KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2020

Dystans całkowity:2244.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:92:17
Średnia prędkość:24.33 km/h
Maksymalna prędkość:61.20 km/h
Suma podjazdów:10933 m
Suma kalorii:65156 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:68.02 km i 2h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.84 km 0.00 km teren
00:40 h 23.76 km/h:
Maks. pr.:33.12 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: 462 kcal
Rower:żwirek

test nowego napędu i czujnika kadencji

Wtorek, 30 czerwca 2020 · dodano: 01.07.2020 | Komentarze 0

Po przejechaniu ponad 15 tysiaków nadszedł czas wymienić łańcuch i kasetę. Łańcuch już wydawał z siebie dziwne dźwięki, ale jeszcze nie przeskakiwał na kasecie, więc pewnie z tysiaka (może dwa) dałoby się jeszcze ukręcić. Przy odkręcaniu wygiąłem bat, urwałem z niego łańcuch, tak była kaseta dokręcona. W serwisie rowerowym tak samo stało się z ichnim bacikiem, kaseta poddała się dopiero po założeniu na klucz półtorametrowej gazrurki :).

Wyjechałem sprawdzić czy nie będzie przeskakiwać z przodu, bo na zębach blatu też widać już zużycie, ale jest OK. Na razie nie będę zmieniał. Przy okazji testuję też zakupiony u mainfrienda czujnik speed/cad na ant+, działa w porządku, w końcu będę widział kadencję podczas jazdy. Muszę ją obserwować, bo mam wrażenie że jeżdżę zbyt twardo na tym rowerze.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
00:55 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 57 m
Kalorie: 450 kcal
Rower:żwirek

W końcu chłodniej (praca)

Wtorek, 30 czerwca 2020 · dodano: 01.07.2020 | Komentarze 0

Już dawno mi się tak dobrze nie spało, ciężko było tyłek zwlec. Czasu już niewiele, chłodno (14 stopni), spory wiatr, tyle że duża wilgoć po nocnych opadach.

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
39.05 km 0.00 km teren
01:46 h 22.10 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:150 m
Kalorie: 1054 kcal
Rower:żwirek

bez celu przed pracą

Poniedziałek, 29 czerwca 2020 · dodano: 29.06.2020 | Komentarze 0

Do pracy musiałem wziąć auto, więc pokręciłem się trochę po lesie zupełnie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Zero wiatru, a na niebie ciemne deszczowe chmury, spadło z nich zaledwie parę kropel. 

Kategoria <50


Dane wyjazdu:
26.30 km 0.00 km teren
01:10 h 22.54 km/h:
Maks. pr.:35.28 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 82 m
Kalorie: 618 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Sobota, 27 czerwca 2020 · dodano: 29.06.2020 | Komentarze 0

Rano jeszcze znośnie, powrót już duszny, kolejna burza w powietrzu wisi.

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
34.29 km 0.00 km teren
01:37 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:33.12 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:118 m
Kalorie: 811 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy plus

Piątek, 26 czerwca 2020 · dodano: 26.06.2020 | Komentarze 0

Lato pełną gębą. W cieniu drzew da się żyć, na otwartym słonko mocno praży. Tempo spacerowe, całe szczęście po całodziennym odpoczynku, rolowaniu i chłodzeniu kolana milczą jak gdyby nigdy nic... To bardzo dobra wiadomość. Poza tym mnóstwo pięknych maków, cudne jak zawsze Żabie Oczko (mogłem gacie zabrać, z chęcią bym wskoczył, bo ostatni raz byłem w jeziorze w lutym). Czasu jeszcze trochę, więc objechałem kawałek leśnych ścieżek na których jeszcze nie byłem rowerem. Oj zarosło wszystko mocno, zimą i z buta zupełnie inaczej tutaj było...







Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
478.26 km 0.00 km teren
18:04 h 26.47 km/h:
Maks. pr.:52.92 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2575 m
Kalorie:15365 kcal

Tour de Warmia & Mazury, w najkrótszą noc w roku.

Środa, 24 czerwca 2020 · dodano: 25.06.2020 | Komentarze 2

Na pięćsetkę czaiłem się już od długiego czasu, trzy tygodnie temu byłem już do wyjazdu spakowany, ale odpuściłem ze względu na burze. Ostatnie dni również z mocno niepewną aurą, a ryzykować w taką pogodę nie będę. Kilka już miałem w życiu spotkań z porywistymi wiatrami, łamanych kilka metrów ode mnie konarów i zdmuchnięcia z drogi, losu kusić nie zamierzam więcej. Wreszcie jest możliwość, trasa ustalona już wcześniej, ale chyba trzeba będzie się do wiatru dostosować.

