Info

Więcej o mnie. GG: 5934469


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2024, Październik8 - 0
- 2024, Wrzesień17 - 0
- 2024, Sierpień6 - 0
- 2024, Lipiec9 - 0
- 2024, Czerwiec16 - 0
- 2024, Maj18 - 0
- 2024, Kwiecień25 - 0
- 2024, Marzec33 - 0
- 2024, Luty33 - 0
- 2024, Styczeń27 - 0
- 2023, Grudzień25 - 0
- 2023, Listopad25 - 0
- 2023, Październik22 - 0
- 2023, Wrzesień30 - 0
- 2023, Sierpień31 - 0
- 2023, Lipiec32 - 0
- 2023, Czerwiec32 - 0
- 2023, Maj37 - 0
- 2023, Kwiecień31 - 0
- 2023, Marzec30 - 0
- 2023, Luty30 - 0
- 2023, Styczeń29 - 0
- 2022, Grudzień27 - 0
- 2022, Listopad26 - 0
- 2022, Październik33 - 0
- 2022, Wrzesień27 - 0
- 2022, Sierpień33 - 0
- 2022, Lipiec35 - 4
- 2022, Czerwiec38 - 0
- 2022, Maj29 - 0
- 2022, Kwiecień31 - 0
- 2022, Marzec36 - 3
- 2022, Luty27 - 0
- 2022, Styczeń28 - 0
- 2021, Grudzień31 - 0
- 2021, Listopad23 - 0
- 2021, Październik33 - 0
- 2021, Wrzesień29 - 0
- 2021, Sierpień30 - 0
- 2021, Lipiec29 - 0
- 2021, Czerwiec34 - 4
- 2021, Maj35 - 2
- 2021, Kwiecień26 - 3
- 2021, Marzec37 - 0
- 2021, Luty34 - 1
- 2021, Styczeń38 - 0
- 2020, Grudzień32 - 1
- 2020, Listopad27 - 2
- 2020, Październik29 - 0
- 2020, Wrzesień25 - 0
- 2020, Sierpień23 - 4
- 2020, Lipiec35 - 2
- 2020, Czerwiec33 - 2
- 2020, Maj30 - 2
- 2020, Kwiecień32 - 10
- 2020, Marzec27 - 0
- 2020, Luty30 - 0
- 2020, Styczeń20 - 3
- 2019, Grudzień25 - 4
- 2019, Listopad36 - 4
- 2019, Październik32 - 0
- 2019, Wrzesień28 - 0
- 2019, Sierpień23 - 3
- 2019, Lipiec23 - 0
- 2019, Czerwiec24 - 3
- 2019, Maj29 - 2
- 2019, Kwiecień28 - 3
- 2019, Marzec23 - 0
- 2019, Luty34 - 0
- 2019, Styczeń34 - 5
- 2018, Grudzień29 - 2
- 2018, Listopad31 - 0
- 2018, Październik25 - 1
- 2018, Wrzesień24 - 7
- 2018, Sierpień26 - 3
- 2018, Lipiec27 - 0
- 2018, Czerwiec26 - 3
- 2018, Maj29 - 4
- 2018, Kwiecień27 - 0
- 2018, Marzec34 - 4
- 2018, Luty40 - 1
- 2018, Styczeń35 - 1
- 2017, Grudzień33 - 2
- 2017, Listopad35 - 1
- 2017, Październik26 - 0
- 2017, Wrzesień26 - 2
- 2017, Sierpień25 - 6
- 2017, Lipiec31 - 2
- 2017, Czerwiec23 - 0
- 2017, Maj28 - 4
- 2017, Kwiecień26 - 6
- 2017, Marzec30 - 1
- 2017, Luty21 - 9
- 2017, Styczeń24 - 13
- 2016, Grudzień34 - 3
- 2016, Listopad27 - 2
- 2016, Październik33 - 0
- 2016, Wrzesień23 - 11
- 2016, Sierpień25 - 4
- 2016, Lipiec37 - 3
- 2016, Czerwiec24 - 12
- 2016, Maj33 - 2
- 2016, Kwiecień30 - 19
- 2016, Marzec30 - 6
- 2016, Luty30 - 0
- 2016, Styczeń30 - 15
- 2015, Grudzień33 - 4
- 2015, Listopad16 - 0
- 2015, Październik30 - 3
- 2015, Wrzesień31 - 5
- 2015, Sierpień27 - 19
- 2015, Lipiec31 - 27
- 2015, Czerwiec36 - 7
- 2015, Maj34 - 10
- 2015, Kwiecień24 - 6
- 2015, Marzec30 - 11
- 2015, Luty25 - 7
- 2015, Styczeń28 - 13
- 2014, Grudzień29 - 10
- 2014, Listopad31 - 10
- 2014, Październik25 - 11
- 2014, Wrzesień29 - 6
- 2014, Sierpień28 - 23
