KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189391.06 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.60 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2021

Dystans całkowity:1776.16 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:81:08
Średnia prędkość:24.29 km/h
Maksymalna prędkość:52.56 km/h
Suma podjazdów:8406 m
Maks. tętno maksymalne:121 (65 %)
Maks. tętno średnie:82 (44 %)
Suma kalorii:54781 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:71.05 km i 2h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
73.16 km 0.00 km teren
03:04 h 23.86 km/h:
Maks. pr.:39.24 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:435 m
Kalorie: 2289 kcal
Rower:żwirek

Małe Olecko, Kukowo, Zajdy, Zabielne -stanowczo zbyt rzadko tutaj zaglądam. (praca)

Wtorek, 20 lipca 2021 · dodano: 21.07.2021 | Komentarze 0

Będąc w sobotę na powrocie do domu, rzuciłem okiem w prawo na znak Małe Olecko i pojawił się plan wycieczki. Dodatkowo po drodze dwa cmentarze z 1WŚ, przy samej drodze, dawno już w tamtych rejonach nie byłem, nic tylko jechać. Przyjemne rejony, trzeba tu częściej zaglądać. W Kukówku wzięli się za remont nawierzchni w wiosce, przydała by się też wymiana asfaltu do Gąsek.

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
101.00 km 0.00 km teren
04:06 h 24.63 km/h:
Maks. pr.:48.60 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:668 m
Kalorie: 3170 kcal
Rower:żwirek

W takiej temperaturze to można jeździć :) (praca)

Poniedziałek, 19 lipca 2021 · dodano: 21.07.2021 | Komentarze 0

Zaraz za miastem widać jeszcze lekko czerwone słońce, całe szczęście jeszcze nie grzeje. Jest przyjemne 14 stopni, wreszcie chłodnawy poranek. Tę trasę miałem zrobić wczoraj, ale Gosia niestety nadal jeździć nie może, a ja miałem dość gotowania się w tych warunkach. Ruszam z nowym napędem, czas najwyższy było już zmienić łańcuch, był już mocno zużyty.

Trzeba było cały czas pilnować tempa, bo czasem niestety jestem ograniczony, więc nie przystaję nigdzie, zresztą nic nowego po drodze nie było. Nowy asfalt w Ubliku skończony. Wracam do miasta z kilkuminutowym zapasem czasowym, więc robię małą dokrętkę, ale do stówki dobić się już nie udało.




Kategoria >100, dom/praca


Dane wyjazdu:
207.76 km 0.00 km teren
08:47 h 23.65 km/h:
Maks. pr.:52.56 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1500 m
Kalorie: 6747 kcal
Rower:żwirek

Śladem zwiniętych torów...

Sobota, 17 lipca 2021 · dodano: 19.07.2021 | Komentarze 0

Gdy byłem na początku czerwca w Puszczy Rominckiej powiedziałem sobie że jestem tu po raz pierwszy, ale na pewno jeszcze wrócę. Czas na powrót właśnie nadszedł.
Ruszam przed piątą, miałem nadzieję że będzie chłodniej, ale jest 20 stopni. Jadę DK65, rzadko to robię, ale w sobotni poranek ruch jest znikomy, więc można zrobić wyjątek.
Po zjeździe z krajówki zaliczam stację Górne, gdzieś tam w trawie leżą sobie nieużywane szyny. Trochę dalej widać miejsce gdzie rozchodzą się linie prowadzące z Gołdapi w stronę Olecka oraz Żytkiejm, z których ta druga mnie dziś interesuje. Niestety nie da się do tego miejsca dojechać, a na przełaj dziś nie mam czasu, siły ani chęci. Chwilę później wielkie wiadukty nad rzeką Jarką, może nie tak monumentalne jak te najbardziej znane, ale widok robi wrażenie. Dalej zaliczam po drodze mosty i wiadukty starając się jechać starotożem tam gdzie tylko się da. Asfaltowe GV w stanie opłakanym, tego się można było spodziewać, asfalt z naturą nie wygra, a droga zrobiona byle jak.
Zaczyna się robić gorąco i zarazem sucho w bidonach. Odhaczam ostatnią stację na terenie Polski w Żytkiejmach, ostatni most i jadę na zakupy. Lodzik, zimna woda ( cześć wylałem na głowę) i cola z zamrażarki!!!. Pakuję do plecaka bo pić się nie da, podczas drogi przystawać będę co i rusz na łyka zimnego. Słońce pali niemiłosiernie, w tym roku jeszcze w takich warunkach nie jeździłem. Masakra. W Filipowie nowym mostem nad Rospudą, schodzę nad rzekę, ale woda jest tylko mokra, a miałem nadzieję, że choć trochę się schłodzę. Tankuję jeszcze w Bakałarzewie, tak żeby starczyło do końca i męczę pozostałe do mety kilometry.




