KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189058.27 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.65 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2020

Dystans całkowity:1899.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:84:43
Średnia prędkość:22.42 km/h
Maksymalna prędkość:48.96 km/h
Suma podjazdów:3659 m
Suma kalorii:18722 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:63.30 km i 2h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
04:00 h 3.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Nadnarwiańskie i Nadbiebrzańskie łąki

Niedziela, 31 maja 2020 · dodano: 01.06.2020 | Komentarze 0

Planowana od długiego czasu wycieczka nad Biebrzę i Narew. Kolejny dzień odpoczynku od roweru, za to spędzony z rodziną i znajomymi w całości na łonie przyrody.

Z plecami nie najgorzej, ćwiczenia i masaże trochę pomogły, chodzić się da.
Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
24.70 km 0.00 km teren
01:08 h 21.79 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 66 m
Kalorie: 568 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Piątek, 29 maja 2020 · dodano: 30.05.2020 | Komentarze 0

Po wczorajszym bezwietrznym poranku nie ma śladu, wieje nielicho. Dziś do pracy na siódmą, więc tylko standardowy dolot do Regla i nawrotka. Po drodze coś mi strzela w dolnym odcinku kręgosłupa - pięknie, jak nie urok to sraka.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
27.29 km 0.00 km teren
01:20 h 20.47 km/h:
Maks. pr.:32.76 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:135 m
Kalorie: 738 kcal
Rower:żwirek

z Gosią po pracy

Czwartek, 28 maja 2020 · dodano: 29.05.2020 | Komentarze 0

Ciepło, zrzucam nogawki i długi rękaw, w cieniu lekko chłodno, bo się wiatr niestety rozdmuchał. Lecimy leśne kółeczko przez Lipińskie, cisza, spokój i śpiew ptaków - tutaj mogłoby moje biurko stać :)

Kategoria <50, dom/praca, z Gosią


Dane wyjazdu:
52.04 km 0.00 km teren
02:28 h 21.10 km/h:
Maks. pr.:44.64 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:371 m
Kalorie: 1506 kcal
Rower:żwirek

Bez celu przed pracą

Czwartek, 28 maja 2020 · dodano: 29.05.2020 | Komentarze 0

Ruszam bez celu, nawet kierunku nie byłem w stanie wybrać, w głowie mętlik, może na rowerze odpocznę psychicznie. W zasadzie przed każdym rozstajem myślę co dalej, wiedziony losem docieram do Zded. Zaraz, zaraz, ale przez wieś to ja nigdy nie jechałem... wykluwa się jakiś cel w końcu. Bardzo fajna droga. Na chwilę nad urocze leśne jeziorko, singiel wzdłuż Lipińskiego odpuszczam, bo chęci jazdy po korzeniach nie mam. W Rożyńsku kolejne przygody z bezmózgimi czteronożnymi debilami (pierwsza była w Zdedach), za wioską odbijam w las. Bardzo przyjemne miejsce, szkoda że jest wycinka, więc i sporo kolein i błota. Rzadko tu zaglądam, za każdym razem powtarzam sobie że warto to robić częściej. Wyjeżdżam w Małkini, jak już tu jestem to odwiedzę cmentarz w Woszczelach, bo odkąd zacząłem je zaliczać przejeżdżałem obok wiele razy nie zatrzymując się. Czasu jeszcze kupa, więc jako drugi odwiedzam wojenny zaraz za torami we wsi Siedliska. Na koniec kawałek promenady, nadal lusterko na jeziorze, wiatru nie ma wcale. W powietrzu czuć nadchodzące lato, wokół coraz więcej maków - dla mnie te kwiaty to jego zwiastun.

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km teren
01:50 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:37.08 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:212 m
Kalorie: 1156 kcal
Rower:żwirek

Stary cmentarz ewangelicki - Chrzanowo

Środa, 27 maja 2020 · dodano: 28.05.2020 | Komentarze 0

Kolejna kiepska noc, spałem niewiele, a gdy zadzwonił budzik po prostu dostał w łeb. Nie mam na nic ochoty, choć za oknem piękny dzień, więc zaczynam go od rolki i podłogi. To że nie mam na nic ochoty nie znaczy że wolę gnić w domu zamiast rowerowego spacerku przed pracą. Jadę w stronę Woszczel, skręcam na pierwszy napotkany stary cmentarz, a potem jadę do wsi Łaśmiady i zaliczam kawałek lasu. Jedno z niewielu zadbanych miejsc, znalazłem nawet grobowiec ze swoim nazwiskiem :) Po drodze jeszcze przynajmniej 3-4 cmentarze były, ale zamierzam nie odwiedzać więcej niż jeden dziennie. Pogoda super, czuć że słońce grzeje, dla równowagi mocny północny wiatr.