- 2014, Lipiec38 - 21
- 2014, Czerwiec30 - 23
- 2014, Maj35 - 8
- 2014, Kwiecień31 - 16
- 2014, Marzec27 - 18
- 2014, Luty30 - 9
- 2014, Styczeń35 - 16
- 2013, Grudzień26 - 5
- 2013, Listopad34 - 7
- 2013, Październik32 - 11
- 2013, Wrzesień29 - 10
- 2013, Sierpień40 - 5
- 2013, Lipiec18 - 10
- 2013, Czerwiec26 - 12
- 2013, Maj25 - 17
- 2013, Kwiecień25 - 21
- 2013, Marzec24 - 10
- 2013, Luty30 - 4
- 2013, Styczeń38 - 1
- 2012, Grudzień25 - 4
- 2012, Listopad29 - 0
- 2012, Październik31 - 7
- 2012, Wrzesień29 - 7
- 2012, Sierpień31 - 8
- 2012, Lipiec34 - 33
- 2012, Czerwiec35 - 20
- 2012, Maj36 - 10
- 2012, Kwiecień30 - 13
- 2012, Marzec27 - 29
- 2012, Luty42 - 39
- 2012, Styczeń42 - 20
- 2011, Grudzień28 - 5
- 2011, Listopad30 - 3
- 2011, Październik34 - 4
- 2011, Wrzesień57 - 26
- 2011, Sierpień55 - 14
- 2011, Lipiec41 - 24
- 2011, Czerwiec55 - 18
- 2011, Maj57 - 36
- 2011, Kwiecień52 - 21
- 2011, Marzec50 - 3
- 2011, Luty29 - 5
- 2011, Styczeń3 - 0
- 2010, Listopad12 - 1
- 2010, Październik32 - 0
- 2010, Wrzesień43 - 1
- 2010, Sierpień3 - 0
it outsourcing
Wpisy archiwalne w kategorii
z Gosią
Dystans całkowity: | 33009.82 km (w terenie 2079.60 km; 6.30%) |
Czas w ruchu: | 1986:22 |
Średnia prędkość: | 17.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.20 km/h |
Suma podjazdów: | 53110 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (105 %) |
Maks. tętno średnie: | 159 (85 %) |
Suma kalorii: | 315060 kcal |
Liczba aktywności: | 688 |
Średnio na aktywność: | 51.66 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
20.40 km
0.00 km teren
00:54 h
22.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg
po Gosię
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0
Wieczorową porą, po zachodzie słońca (też jest ładnie), nad jeziorem dzikie tłumy, przy torach i przez Konieczki. Powrót z Gosią chodnikiem, pogadaliśmy sobie po całym tygodniu niewidzenia się.
Dane wyjazdu:
43.20 km
0.00 km teren
01:37 h
26.72 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Focus Cayo 4.0
kolejny krótki
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 0
Rano obudziło mnie słońce, ale zanim się zebrałem już zdążyło skryć się za chmurami. Gosia również wyraziła chęć ma małe conieco o poranku i wyruszyliśmy na pętelkę wokół Selmentu. Super pogoda, lekki wietrzyk, momentami nie wiało wcale, szkoda że bez słońca.Również jedna pętla kryterium, Gosia stwierdza że się naście razy w kółko kręcić nie będzie...
Dane wyjazdu:
21.40 km
15.00 km teren
01:01 h
21.05 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg
Młynik
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 2
W przerwie między wielkanocną babką a sałatką, krótki wypad nad strumyk w lesie. W zeszłym roku jakoś nie wyszło, a najładniej jest tam właśnie teraz, wiosną w słoneczny dzień. Pierwszy raz na krótko, w powietrzu czuć lato...a jeszcze 2 dni temu jechałem w zimowych spodniach. W drodze powrotnej zaliczamy fajny, sztywny podjazd w lesie.Dane wyjazdu:
158.10 km
50.00 km teren
09:14 h
17.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg
Harpagan H47 Bożepole Wielkie
Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 2
Dojechaliśmy samochodem w piątek koło dwudziestej z Krzyśkiem który godzinę później wystartował na trasie mieszanej 150 (dla mnie kosmos - zrobić 50 km z buta w nocy i potem za dnia jeszcze setkę rowerem), a my spokojnie przygotowaliśmy sobie miejsce do spania. Po 22 dojechała Marzena z Krzyśkiem i w sumie po chwili tylko rozmowy poszliśmy spać.Krzychu na starcie TM150.
Noc oczywiście ciężka, budziłem się sto razy, od 4.30 zaczął się harmider, przed 5 wstaliśmy. Niby 1,5 godziny, ale oczywiście spóźniliśmy się na start ze 2-3 minuty. Ruszamy inaczej niż większość, zgodnie z planem który brzmiał " Jedziemy nad morze, zrobić fotkę, zaliczamy co się da po drodze tam i co się da w drodze powrotnej ".
Na początek "6", Zaraz po zjeździe z asfaltu błoto i zamiast jechać - pchamy, potem fajny podjazd wąwozem. Jak było w górę to musi być też szybko w dół, zbyt fajnie, bo za chwilę zorientowaliśmy się skręt że punkt minęliśmy. 2 km spowrotem pod górę nie chciało mi się kręcić, więc szóstkę odpuszczamy. W Zalewie kolejna skucha, pojechaliśmy na wschód zamiast na północ, aby się nie wracać "16" atakujemy od południa. Po drodze Góra Pomorska, leśny podjazd ponad 12% i trafiamy na... zamkniętą bramę. Noszku... Wzdłuż siatki trochę podjeżdżając, trochę pchając, do tym razem otwartej bramy do szkółki leśnej. Spotykamy gościa który też punktu szuka, twierdzi że to nie w środku, pojechaliśmy więc za nim. Po chwili postanawiam wrócić, wjeżdżam do środka i jest !!! 8.20. Bomba. 1 godzina i 50 minut na znalezienie pierwszego punktu i 23 przejechane kilometry. Całe szczęście od tej chwili szło już zdecydowanie lepiej. Dogoniliśmy człowieka który zmierzał w tym samym kierunku. Zawsze dobrze powieźć się trochę na kole, tutaj długi fragment asfaltów, nie wiem gdzie jestem bo skończyła mi się mapa, a bez sensu byłoby się zatrzymywać aby ją przełożyć. Ostatecznie zatrzymuję się na szczycie podjazdu asfaltem za Rybnem (miał ponad 8%) przekładam mapę czekając na Gosię i kolegę. Jedziemy wzdłuż zbiornika wodnego elektrowni wodnej w Żarnowcu, odbijamy na punkt "11", który okazuje się banalnie prosty. Nawrotka, wracamy pod zbiornik, przez głowę mi przeszło aby wejść na wieżę widokową, ale żaba nie chciała, zresztą z drugiej strony też trochę szkoda czasu było. Dalej najlepszy zjazd na trasie, od 117 m.n.p.m zlatujemy na metrów 9, wzdłuż jak się później okazało rur doprowadzających wodę z górnego zbiornika do turbin w dole (na zdjęciu tego niestety nie widać).


