KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w kategorii

z Gosią

Dystans całkowity:33009.82 km (w terenie 2079.60 km; 6.30%)
Czas w ruchu:1986:22
Średnia prędkość:17.36 km/h
Maksymalna prędkość:61.20 km/h
Suma podjazdów:53110 m
Maks. tętno maksymalne:196 (105 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:315060 kcal
Liczba aktywności:688
Średnio na aktywność:51.66 km i 2h 53m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
8.10 km 0.00 km teren
00:51 h 6:17 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

marszobieg

Niedziela, 8 października 2017 · dodano: 09.10.2017 | Komentarze 0

W deszczu na rower nie bardzo wychodzić, więc trzeba pobiegać - są małe plany z rym związane, więc trzeba przytrenować. Całe szczęście tylko mży, wieje mocno od jeziora, ale w parku przy rzece jest w marę spokojnie. Bardzo dobrze mi się biegło, przyjmuję proporcję 900 biegu /100 marszu i jest OK. Chciałem dociągnąć do dychy, ale zacząłem odczuwać lewe kolano, więc skróciłem.

Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
288.60 km 0.00 km teren
13:41 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

Zażynek 2017 - Augustów

Sobota, 16 września 2017 · dodano: 18.09.2017 | Komentarze 0

Załatwiłem auto, aby mieć jak rowery dowieźć, zapłaciłem wpisowe i niestety nadal nie byłem pewien czy to był dobry pomysł. No ale przecież to Zażynek, jedna z moich ulubionych imprez, prawie pod domem, do tego 3 lub 4 pętle ze zjazdem do bazy po każdej z nich. Jeśli kolano padnie to odpuszczę, nic nikomu nie muszę udowadniać i nic na siłę robić. Gosia także od kilku dni na kolano narzeka...

Oglądam prognozy kilka dni przed startem. Deszcz, deszcz, deszcz. Mniejszy, większy, chwilowo lub całą noc. Ciekawie będzie, a to przecież nie szosa gdzie jest tylko mokro, tutaj piach wszystko oblepia i napęd rzęzić zaczyna. Pakujemy zapas suchych ubrań, nic nas nie ogranicza, to duży plus. W Augustowie jesteśmy trochę po 10tej, instalujemy się w bazie, drugie śniadanie, gadka-szmatka ze znajomymi, odprawa i chwilkę po 12tej ruszamy na pierwszą 100 km pętlę.

Jest z nami Tomek, przyjechał "na dziko" pojeździć po Puszczy Augustowskiej. Zaraz za miastem formuje się 12-to osobowy peleton, tak to można jeździć. Ciepło, w słońcu dla mnie trochę za bardzo, prawie bez wiatru - warunki do jazdy idealne. Znana trasa Płaska - Mikaszówka, potem szybką szutrówką wzdłuż Czarnej Hańczy z kilkoma kawałkami błota docieramy nad Wigry. Robimy drugi krótki postój (pierwszy gdzieś na moście nad Hańczą), rozciągam się, zjadam jakiegoś batonika i ruszamy. Średnia zacna, zazwyczaj pierwszą Zażynkową pętlę kończyliśmy w szarówce, a teraz jest 16ta !!! No ale trasa jest bardzo łatwa i szybka. W bazie zjadam dwa pączki, tankuję bidon i bodajże 15 minut potem ruszamy dalej - ubyły dwie osoby, a Tomka udało się namówić na kolejne (tym razem krótsze) kółeczko.

Dla odmiany - na południe, okrążyć jezioro Sajno. Trasa podobna jak za pierwszym razem, szybko i łatwo, choć pod koniec peleton zaczyna "pękać". Czuję się wyśmienicie, kolana nie doskwierają, zmęczenia brak. Zamiast obiecanych 50km wyszło 32..., coś się budowniczemu ostro licznik poprzestawiał...Chciałem z marszu ruszać na nocną setkę, aby uciec przed deszczem, ale właśnie dojechał makaron z sosem...hmmm...trzeba się przed nocką kaloriami naładować. Deszczowych ubrań nie zabieram, zmieniam tylko koszulkę na jesienną bluzę i wrzucam do plecaka wiatrówkę. 