Powrót do domu na krótko, bo cieplutko :)





Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
39.40 km 0.00 km teren
01:58 h 20.03 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Stary cmentarz ewangelicki wsi Mąki, Mącze, Szarejki i Szarek (praca)

Wtorek, 26 maja 2020 · dodano: 27.05.2020 | Komentarze 0

Kiepska noc, więc odpuszczam wcześniejszy wyjazd, wychodzę na dwie godzinki szwędaczki bez celu. Jak bez celu to chociaż jeden cmentarz zaliczę. Obok przejeżdżałem wiele razy, ale nigdy nie zajrzałem. Spora powierzchnia, nagrobków widocznych jest około 20tu, w tym jeden charakterystyczny, bo współczesny. Potem po mokrym lesie, promenada i do pracy.
W drodze powrotnej z gołą łydą :)





Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
26.10 km 0.00 km teren
01:13 h 21.45 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Poniedziałek, 25 maja 2020 · dodano: 26.05.2020 | Komentarze 0

Miałem nie jechać rowerem, bo w prognozach były burze, ale co tam. Najwyżej zmoknę. Trzeba też sprawdzić co się będzie działo z kolanami. Planu brak, więc kierunek tradycyjny - do lasu, przypominam sobie o cmentarzu w okolicy Regla. Niestety nie ma do niego dojazdu, stare drogi już nie istnieją, a czasu na łażenie po krzakach nie było. Następnym razem tam zajrzę. Przypomniałem sobie o  wprowadzeniu jakichś zmian w ustawieniu, podnoszę ciutkę siodło i zobaczymy co się będzie działo. Jeśli chodzi o kolana to delikatny dyskomfort w lewym przy mocniejszym depnięciu jedynie. Ufff, nic się nie stało podczas sobotniej wycieczki. 
Padało solidnie, ale na powrocie miałem piękne słonko i wiatr w plecy :)



Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
5.00 km 0.00 km teren
01:30 h 18:00 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

konwalie

Niedziela, 24 maja 2020 · dodano: 25.05.2020 | Komentarze 0

Pół dnia padało, ale w końcu przestało, więc trzeba było ruszyć tyłek. Na rower nie mam ochoty, Gosia też, więc idziemy na spacer do lasu nazbierać konwalii, kwiatki te od zawsze kojarzą mi się z Dniem Matki. Przy okazji trafiłem na Gamę z Mamrami.


IMG-20200524-175146140-BURST009
Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
348.50 km 0.00 km teren
14:33 h 23.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Podlasie. Tatarska Jurta.

Sobota, 23 maja 2020 · dodano: 24.05.2020 | Komentarze 0

Sam nie jechałem (choć pewnie kilka razy by się udało), bo wycieczkę na tatarskie jedzenie miałem obiecaną szanownej małżonce. Wreszcie się udało, pozostało ustalić plan. Ja muszę w końcu pyknąć przynajmniej trzy stówy, Gosi to zdecydowanie za dużo na dzień dzisiejszy, więc posiłkujemy się podwózką pociągiem.

Budzik na 2.30, o 3.00 ruszam. Na niebie już brzask, wiatr którego miało nie być wcale jest mocno odczuwalny i widoczny na jeziorze. Zimno, trochę mgieł przy zbiornikach wodnych, kawałek cieplejszego otoczenia w Grajewie, a potem zjazd z każdą chwilą. Za Rudą wstaje słońce, staję nad Biebrzą w gęstej mgle na fotkę i kolejne już sikanie, na termometrze -1. Mgieł już dalej nie ma, temperatura rośnie powolutku, z każdym kilometrem bliżej Białegostoku rośnie też ruch samochodowy. Staję na czwarte już sikanie, chyba przeziębiłem pęcherz tymi czterema godzinami zimnicy. Docieram na dworzec z myślą o kawie, bo zostało trochę czasu do przyjazdu pociągu, ale jest on nadal w remoncie, obsługa podróżnych odbywa się w kontenerach. Nicto, napiję się wody z bidonu. Dwadzieścia minut wygrzewam się na słońcu, wreszcie przyjemnie, można się przebrać do jazdy w cieplejszych warunkach.