Nasz chwilowy kolega odjechał, już go nie goniliśmy. "piątkę" od południa, to chyba był dobry wybór bo nie zabłądziliśmy i droga była przyzwoita. Jest 9.30, czyli 3 h i 46 km za nami . Na "13" mała skucha, kawałek po błocie (za wcześnie skręciliśmy), ale szybko naprawiony błąd więc nie bolało. Sam punkt na szczycie górki z "diabelskim kamieniem", podjazd po korzeniach - zaliczony :) Żaba odhaczała obecność bez roweru, został parę metrów niżej, bo było naprawdę stromo.


Zaczyna być zimno, pomimo faktu że w końcu wyszło słońce, ciągnie chłodem od morza i pojawił się też wiejący wiaterek. Dalej asfalt do miejscowości Dębki, typowo turystycznej, ale teraz ludzi zero, za to widać przygotowania do sezonu. Nie lubię turystyczniej komercji jakiej mam w okolicy wiele, za to sama miejscowość bardzo ładna. Zatrzymujemy się na mostku na rzece Piaśnica, widać stąd morze więc w końcu mamy cel naszego wyjazdu. Miejsce cudowne, mgła, biały piasek, delikatny szum morza, rzeka leniwie doń wpływająca i ZERO ludzi :) Szkoda że jest tak zimno i nie mamy więcej czasu...




Powrót. Cel osiągnięty.
Kawałek mamy do "siedemnastki", trafiamy bez problemu, tutaj też spotykamy kolejnych zawodników. Narada co do strategii, mamy 11.10 i 69 km czyli ponad 7 h. jeszcze. Odpuszczamy morze, gdyby nie było tak zimno pojechalibyśmy na zachód wzdłuż brzegu. Strasznie kiepską drogą docieramy do Wierzchucina, czas na kawę, za którą w zastępstwie posłużył energetyk. Na słońcu gorąco, ale zaraz po wyjeździe daje znać o sobie wiatr od morza. Przejeżdżająca ciężarówka zrobiła niezły przeciąg, najedliśmy się strachu bo zamachało nami ostro. Zaraz z asfaltu zjechaliśmy, pchani tym wiatrem po betonowych płytach wzdłuż jeziora Żarnowieckiego docieramy na "jedynkę". Punkt umieszczony bez sensu nad brzegiem jeziora, za wałem, którego ścianą była betonowa płyta, w sam raz podłoże na wycieczkę w sztywnych butach SPD...

Dalej długi przelot asfaltem, ja po energetyku mam moc, niestety jadąc 25-27 km/h Gosia na kole się nie utrzymuje i muszę zwalniać. Pierwszej drogi prowadzącej na "15" nie było, albo mi umknęła, docieramy kolejną. Punkt malowniczo położony nad jeziorem Choczewskim, odpoczywamy chwilę na pomoście razem z głodnym łabędziem, łasym na jedzone przez zawodników bułki. Na punkcie sporo ludzi, większość z rowerowej setki. 12.38 i 91 km w nogach.


Dojazd do "7" ciężki, droga jest ale błoto po osie, czasem można bokiem objechać ale większość z buta.

