okolicach Łosic przestaje padać, nie jest zbyt ciepło więc nadal jadę w wiatrówce. Po skręcie na wschód wiatr zauważalnie zaczyna pomagać, robi się coraz cieplej, momentami nawet wychodzi słonko. Przebijamy się przez Białą Podlaską, w samym mieście nie trafiliśmy na żaden sklep, ale kawałek za trafiamy na całodobowy, na dużym parkingu przy DK2. Woda, wafelki, telefon do żony...15 minut

Pierwsza setka poszła gładko, natomiast na drugiej jest tragedia, boli mnie głowa. Smarkam co chwila, cały czas się zbiera wydzielina w nosie, a głowa jak ćmiła od samego rana, tak teraz już regularnie łupie. Biorę pigułę, po godzinie kolejną, bo ta pierwsza nie pomogła, zakładam jeszcze buffa pod kask i po kilku minutach w końcu zaczyna być dobrze. W założeniach mieliśmy nie tracić czasu na zbędne stawanie, a ja musiałem zatrzymywać się dosyć często, więc umawiamy się że Janek jedzie, a ja gonię Go po swoich postojach. Jest szansa na chwilę szybszej jazdy, bo tempo jest dla mnie trochę za niskie. Im bliżej Parczewa tym więcej fatalnych dróg, było kilka odcinków przypominających "najlepsze" i kultowe wręcz fragmenty z Pięknego Wschodu. Przed Włodawą kilkunasto-kilometrowy fragment po betonowych płytach, co kilka metrów łączenia - stuk, stuk - stuk, stuk. Dla osłody wychodzi słońce, wiatr dalej jest w miarę sprzyjający, czasem jednak zawiewa w twarz. W mieście stajemy na Orlenie, tankujemy bidony, wypadałoby coś zjeść, ale na hot-dogi nie mamy ochoty, może coś po drodze? Ostatecznie kończy się na kanapce.

Fajna droga w stronę Chełma, niestety DDR z kostki, zakaz...ciśniemy asfaltem, ktoś tam trąbił...Kawałek za miastem dwa jeziora, nie lada atrakcja w tym rejonie, sporo namiotów, turystów, rowerzystów na równoległej DDR. Dalsza droga w porządku, choć przed samym Chełmem duży ruch, zauważalnie czuć że dzień się skraca, około 21.00 trzeba już palić światło i robi się zimno. W Chełmie mieliśmy zrobić dłuższy postój i zarazem ostatni. Najpierw wizyta w MC, nie jadam tutaj, co najwyżej kawa...tym razem się na jakiegoś burgera skusiłem i będzie to chyba ostatni w moim życiu. Ani toto dobre, ani się tym nie najadłem, za to kawa była pyszna. Ubieramy się na noc i jedziemy na ostatnie 150 km. Chociaż...po niecałym kilometrze następny postój...po wodę. Sprawdzałem przed wyjazdem że po drodze żadnych Orlenów  już nie będzie, tankujemy na full + mała butelka i puszka coli na zapas.

O dziwo po drodze kilka małych hopek, ogólnie trasa płaska jak stół, podjazdów przed GMRDP nie poćwiczyłem. Krajówka z poboczem, można wygodnie jechać, ale średnia nam spada, włączył się tryb nocny. Sama noc bardzo przyjemna, z mocno świecącym księżycem, zerowym wiatrem i całkiem miłą temperaturą. Odbijamy kawałeczek po gminę Rejowiec Fabryczny, a potem już na północ. Obserwuję ETA do celu i czas ten cały czas przesuwa się do przodu - czy zdążę na pociąg do Ełku ? Są fragmenty gdy jedziemy szybciej, ale generalnie prędkość oscyluje między 22-23 km/h. Drogi w stanie różnym, ale jakoś tak się działo że jeżeli na drogowskazach widać było miejscowość Parczew to nawierzchnie się strasznie psuły...Końcówka jak zawsze, powolne znikanie kilometrów z licznika, mgły na łąkach, momentami temperatury w granicach 5-6 stopni. Wiem już że w góry ubranie które mam na sobie nie wystarczy, będzie zbyt zimno.

Docieramy w końcu do Radzynia, patrzę w mapę za jakimś skrótem, da się urwać kilka kilometrów, na parking docieramy parę minut przed piątą rano. Na prysznic nie ma czasu, zresztą warunki były...takie sobie...żeby się źle nie wyrażać. Wstaje słońce, nie mogło wczoraj tak być? Ehh, nie ma co narzekać - i tak pogoda była łaskawa. Próbuję się zdrzemnąć w aucie, zasnąłem może na 5 minut, czuję się dobrze, ale co będzie potem, wszak za kilka godzin będę siedział w pracy...Szaleńcza jazda w końcówce, jedziemy przez Białystok opłotkami aby uniknąć świateł i porannego szczytu komunikacyjnego. Na stację PKP docieramy ze 3 minuty przed odjazdem, szybki montaż przedniego koła, wsiadam do pociągu słysząc "...odjedzie z toru przy peronie pierwszym...", po chwili zamykają się drzwi...
Zasnąć dalej nie mogłem. Będzie horror w pracy...