Kategoria >200


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km teren
01:02 h 22.26 km/h:
Maks. pr.:29.52 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 55 m
Kalorie: 551 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Czwartek, 15 lipca 2021 · dodano: 19.07.2021 | Komentarze 0

To była najgorsza noc tego lata, a poranek najcieplejszy, mam już dość tego upału.


Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
02:00 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Taniec

Czwartek, 15 lipca 2021 · dodano: 19.07.2021 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
21.90 km 0.00 km teren
00:55 h 23.89 km/h:
Maks. pr.:32.40 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 79 m
Kalorie: 646 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Środa, 14 lipca 2021 · dodano: 15.07.2021 | Komentarze 0

Niecałe dwie dyszki, więc da się żyć. Koło naprawione, zmieniłem także oponę, stara była już zużyta - może to przez to ta guma w piątek była?

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
02:00 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Taniec

Wtorek, 13 lipca 2021 · dodano: 19.07.2021 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
595.26 km 0.00 km teren
22:19 h 26.67 km/h:
Maks. pr.:50.04 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2141 m
Kalorie:19072 kcal

Tylko Wrocław, zabrakło motywacji do dalszej jazdy.

Niedziela, 11 lipca 2021 · dodano: 13.07.2021 | Komentarze 0

To był jedyny możliwy termin dłuższego wyjazdu w lipcu, opracowałem kilka tras, w zależności jaka będzie pogoda. Wybór padł na Dolny Śląsk, wiatr w większości sprzyjający i brak burz po drodze (przynajmniej tyle ile widać w prognozach). W sobotę impreza rodzinna, nie piję, żeby w niedzielę móc rano ruszyć. 

Wstaję prawie godzinę przed budzikiem, piję tylko kawę, bo nażarłem się wczoraj porządnie. Orzysz, Pisz, Ruciane...standard. Jest chłodno, przyjemnie, trochę mgiełek, zero ruchu. Koło Rucianego ruch się wzmaga, turyści oczy przetarli i zamiast nadal moczyć się w jeziorze jeżdżą nie wiadomo po co. Tankuję przed Szczytnem, jest już ciepło, ale na szczęście nie upalnie. Dalej Nidzica i Działdowo, jechałem tędy trzy, czy cztery razy. W Działdowie planowałem postój na jedzenie, ale głodny nie jestem, więc nie zatrzymuję się. Kawałek dalej skręcam na południe i stąd zaczyna się nieznane. Wjeżdżam w Mazowieckie, staję na kolejne tankowanie, kolejną zimną colę i jadę dalej. Po drodze sporo remontów, są wahadła, dobrze że ruch niewielki. Gdy stoję na czerwonym temperatura momentalnie skacze powyżej 30, więc to było moje pierwsze i ostatnie oczekiwanie. Udało się przejechać resztę wahadeł bez problemu.