Ma wiać mocno z NE, czyli kierunek boczno-sprzyjający, a im szybciej skończę tym się mniej będę męczył w końcówce. No i pytanie co z kolanami? Cały czas mam z nimi problem, może nie jakiś poważny, jeździć się da, ale co będzie na dłuższym wyjeździe? Wychodzę wcześniej z pracy, wieje solidnie, ale niestety znów jest gorąco.

Start przed południem, nie cisnę jakoś specjalnie mocno, ot korzystam ze wsparcia wietrzyka. Droga do Giżycka przejechana dziesiątki razy, rzadko jestem tutaj w takich godzinach, ruch jest bardzo duży. Uspokaja się w drodze na Kętrzyn, kilometry lecą szybko, tak jak woda z bidonów, co 5 km garmin przypomina o napiciu się - świetna sprawa. W Kętrzynie tym razem inaczej, jadę wzdłuż torów omijając koszmarną drogę dla rowerów, jestem pod zamkiem, szkoda że jest komunikacyjny szczyt. Jest ciepło, ale nie ma tragedii, idzie wytrzymać. Równo na setce trafiam na otwarty sklep, zimna woda, zimna cola i jadę dalej. Droga upływa pod znakiem incydentów z autami, wszystkim się kuźwa spieszy, nie można poczekać pięciu sekund na bezpieczne warunki do wyprzedzania. Spokojniej się robi na 513, bardzo lubię tędy jeździć, droga świeżo po remoncie, a godzina już taka że sznurkiem przestali jeździć.

W bidonach wyschło, w Godkowie odwiedzam stację, pić się chce strasznie, bo ostatnie kilometry to sklepowa pustynia i trzeba było oszczędzać. Piwo, cola i tankowanie do pełna na drogę. Wreszcie powoli zaczyna spadać temperatura, przy 23 stopniach człowiek zaczyna żyć :) Mijam Pasłęk i wbijam na (chyba) najlepszą drogę dla rowerów w Polsce - starą siódemkę. Kolarzy sporo - aut zero. Wzdłuż S-ki jadę aż do Olsztynka, po drodze mam zachód słońca, Ostródę i Kanał Elbląski. Droga wygodna, ruch aut żaden, temperatura w końcu zjechała poniżej 20 stopni - super. Jedyny przykre obrazki to zamknięte przydrożne bary, efekt otwarcia nowej drogi na którą przeniósł się ruch, nieciekawie to wygląda.

W Olsztynku robię dłuższa przerwę, piję kawę, zjadam kanapkę i chwilę odpoczywam. 300 km w nogach, czuć już zmęczenie, a wiem że końcówka będzie ciężka. Jak zawsze na noc robię sobie do picia redspeed'a, mam nadzieję że tym razem też nie będzie problemów z zasypianiem, bo to moja pierwsza noc na rowerze w tym roku. Lubię ten odcinek, za dnia jest tu pięknie, sporo uroczych jeziorek i ponad sto kilometrów lasu praktycznie non stop. Nocą wygląda to inaczej. Jadę środkiem, bo jest zupełnie pusto jeśli chodzi o pojazdy mechaniczne, za to wielki ruch żywych stworzeń. Lisy, zające, pełno jeleniowatych i dzików, a to tylko to co widziałem, bo wiele więcej ruchów było poza trasą. Szelest liści i łamanych gałązek w zupełnej ciemności - wielokrotnie skakało mi ciśnienie :) 

Tak jak się spodziewałem, jedzie się ciężko, wiatru na szczęście prawie nie ma, włącza się tylko na chwilę co jakiś czas. Całe szczęście. Kilometry niestety znikają powoli, wychodzi już zmęczenie i fakt że nocka na rowerze ma swoje prawa, zawsze jedzie się wolniej niż w dzień. Jest to najkrótsza noc w roku, ciemno zrobiło się dobrze po 22-giej, około 2-giej na niebie pierwsze zorze, a po 3-ciej jest już szarówka, da się jechać bez świateł. Ostatni przystanek to Orlen w Rucianym-Nidzie, jest już jasno, na łąkach trochę mgiełek, temperatura przyzwoita. W zasadzie przez cały czas jadę w tym samym ubraniu, nie było potrzeby się przebierać, tak więc zupełnie bez potrzeby wiozę ze sobą tobołek. Ostatnie kilometry to mozolne ich odliczanie, w końcu odezwały się kolana, do tej pory było w porządku, dobrze że wieje lekko, przynajmniej tyle dobrego.

Docieram o 7mej do domu, po drodze myślałem o dekrętce do równych pięciu stówek, ale nie chce mi się. Na imprezie pojechałbym bez problemu, bo bym musiał, a tak - po co? Cieszę się że w końcu udało się przejechać to co powinienem zrobić pod koniec kwietnia, dwa miesiące temu.  Obawiałem się kolan i niestety na ostatnich kilometrach już je czułem, tak jak wcześniej, nie jest to ból, raczej dyskomfort. Utrzymuje się on także przez kilkanaście godzin po jeździe. Tak chyba ten rok będzie do końca wyglądał...