W końcu normalna droga, jest punkt, "pik pik" i dalej w drogę. Na podjeździe przed Dąbrówką (jakieś 6%) żaba zgłasza że ją boli kolano, podnosimy trochę siodło, każę jej nie cisnąć, tylko młynek na podjazdach. "dwójka" trafiona bez problemu. W Chynowie przerwa pod sklepem na uzupełnienie napitków oraz bułkę z kiełbasą (chyba będzie powoli nowa tradycją - trzeci pod rząd wyjazd), bo słodkie już nie wchodzi. "14" dosyć trudna, trochę podpowiedział nam spotkany "setkowicz" wracający z punku, resztę pojechaliśmy po śladach. 14.52 i 121 przejechanych kilometrów. Wyjazd trochę niefortunnie, powinniśmy zawrócić, a tak nadłożyliśmy trochę drogi, szczęśliwie że asfaltem. W tych okolicach bardzo dużo piechurów, co chwila pada "cześć" mijanym grupkom :) "Szóstkę" którą ominęliśmy rano tym razem zaatakowaliśmy od północy. Także i tym razem nie obeszło się bez małych problemów, które rozwiązaliśmy tak że Gosia pojechała w jedną, ja w drugą stronę...komunikacja telefoniczna :)... i kolejny punkt nasz. Wracamy tak jak zaczynaliśmy, po swoich śladach, to kolejna wtopa, bo raz że niedaleko była droga asfaltowa, to i trafiliśmy na błoto od którego zaczęliśmy tą edycję Harpagana.

Kawałek ruchliwą krajówką, tragiczny asfalt za Strzebielinem, dający się we znaki długi podjazd, punkt ("10") bardzo prosty, choć opis nijak się do niego miał (zresztą nie ten jeden). Jest 16.35, jeszcze prawie 2h. Pojawia się propozycja zaliczenia "18", Gosia chce zjechać bo jest stąd rzut beretem do bazy, a ja pociąłbym jeszcze na "czwórkę". Wracając do trasy...pokluczyliśmy trochę po lesie (gubiąc się oczywiście) tak a by mieć jak najlepszy wyjazd na kolejny punkt. Czadowy zjazd na koniec, momentami -15%, ze 2 minuty bez kręcenia z wiatrem we włosach :).
Kwintesencja.
Chyba dobrze że mieliśmy największa górkę na "fajrant", większość od niej zaczynała - bez rozgrzewki byłby zgon. Patrząc na zegarek wiem że już dalej raczej marne szanse zdążyć, więc jedziemy na spokojnie, bez spiny. Ponad godzina czasu, do mety z 5-6 kilometrów. Wpychanie rowerów po schodach nie było lekkie, sam widok ze szczytu nie był też nagrodą, sporo przesłaniają drzewa.
W dół.
W życiu nie zjeżdżałem z takiej góry jeszcze, Gosia wogóle rower sprowadzała !!!!, klocków zużyłem podczas trasy tyle co w domu przez cały rok chyba:). Dalej już wspomniane 5 km do mety, docieramy o 17.46, 45 minut przed czasem mając przejechane 158 km.