Dociera Gosia, wsiadamy na rumaki i jedziemy do centrum. Kiedyś spędziłem tu sporo czasu, sporo rzeczy się zmieniło, na pewno wypiękniały odnowione kamienice. Wyjeżdżamy w kierunku Supraśla, tutaj też nowa droga i naprawiona asfaltową rowerówka. W Supraślu byłem wielokrotnie, nie kręcimy się, ot tylko rut okiem. Fajną, choć już trochę podniszczoną drogą przez Puszczę Knyszyńską docieramy do Majówki i mamy przed sobą 40 km DK65 do granicy w Bobrownikach. Wiatr według prognoz miał być minimalny z kierunków zmiennych, tak też w sumie jest, tyle że mam wrażenie iż ciągle jest niesprzyjający. Po drodze Królowy Most z kultowego filmu, misiaków z suszarką nie było, było za to kilka fajnych hopek. Pamiętam tutaj gigantyczne kolejki do granicy, dzisiaj to "tylko" 4 kilometry. Wredna szutrówka do Łużan w dużej części zamieniła się na piękny gładki asfalt, zostało jedynie 2,5 km, ale widać że prace trwają więc to tylko kwestia czasu. Docieramy wreszcie do miejsca docelowego - Tatarskiej Jurty.

Dwa lata temu był tutaj pożar, w starym obiekcie nie byłem, jedynie tędy przejeżdżałem. Zamawiamy obiad, deser i kawę, wszystko było naprawdę pyszne - polecam, a sam na pewno jeszcze zajrzę, bo choć jadę tę trasę po raz czwarty, czy piąty nadal mnie tutaj ciągnie. Podczas godzinnej przerwy trochę marznęliśmy, siedzimy w cieniu a mocno wieje, czas się ruszyć. W Krynkach objeżdżamy słynne rondo, nawigacja pokazuje - "piątym zjazdem na Jurowlany", wszystkich zjazdów jest 12. Gładkie asfalty, zero ruchu, dookoła mnóstwo pagórków i tereny nieskażone jakimkolwiek przemysłem. Lasy, pola, małe wymierające wioski, piękna drewniana architektura, którą można znaleźć tylko tutaj. Po prostu inny świat. 

Skończyła się woda, dobrze że zaraz jest Kuźnica, bo w mijanych wsiach nie ma żadnych sklepów. Piwo bezalkoholowe wlewam w siebie na raz, poprawiam colą i drożdżówką i z pełnym brzuchem ruszamy dalej. Pogoda jest w miarę łaskawa, niecałe 20 stopni, słońce delikatnie zamulone więc nie grzeje, a wiatr skutecznie chłodzi. Ciągle wieje w pysk. Odzywa się niestety prawe kolano, z nim był spokój od lutego, ale w sumie spodziewałem się, że na tym wyjeździe wyjdą wszystkie zdrowotne dolegliwości. Rozciąganie trochę pomaga, podjazdy robię na młynku i jakoś to idzie. Gosia już mocno zmęczona, trzeba zrobić kolejną przerwę na odpoczynek i coś do zjedzenia. Siadamy na ławce w parku w Lipsku, cola, buława i ustalamy że następny przystanek robimy pod Zygmuntem, małymi kroczkami łatwiej głowę oszukać.

Na drodze spory ruch, kolana czuję na przemian, raz prawe, raz lewe, całe szczęście las daje jako taką osłonę przed wiatrem. Po godzince z hakiem siadamy pod Zygmuntem, chwila odpoczynku z lodami w ręku. Została końcówka, jeżdżony dziesiątki razy odcinek z Augustowa, pod koniec nawet wiatr w końcu umilkł, jakby nie mógł tego zrobić wcześniej. Zmęczony przesadnie nie jestem, nie było forsownego tempa, dużo szybciej pojechałem samotny początek, niż fragment pokonany razem. Poza kolanami, które jakoś mocno nie dokuczały (po prostu dawały o sobie znać), wszystko w jak najlepszym porządku, szkoda że po zimowej przerwie znowu się do dłużej jazdy trzeba przyzwyczajać. Muszę chyba coś zmienić w ustawieniach, znaleźć w końcu przyczynę tych dolegliwości, chyba że po prostu "ten typ już tak ma"...


1 2 3 4 5 6
7
8 9 10 12 11

13 14


Kategoria >300, z Gosią


Dane wyjazdu:
16.60 km 0.00 km teren
00:45 h 22.13 km/h:
Maks. pr.:28.80 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 47 m
Kalorie: 452 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Piątek, 22 maja 2020 · dodano: 24.05.2020 | Komentarze 0

Chwila ciszy w lesie, zmarzłem trochę bo nie zabrałem wiatrówki i cieplejszych rękawic. Powrót w ulewnym deszczu, ze dwa stopy na przystankach, przemoczony do cna.
Kategoria dom/praca