Podsumowując. Kolejna udana wyprawa po gminy, łaskawa w sumie pogoda, trasa niezbyt ciekawa, jak to na gminnych wyjazdach. Udało się zminimalizować postoje do około 1h15 minut, jechałem w spodniach z BBT i tym razem było nieźle. Nie smarowałem tyłka wogóle, nie było takiej potrzeby, było cały czas sucho, trochę obity, ale otarć zero. Przetestowałem ładowarkę USB i używanie telefonu w torebce na ramie. Ładowarka spoko, w niecałą godzinę nabiło mi 25% baterii, natomiast nie bardzo da się używać telefonu z tobą którą posiadam, pozostaje forma: kieszonka, ręka i ładowanie (najlepiej na zjazdach), tak będzie najwygodniej. Założyłem na plecy worek na jedzenie, dobry patent, można się do niego dostać w czasie jazdy nie zatrzymując się. Sam worek nic nie waży, wkładam do niego tylko jedną bułkę, ze 2 wafelki, porcję izotonika, poza tym spełnia rolę oczojebną. Po drodze bolał mnie lekko kark, tak jak zawsze w okolicy 80 km, potem przeszło, z kolanami wszytko w porządku. I bym zapomniał...Miałem zderzenie z ptakiem, całe szczęście jakimś małym i całe szczęście że uderzył mnie w ramię a nie w twarz. Zakończył żywot na asfalcie pozostawiając mi niezłego siniaka. Co by było gdyby wleciał taki bocian? A kilka nisko nad drogą już mi w życiu przeleciało...

zdjęcia moje i Janka


Gmin 34: Radzyń Podlaski (teren miejski), Radzyń Podlaski (obszar wiejski), Kąkolewnica, Zbuczyn, Stara Kornica, Leśna Podlaska, Biała Podlaska (teren miejski), Biała Podlaska (obszar wiejski), Zalesie, Piszczac, Tuczna, Łomazy, Rossosz,  Wisznice, Sosnówka, Jabłoń, Podedwórze, Wyryki, Hańsk, Sawin, Siedliszcze, Rejowiec Fabryczny (obszar wiejski), Trawniki, Milejów, Puchaczów, Łęczna, Ludwin, Ostrów Lubelski, Uścimów, Niedźwiada, Ostrówek, Siemień, Wohyń, Czemierniki
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
16.70 km 0.00 km teren
00:43 h 23.30 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 25 lipca 2015 · dodano: 25.07.2015 | Komentarze 0

Rano promenada. Powrót krótki, wietrzny i w upale, a tak fajnie było przez cały tydzień...

Ciągle lekko zakatarzony.

71,4 (2+0) 70,2
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
19.70 km 0.00 km teren
00:47 h 25.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 24 lipca 2015 · dodano: 25.07.2015 | Komentarze 0

Wczoraj zeżarłem ostatnią porcję antybiotyku. Jest zdecydowanie lepiej, kaszel i duszność praktycznie ustąpiły, tylko dalej jestem trochę przytkany. Lek ma działać jeszcze przez tydzień - mam nadzieję że będzie coraz lepsze samopoczucie.

Trochę dłużej (promenada), ale bez szaleństwa, powrót również nad jeziorem. Fajnie wrócić na rower, ze skutków ubocznych oprócz uczucia zatykania i ciągłego strzelania z dziurek doszła jeszcze nadmierna potliwość.


Kolejna wymiana łańcucha. Przymiar już od jakiegoś czasu wpadał w "1", łańcuch zużyty ale jeszcze go nie wyrzucam, robię testy dalej. KMC Z8S przeżył 2077 km, jako że nie mam już więcej nowych zakładam najmniej wyciągnięty -  KMC X8 (ledwie wpada w 0,7)
Tak jak się spodziewałem, przeskakuje trochę na dwóch najbardziej eksploatowanych koronkach, poczekam aż się ułoży.


70,2 (0) 70,1
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
8.20 km 0.00 km teren
00:29 h 16.97 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Czwartek, 23 lipca 2015 · dodano: 24.07.2015 | Komentarze 0

Rano po burzy, w deszczyku, dobrze że zelżało bo byłoby ciekawie... Po drodze na stację kupić bilet na pociąg do Krakowa i stamtąd do Przemyśla.
Strasznie się spociłem w drodze powrotnej, fakt że miałem deszczówkę na sobie, bo nie miałem jej gdzie spakować.


70,7 (0) 70,2

Kategoria dom/praca