W Sierpcu nadal nie czuję potrzeby zjedzenia czegoś konkretnego, mijam więc miasto, a kawałek za nim spotykam Jarka z żoną, chwilę pogadaliśmy. Przed Płockiem tankuję po raz trzeci, jadąc przez miasto widzę pustą restaurację serwującą burgery, więc skręcam. Zawsze to szybciej niż na starówce... Frytek już nie wcisnąłem, pakuję do worka, będzie na później. Faktycznie, na starówce tłum ludzi, wszak jest niedzielne popołudnie, mijam szybko, może kiedyś na spokojnie jeszcze to miejsce odwiedzę. Przekraczam Wisłę i wjeżdżam na ruchliwą DK60. Gdy planowałem kiedyś dawno tą trasę ten fragment miał wypaść późnym wieczorem, jestem tutaj sporo przed czasem.

Staję jeszcze raz, bo woda szybko zeszła, przy okazji smaruję łańcuch i zerkam w pogodę. Zapowiada się burza w okolicy Sieradza, nic to, tego trzeba było się spodziewać. Za Kutnem wreszcie robi się spokojniej, wrzucam na ucho "Piosennik" Andrzeja Poniedzielskiego i jadę dalej zaliczając zachód słońca. Przed Sieradzem sporo błysków na niebie, zrywa się mocny południowy wiatr, ale na burzę chyba nie trafię. Jestem już porządnie zmęczony, stając na stacji przed miastem wiem że zaraz lunie, ale warunki na przeczekanie były tam słabe. Zaczyna padać jakieś sto metrów od momentu posadzenia tyła w siodełku, mijam dwa przystanki bez wiaty, aż w końcu jest zadaszony. Zmoczyło mnie solidnie przez te 2-3 kilometry. Trzeba zrobić tak jak ostatnio, przeczekać deszcz i odpocząć przy okazji. Budzik na godzinę, ławka niewygodna, więc siadam bokiem z wyciągniętymi nogami. Warunki słabe, duży hałas powodowany przez chlapiącą spod przejeżdżających aut wodę, na szczęści na trochę odleciałem. Godziny tam nie spędziłem, nie pada, trzeba ruszać.

Ciężko się jechało nocą, trochę popadywało, trochę suchych dróg, dwa sprinty z psami pozwalające się obudzić. Coraz bardziej chce mi się spać, zaglądam na przystanek, jest zabudowany, a w środku nie ma warunków, wszystkie po drodze są takie same. Kładę się na ławce w Wieruszowie, może na chwilkę przysnąłem, ale wstaję tak samo zrypany jak kilka minut wcześniej. W Kępnie kawa z Hot-dogiem, może to mnie postawi na nogi? Zerkam w pogodę, zapowiada się całe przedpołudnie w deszczu lub burzach. Pięknie.

Kalkuluję co tu robić, jechać dalej i garować znów po przystankach, czasowo na razie nie jest najgorzej, choć nocą straciłem sporo tego co nadrobiłem za dnia. Może rzucić to w cholerę, miałem przecież w planie zrobić sześć stów i ewentualnie coś więcej, EWENTUALNIE. Szalę przeważył otarty tyłek, sam nie wiem czemu, bo nic się ani w ubiorze, ani w kosmetykach nie zmieniło. Drugim w kolejności powodem był wygodny, bezpośredni pociąg prosto do domu, na który miałem szansę zdążyć. Gdybym pojechał dalej powrót miałbym dużo bardziej upierdliwy.

W Oleśnicy zaczyna kropić, skręcam na Wrocław wiedząc że muszę przycisnąć. Zaczyna się poranny szczyt, droga dwupasmowa, z wąskim, często brudnym poboczem. Pada coraz mocniej, muszę ubrać deszczówkę. Na długo tę jazdę zapamiętam, to było gorsze niż BBT w 2018 w deszczu na drodze przed Rzeszowem. Przejazd przez miasto to także masakra, próbowałem ze trzy razy jechać DDR, ale zawsze po stu metrach wracałem na zatłoczoną drogę. Lepiej robi się dopiero w centrum, przestaje padać, a drogi w końcu są takie którymi da się jechać. Na pociąg zdążyłem, nawet z zakupami na drogę.