                   
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
8.00 km 0.00 km teren
00:24 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Wtorek, 23 czerwca 2020 · dodano: 26.06.2020 | Komentarze 0

Przez cały dzień deszcz, ale taki normalny, padający ciągle, więc tylko dojazd. Mocno nie zmokłem na szczęśćie. 
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
48.50 km 0.00 km teren
01:58 h 24.66 km/h:
Maks. pr.:37.08 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:145 m
Kalorie: 1303 kcal
Rower:żwirek

Morning Ride

Poniedziałek, 22 czerwca 2020 · dodano: 23.06.2020 | Komentarze 0

Najpierw na chwilę do pracy, a potem rundka wokół Selmętu. Pochmurno, niby nie gorąco, ale przez wszędobylską wilgoć niezbyt przyjemnie. W kilku miejscach widać skutki ostatnich burz...
Na powrocie ucieczka przed burzą, zmokłem od razu po starcie, więc już potem było mi wszystko jedno.









Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
105.34 km 0.00 km teren
04:40 h 22.57 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:639 m
Kalorie: 3088 kcal
Rower:żwirek

słonko, fiatki i stare cmentarze

Niedziela, 21 czerwca 2020 · dodano: 22.06.2020 | Komentarze 0

Ruszamy dosyć późno, bo po siódmej, z jednej strony można było dłużej pospać, a z drugiej niestety jechać w wyższej temperaturze. Trochę bez sensu ruszyliśmy przez Olsztyńską, bo trafiamy na mega kałuże, trzeba było jechać od początku asfaltami. Do Orzysza jeszcze całkiem nieźle, słońce nie zabija, chociaż jest sporo wilgoci w powietrzu. Tam pierwszy dzisiaj cmentarz wojenny, a dalej kolejny raz super droga do Cierzpięt, gdzie odwiedzamy kolejny . Podobno gmina Orzysz ma się zająć się jego restauracją. Dalej szutrówką do Marcinowej Woli, piękny widok na Buwełno, a we wiosce kolejny tym razem duży cmentarz. Chwila odpoczynku na ławeczce, bo już gorąco się zrobiło. Droga dalej w remoncie, niewiele się zmieniło od mojej ostatniej tu wizyty jakieś 5-6 tygodni temu. Świetne widoki na gruntowym zjeździe spod nadajnika TV w Miłkach, stajemy na polu chabrów i maków - cudnie. Kawałek dalej mamy kolejny cmentarz, ale nie jest to niestety wojenny. To stary cmentarz ewangelicki, na którym odbywają się także współczesne pochówki, jeszcze żyją tutaj potomkowie dawnych Mazurów. Stąd pozostaje już tylko wrócić do domu zaliczając przerwę w Wydminach. Lody z drożdżówką i zimną colą w cieniu - tego było nam trzeba, choć po małżonce widać trud trasy, może nie dystansu co warunków cieplnych. 





Kategoria >100, z Gosią


Dane wyjazdu:
142.74 km 0.00 km teren
05:35 h 25.57 km/h:
Maks. pr.:40.32 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:664 m
Kalorie: 4354 kcal
Rower:żwirek

Nie tędy droga...

Sobota, 20 czerwca 2020 · dodano: 22.06.2020 | Komentarze 0

Ruszam chwilę po świcie, ale słońca na niebie brak, może to i lepiej... Przyjemne 17 stopni, zero wiatru, wreszcie da się żyć. Do Suwałk jadę tak, alby zaliczyć trochę dróg na których nigdy nie byłem, jest trochę wrednych szutrówek, ale także dobrych asfaltów. Celem wyjazdu było sprawdzenie, czy drogami technicznymi w pobliżu S61 da się ominąć miejskie ulice. Niestety nie ma szans, jest w sumie jakieś 1,5-2 km dróg gruntowych. Zajeżdżam na stację kolejową, bo nigdy jej nie widziałem, kawałek ładnego centrum miasta i kieruję się na starą ósemkę. Nigdy nie miałem odwagi nią jechać, bo ruch był kosmiczny, ale odkąd powstała eska jest w miarę OK, pozostał tylko lokalny.

Przebija się słońce i temperatura zaczyna nieprzyjemnie rosnąć, rozkręca się także powoli wiatr, dobrze że jest sprzyjający. Staję pod wioskowym sklepem na drugie śniadanie złożone z pączków, jogurtu i coli, od razu lepiej :) W końcówce zaczyna być ciężko, choć dopiero 10ta, jest już ponad 25 stopni, zdecydowanie za ciepło jak dla mnie.





Kategoria >100