Ruszamy dokładnie tak jak skończyliśmy pętlę nr. 2, tyle że w przeciwnym kierunku, robi się ciemno. W końcu. To najbardziej lubię na Zażynku. Tempo zdecydowanie siada, peleton się rozciąga, noc ma swoje prawa...do tego jest już sporo km w dobrym tempie w nogach. Ziewam co chwila, ale spać się nie chce, tylko droga zaczyna się dłużyć. Zaczynają się pierwsze wątpliwości do do trasy, coraz dłuższe przystanki aby podjąć decyzję - "tutaj - czy tam ?". Kilometrowo nadrabiamy tylko trochę za Rudawką dojeżdżając prawie nad kanał Augustowski. Tam też robimy drugi postój, a chwilę potem pojawiają się pierwsze krople z nieba. Regularna mżawka zaczyna się gdzieś koło Mikaszówki (znów tu jesteśmy, tym razem nocą), ciągnąca się w nieskończoność droga do Strzelcowizny, potem asfalt do miejsca gdzie na MRDP siedziała Gosia z Tomkiem i naleśnikami. Pada regularnie, więc stajemy się ubrać, dużo nie zdziałam wrzucając tylko wiatrówkę, która po kilku minutach i tak przemaka. Sporo asfaltu, można przyspieszyć, ale gdy się oglądam są ze mną jeszcze 3 osoby, a reszta światełek dobre 500 m z tyłu. Chwilowo przestaje padać, ale chyba tylko po to aby z kolejnej chmury dosypać grubszym strumieniem. Na dobicie dostajemy terenowe okrążenie jeziora Białego i w bazie meldujemy się trochę po pierwszej, tym razem było sporo więcej niż zakładana setka...

Z radarów wychodzi że około 2.00 powinna być przerwa w opadach. Przebieram się w suche, kanapka, makaron i kładę się poleżeć. Po dosłownie minucie słyszę krople bębniące o dach sali gimnastycznej, wstaję i ustalamy że idziemy w kimę do 5tej. To była dobra decyzja, bo podobno takich mocniejszych strzałów nocą było kilka, a gdy wstaliśmy mieliśmy już praktycznie suche chodniki. Czuję się dobrze, trochę bolą nadgarstki i niestety plecy. Droga znów się dłuży, poza tym super, nie pada, nie wieje, a i jest na czym oko zawiesić. Nad Rospudą nigdy jeszcze nie byłem, tutaj (w Świętym Miejscu) robimy krótką pauzę. Pierwszy raz kończę Żażynek wcale nie zmęczony, gdyby nie deszcz, można byłoby spokojnie skończyć przed świtem.

Super impreza, tak jak lubię, w kameralnym towarzystwie, bez ścigania i rywalizacji. Szkoda że termin koliduje z MPP, no ale nie można mieć wszystkiego. Start tutaj to była dobra decyzja, gdyby coś poszło nie tak, łatwo byłoby się wycofać nie pogłębiając dalej kontuzji. Dzięki temu mam kolejny test za sobą i wizję kolejnych dłuższych wyjazdów jeszcze w tym roku.




Kategoria z Gosią, >200


Dane wyjazdu:
122.10 km 0.00 km teren
05:00 h 24.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

spacer z Żabą po Garbatych Mazurach

Niedziela, 10 września 2017 · dodano: 11.09.2017 | Komentarze 2

Wpadła nam w ręce książka "Mazury Garbate", album o pruskiej historii ziem na których przyszło nam się urodzić i mieszkać. Zainspirowani nią oboje mieliśmy chęć podjechać na północ, bo rzadko tam bywamy, a przy okazji rozejrzeć się za śladami przeszłości.

Wyjazd trochę po 7mej, od początku drętwieją mi dłonie, a Gosia ma problem z żołądkiem. Zdejmuję rękawiczki i drętwienie ustępuje, natomiast problemu żony nie udało się rozwiązać. Jest ciepło, dawno już tak fajnie nie było. W Olecku jedziemy inaczej niż główną ulicą, nie znamy tego miasta wcale, a to przecież drugie najbliższe od Ełku. Stajemy pod sklepem, małe zakupy z chwilą na ławce i ruszamy w stronę Miereniuszek. Do samej wioski nie dojeżdżamy, przy szosie widać tylko pozostałości po dawnej wąskotorówce. Zawracamy na Kowale i pojawiają się piękne krajobrazy. Drogą do Dunajka jechałem raz, ale nie przypominam sobie żeby tu było tak ładnie. Obiecuję sobie, że w przyszłym roku będę tu częściej, bo poza widokami od ostatniej tu wizyty pojawiło się sporo nowiuśkich asfaltów. Kolejna pauza w Świętajnie, po kilku łykach coli Gosia czuje się trochę lepiej, więc wracamy przez Malinówkę i Bałamutowo, spokojniejszą ale ciut dłuższą trasą.

Problemów z kolanem nie było wcale, tak samo u Gosi (też ostatnio ją boli). To super wiadomość, za tydzień dłuższy test. Ostatnimi laty wieszałem szosę na kołek po powrocie z imprezy sezonu, miałem dość asfaltów i wielką chęć na jesienny las. Teraz imprezy nie zaliczyłem, więc chcę jeszcze jeździć dopóki śnieg nie spadnie.


Kategoria >100, z Gosią


Dane wyjazdu:
34.20 km 0.00 km teren
01:30 h 22.80 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

pół plecaka maślaków

Środa, 6 września 2017 · dodano: 07.09.2017 | Komentarze 0

Lekcje odrobione przed powrotem z pracy (dziecko chyba wchodzi na wyższy level - w końcu !!!), obiad ogarnięty !!!, pogoda całkiem całkiem, więc można na chwilę wyskoczyć za miasto. Wszystko fajnie tylko ten zimny, północny wiatr... Z Ruskiej Wsi terenem do Rożyńska, przy drodze zauważam Kanię, mówię Gosi o "schabowych", kiedy Ona zauważa kolejną mówi " - to chodź, połazimy trochę...:)". Szału nie ma, za to sporo maślaków znaleźliśmy, będzie super zupa :) Było już koło 19tej, późno, trzeba się zbierać, bo zaraz będzie szaro. Zmarzłem okrutnie na tym powrocie, nogawki powoli przestają wystarczać...
Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
50.70 km 0.00 km teren
02:50 h 17.89 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

zorientuj się na Ełk

Niedziela, 3 września 2017 · dodano: 04.09.2017 | Komentarze 0

Pierwsza edycja rowerowej orientacji. Wiem że będzie łatwo, namawiam Tomka, bo Marek sam chciał w takiej imprezie wziąć udział i wspólnie z Gosią jedziemy do Przykopki. Zapisy, gadka, szmatka, odprawa. Start indywidualny, co 30 sekund, ruszam pierwszy za mną koledzy. Zjeżdżamy się 100 metrów dalej, strategia obrana więc ogień...co w praktyce oznacza i tak jazdę tempem najwolniejszego. Punkty bardzo łatwe, do tego znajomość terenu, gdzie jedynie rejony nad rzeką Ełk, były mniej dotychczas eksplorowane. Jedynym utrudnieniem były blisko siebie położone punkty trasy naszej oraz trasy krótszej. Na jeden prawie się nabraliśmy, ale ostatecznie pojechaliśmy te 400 metrów w bok trafiając na właściwy.

Organizator mocno skrócił trasę, ze względu na to że jest sporo błota w lesie. W sumie impreza dla "ludzi z ulicy", nie ma się co dziwić, mapniki posiadały tylko dwie osoby - ja i Gosia. Wyszło nam coś koło 32 km, a dałoby się ją jeszcze skrócić przejeżdżając brodem przez rzeczkę (nie chcieliśmy ryzykować, bo nie wiadomo jak było głęboko). Kolejne osoby przyjechały po nas dobre pół godziny, a może i dłużej, do tego chyba wszyscy nabrali się na punkty z krótkiej trasy.

Fajna impreza, pod domem, za darmo...W przyszłym roku, jeśli termin nie będzie z niczym kolidował.



Kategoria >50, z Gosią, zawody


Dane wyjazdu:
33.70 km 0.00 km teren
01:45 h 19.26 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

test trzeci

Środa, 30 sierpnia 2017 · dodano: 31.08.2017 | Komentarze 0

Ćwiczenia, chemia i odpoczynek. Wczoraj dość intensywny 6-cio kilometrowy marsz. Cały czas czuję taką pełność w lewym kolanie, ale nie boli.
Sądny dzień nadszedł. Miałem jechać sam na testowe trzy dyszki, ale wyszło tak że Gosia ma wolne, więc wzięliśmy jeszcze na rower młodego. Kawałek z nimi, potem jadę swoim tempem do Regla. Spokojnie, bez ciśnięcia. Jest dobrze. Spotykamy się jeszcze kilka razy,  odskakuję, wracam, kawałek razem i kolejny raz szybciej. Nie boli, nic nie kłuło, tylko cały czas czuję że mam. 
Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
26.90 km 0.00 km teren
01:26 h 18.77 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

spacerek z Gosią

Niedziela, 13 sierpnia 2017 · dodano: 14.08.2017 | Komentarze 0

Pospałem na raty może ze dwie godziny, chodziłem półprzytomny więc po obiedzie trzeba było się poruszać. Do wyboru był jeszcze kajak i spacer, ale małżonka wybrała rower i las. Tego mi było trzeba.
Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
47.10 km 0.00 km teren
01:55 h 24.57 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

z Mariuszem i Gosią

Środa, 9 sierpnia 2017 · dodano: 10.08.2017 | Komentarze 0

Spokojny objazd pobliskich wiosek. Drogi z małym ruchem, tak aby mozna było spokojnie pogadać.

Wyregulowałem tylną przerzutkę, ale chyba mam zajechaną przednią koronkę na korbie, bo łańcuch przeskakuje przy depnięciu. Trzeba się szybko rozejrzeć za czymś nowym.

Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
75.10 km 0.00 km teren
03:42 h 20.30 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

spacerek z Gosią

Niedziela, 6 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 0

Planu nie miałem żadnego, nie wiedziałem ile i czy wogóle będzie czas na rower. Sytuacja się wyklarowała i przed południem ruszamy. Szosa stoi rozebrana, wczoraj nie miałem już sił i chęci aby skończyć przegląd, zostaje więc jazda czołgiem. Na myśl przychodzi mi okrążenie jeziora Orzysz i z takim planem ruszamy.

Słońce w kratkę plus mocne podmuchy północno-zachodniego wiatru. Na przemian ciepło i zimno. Malownicze mazurskie krajobrazy, szutry z "tarką", szpalery przy drogach - czyli normalnie. W Orzyszu chwila przerwy na drugie śniadanie, odbijamy nad kanał i wzdłuż niego promenadą do szesnastki. Potem już Bemowo i drogą przez poligon do domu. W sam raz na niedzielną spokojną przejażdżkę.

Kategoria >50, z Gosią


Dane wyjazdu:
178.40 km 0.00 km teren
07:11 h 24.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

turystyka z Małgorzatą

Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 24.07.2017 | Komentarze 0

Planów było kilka, ale wybraliśmy ten najkrótszy. Gosi rekordowy dystans w tym roku to jakieś 150 km zrobione w kwietniu. Od tamtej pory żadnej nawet 50tki...
Ruszamy trochę po 5tej, już spory ruch w mieście. Droga do Orzysza mija bardzo szybko, kilka razy się pytałem czy aby za szybko nie jedziemy, ale to chyba zasługa wiatru w plecy. Mocno nie wiało, ale zawsze coś. Słońce chowa się za chmury, w sumie to dobrze, bo przez cały czas będziemy mieli idealną do jazdy temperaturę rzędu 22-23 stopni. Wreszcie kończy się krajówka, odbijamy na Wejsuny. Super droga przez Puszczę Piską, kiedyś już tam byłem i na pewno jeszcze wrócę. Urocza trasa do Mikołajek, zawsze byłem tutaj na początku wiosny, teraz jakaś masakra. Sznury aut, cała Polska się chyba na Mazury zwaliła - a jest 8ma rano...Niedziela. W Mikołajkach robimy przerwę na bułę i pepsi pod Królem Sielaw, odwiedzamy port i trzeba się ewakuować. Zaczyna się robić gęsto. Niestety gęsto test także na drodze do Giżycka, gęsto jest w Rydzewie, spokojniej robi się dopiero za Wydminami. Po jakichś 110 km żaba zaczyna marudzić, wiedziałem że ten moment nastąpi i byłem nań gotowy. Robimy jeszcze przerwę na lody w Wydminach, wiatr odbiera z nawiązką to co rano dał. Końcówka to już tempo ślimacze, Gosia stwierdza że się cieszy nie porywając się na dystans 200+ ze sporo większą ilością podjazdów.

Jeśli chodzi o mnie, to trening toto żaden. Czas ucieka, może jeszcze ze dwie trzysety udałoby się przejechać.




Kategoria z Gosią, >150