W nieoficjalnych jeszcze wynikach jestem na 64 miejscu, za to żaba kolejny raz przywlokła ze sobą do domu kawał żelastwa w kształcie litery H :) Dałoby się urwać pewnie z godzinę, plus czas jaki pozostał do limitu i zaliczyć jeszcze jeden, dwa punkty kontrolne. Ale albo jazda z językiem w szprychach, albo dobra zabawa.... Impreza super, było parę niedociągnięć, ale ogólnie zalety bardzo przeważają. Świetne trasy, krajobrazy, doskonała pogoda, prawie bez wiatru i ze świecącym słonkiem. Super ludzie, wieczorne pogaduchy przy piwku...
(mówiłem że jak Gośka zrobi zdjęcie to nie wyjdzie...to i tak jest to najlepsze :P)
Edycja jesienna będzie na pewno kolejnym punktem w tegorocznym kalendarzu.
Dane wyjazdu:
176.60 km
0.00 km teren
07:24 h
23.86 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Focus Cayo 4.0
Śniardwy
Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 1
Drobna modyfikacja trasy sprzed miesiąca, tak aby zajechać nad Śniardwy. Pochmurno, słońce trochę błysnęło zaraz po świcie, minus 2, kierunek wiatru stały tylko raz wiał, raz była cisza.Przed Orzyszem przerwa na rozciąganie na przystanku PKS. Dalej jedziemy 16tką, w Okartowie odbijamy na Nowe Guty. Fajna droga tylko strasznie kiepski asfalt. Fotka tytułowego jeziora i dalej w stronę Pisza, do Rucianego jedziemy przez Wejsuny.
Kolejna fajna droga, tutaj już super nawierzchnia, zero ruchu, dookoła Puszcza Piska i ładnie w las wkomponowane małe jeziorka.
Po drodze krótka przerwa na kanapkę i kolejną porcję rozciągania. Ruciane mijamy, kolejny foto stop nad strumykiem, stąd już blisko do Mikołajek. Wiszącym mostkiem na Plac Wolności, małe conieco i jedziemy dalej.
Tutaj żaba zaczyna marudzić, w nogach setka, na tablicy przy drodze widać "Ełk-64", ona chce do domu... udało się wynegocjować powrót przez Rydzewo odpuszczając okrążenie Niegocina jeszcze (przecież w Giżycku byłam tydzień temu... :) ). Pisałem że DW643 mógłbym jeździć przynajmniej raz w tygodniu - i się udało :). Ostatnio w OSM rysowałem gminę Miłki (jeszcze nie skończona), jest okazja sprawdzić jak jest naprawdę, na mapach satelitarnych wszystko widać z góry przecież. Od Rydzewa zaczynają się górki, bo do tej pory było ich niewiele, fajny zjazd i podjazd w okolicy nadajnika TV. Kolejny popas w Miłkach, skrótem do 656, kolejne górki, i w domu :)
Dane wyjazdu:
143.60 km
0.00 km teren
05:51 h
24.55 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Focus Cayo 4.0
w poszukiwaniu bocianów
Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 5
Tak czasem mam, że przed oczami staje jakiś widok z trasy przejechanej w przeszłości i znów chcę tam być...Tak też było i teraz. Gosię spytałem ile kilometrów ma liczyć i tak ją zaplanowałem aby przez dane miejsce przejechać.Ruszamy razem ze słońcem, jak mam w zwyczaju, jest godzina później niż wczoraj, więc już jakiś ruch na ulicach widać. Zaraz po wyjeździe kolejny świt w tym roku, dodatkowo z widokiem na miasto. Jakieś minus 2 na termometrze, w Buniakach dwie pierwsze górki, zawsze się tam można rozgrzać, nałykałem się zimnego powietrza, więc potem już spokojniej. Słońce z tyłu więc nie przeszkadza, dodatkowo widzę cień małżonki więc nie muszę sprawdzać czy się trzyma z tyłu. Na polach widać kołderki z mgły unoszące się kilka metrów nad ziemią i białe nadal trawy. Cieplej robi się już kawałek za Orzyszem, tutaj też widzimy pierwszego w tym roku bociana.




Okartowo. Za kolejowym mostem widać Śniardwy, nigdy nad jeziorem rowerem nie byłem - trzeba się będzie w końcu wybrać.

Super (jak zawsze) droga do Giżycka, cały czas widok na jeziora, wiatru zero, zero samochodów a asfalt równiutki. Tą trasą mógłbym jeździć przynajmniej raz w tygodniu :). W Giżycku robimy dłuższą przerwę wygrzewając się w słońcu nad Niegocinem.

Kanał Szymoński, a dalej jezioro Szymoneckie.

Giżycko, nad kanałem.

Fotka z mostem MUSI BYĆ :)


Dalej nową wersją dojazdu do Kruklanek, tutaj znowu krótki stop na wizytę w sklepie, kolejna wioska (Żywki) to w zasadzie cel podróży. To ten widok stawał mi kilkukrotnie przed oczami.
Wyświetl większą mapę
Robi się gorąco, dalej nic nie wieje - czad, nie przypominam sobie abym kiedykolwiek widział lusterko na jeziorze w południe. W Wydminach skrótem, potem już dziesiątki razy pokonywana trasa do domu, i tak kończymy niedzielną przejażdżkę.