Jak zawsze po fakcie, gdy człek jest wypoczęty przychodzi żal, że była szansa jechać dalej, a ja się poddałem. Gdyby to była impreza, lub przynajmniej jazda z kimś, byłoby zupełnie inaczej. Z obtartym tyłkiem w takim stanie jaki był jeździłem przecież wielokrotnie, bywało także gorzej. Szkoda, bo już w tym roku żadnej dłuższej niż te (niecałe) sześćset kilometrów trasy nie zrobię. Kolejny raz zastanawiam się czy mi się jeszcze chcę, koleiny rok obiecuję sobie że przechodzę na turystykę, a gdy zaczynają się zapisy zapisuję się na kolejne maratony...


 IMG-20210711-095544682-HDR IMG-20210711-083836423-HDR IMG-20210711-110929250-HDR IMG-20210711-111900052-HDR IMG-20210711-112030703-HDRIMG-20210711-173253747-HDR IMG-20210711-174145874-HDR IMG-20210711-204830972-HDR IMG-20210712-051107102-HDR IMG-20210712-075155740-HDR

Zaliczone gminy - 31: Lubowidz, Żuromin, Bieżuń, Lutocin, Rościszewo, Sierpc (obszar wiejski), Sierpc (teren miejski), Gozdowo, Bielsk, Strzelce, Kutno (obszar wiejski), Kutno (teren miejski), Witonia, Łęczyca (obszar wiejski), Łęczyca (teren miejski), Wartkowice, Poddębice, Zadzim, Warta, Brzeźnio, Złoczew, Lututów, Sokolniki, Wieruszów, Kępno, Bralin, Perzów, Kobyla Góra, Syców, Oleśnica (obszar wiejski), Oleśnica (teren miejski)
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
39.10 km 0.00 km teren
01:44 h 22.56 km/h:
Maks. pr.:38.16 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:202 m
Kalorie: 1158 kcal
Rower:żwirek

ViaBaltica, kąpiel w Szarku i kolejna pęknięta szprycha

Piątek, 9 lipca 2021 · dodano: 13.07.2021 | Komentarze 0

Noc tragiczna, nie da się spać w tych warunkach. Na rower także nie miałem ochoty, ale chyba jednak lepiej się przewietrzyć niż gnić w domu. Podjechałem na budowę S61, w kierunku Niekras, a potem na most na rzece. Wracam tą samą drogą, zaliczając po drodze kąpiel w kolejnym jeziorze - tym razem Szarek. Woda jak zupa, w tych większych jest jednak chłodniej. Na koniec już prawie pod pracą, z bocznej wyjechał mi jakiś goguś w X5, nic się nie stało, ale po mocnym awaryjnym hamowaniu strzeliła szprycha w tylnym kole.

Gdy szykowałem się do startu powrotnego zeszło powietrze z koła. nie miałem już siły na walkę, więc rower wrócił na dachu auta.


IMG-20210709-082050129-HDR IMG-20210709-075732277-HDR IMG-20210709-075700536-HDR IMG-20210709-075033939-HDR IMG-20210709-074020675
Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
15.20 km 0.00 km teren
00:42 h 21.71 km/h:
Maks. pr.:29.16 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 38 m
Kalorie: 324 kcal
Rower:żwirek

Ełckie. Pierwszy raz na nowej plaży, pomijając zimowy epizod przeręblowy.

Czwartek, 8 lipca 2021 · dodano: 09.07.2021 | Komentarze 0

Zmieniam rower, znów jest to uczucie po przesiadce, żwirek jest wygodniejszy, wyższy i krótszy. Jadę zamoczyć się w Ełckim przed pracą, trochę dmucha więc to dodatkowa ochłoda, bo mocno ciepło już o tej porze.

IMG-20210708-082355143-HDR
Kategoria dom/praca