Dane wyjazdu:
122.80 km
1.00 km teren
05:12 h
23.62 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Focus Cayo 4.0
zdążyć przed deszczem
Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 24.03.2014 | Komentarze 2
Dziś pogodynka spisała się na medal, trasę ustalałem pod pogodę i w 100% było tak jak zaklinacze przepowiedzieli.Wyjazd chwilę po piątej, zimno - jakieś 3 stopnie, wjeżdżając w poranne mgły lub pobliże jezior jeszcze chłodniej. Tym razem udało się złapać świt, choć zaraz jak tylko tarcza zmieniła się z czerwonej w żółtą znikła za chmurami.
Olecko mijamy "małą obwodnicą", potem w stronę Filipowa (tam nie docieramy - plan jest na 120 km tylko), a następnie do Kowal Oleckich. Tutaj żaba zaczyna jęczeć coś o dużej ilości górek, że ma dość i że chce wracać - toż od samego wyjazdu wracamy do domu - jej mówię. Do tej pory tempo było turystyczne, od teraz przeszło w emeryckie, na prostych jeszcze było OK, ale na każdym podjeździe musiałem na połowicę czekać. Chyba jednak kupię lusterko, bo szyja boli od ciągłego oglądania się :), choć z drugiej strony to dopiero jej trzecia dłuższa wycieczka i pierwsza ponad 100 km. Chwila przerwy na słońcu, które właśnie znowu na niebie zagościło i następna pauza na colę i prince polo w Dunajku. Temperatura dobija do 14tu stopni, ale to w słońcu chyba, bo ja tam takiego ciepła nie czułem. Na drogach setki rozjechanych żab wygrzewających się na asfalcie, trzeba uważać aby w nie nie wjechać i omijać te które jeszcze pod kołami aut nie skończyły. Docieramy do Świętajna, fajnie położonego dookoła jeziora, w drodze do Połomu w lesie leży jeszcze śnieg :)

Dalej nową drogą do Sajz, szkoda że jeszcze nie skończona, wyszło jakiś kilometr po szutrówce i po piasku. W Malinówce, tak jak pogodynka wieściła zrobiło się ciemno i zerwał się wiatr, stąd już rzut beretem do domu. Padać zaczęło jakieś 40 minut po przyjeździe.
Dane wyjazdu:
24.10 km
0.00 km teren
01:01 h
23.70 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Focus Cayo 4.0
trzeci
Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 24.03.2014 | Komentarze 0
Trzeci dziś wyjazd, krótko, w zachodzącym tym razem słońcu. Wybraliśmy się na chwilę sprawdzić jak się sprawuje nowe siodło w Gosiowym OLSH-u. Do Rożyńska i powrót po śladzie. Przy samej drodze kolejne oznaki wiosny.
Dane wyjazdu:
78.82 km
0.00 km teren
03:13 h
24.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg
Biała Piska
Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 24.02.2014 | Komentarze 0
Tradycyjna niedzielna przejażdżka z kolegami. Trawniki białe, samochody białe, całe szczęście na asfalcie przyzwoicie.
Była chwila czasu jeszcze więc zjechaliśmy nad jezioro, w miejscu gdzie rok temu miałem wątpliwą przyjemność obić dupę o polbruk ta sama sytuacja. Spoko, spoko i lodowisko znienacka. To samo kilkaset metrów po wyjeździe, dwóch kolegów szlifowało asfalt, dobrze że przy dojeździe do skrzyżowania i było powoli. Połowa grupy przyjechała na szosówkach, chyba już w końcu nadszedł czas i na mnie... W Białej Piskiej rozdzielamy się, ci na cienkich kołach w planie mają pętlę przez Pisz i Orzysz do domu. My we czwórkę dziurawym asfaltem, lajtowym tempem jadąc całą szerokością drogi i rozmawiając jedziemy do Rożyńska. Cieplutko w końcu się zrobiło, pierwszy wiosenny dzionek w tym roku.

Dane wyjazdu:
44.70 km
0.00 km teren
01:58 h
22.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg