KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w kategorii

trenażer

Dystans całkowity:2231.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:257:58
Średnia prędkość:20.25 km/h
Maksymalna prędkość:72.29 km/h
Suma podjazdów:44810 m
Maks. tętno maksymalne:245 (131 %)
Maks. tętno średnie:167 (89 %)
Suma kalorii:64578 kcal
Liczba aktywności:171
Średnio na aktywność:38.48 km i 1h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
38.50 km 0.00 km teren
02:16 h 16.99 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

krótki wypad we francuskie Alpy - Col du Lautaret

Czwartek, 9 kwietnia 2020 · dodano: 10.04.2020 | Komentarze 0

Nie było opcji na prawdziwy rower, sporo roboty w domu, a iść na godzinę i kombinować gdzie pojechać po prostu mi się nie chciało. Już od dawna chciałem zasmakować trochę górek, z małą zazdrością patrzyłem na jeżdżącą w domu małżonkę. Po ostatnich jazdach kolano wydaje się w porządku, więc trzeba to sprawdzić pod większym obciążeniem. Wybieram dosyć łatwą trasę, ze średnim nachyleniem 4% i maksymalnym 9%. Nie mam zamiaru się pałować, jadę swoje, z nikim się nie ścigam. Na trasie co jakiś czas są split time'y, na jednym z nich daję się ponieść uciekającym sekundom, dociskam i robi się słabo. Lewe kolano daje wyraźny sygnał. Zsiadam, rozciągam się i pozostały dystans jadę już normalnie, spokojnie.
Patrząc na tętno podczas jazdy spokojnym tempem oscylowało ono w okolicach 140 bpm, czyli dosyć nisko. 

Kategoria trenażer, <50


Dane wyjazdu:
30.20 km 0.00 km teren
01:22 h 22.10 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dokładam trochę obciążenia

Piątek, 21 lutego 2020 · dodano: 22.02.2020 | Komentarze 0

Pogoda pod psem, do tego musiałem jakoś przetransportować do domu zamówione koło do roweru Gosi, więc wiatru we włosach dziś nie było. Ogarnąłem rower, żeby Żaba miała czym jeździć, czasu na jazdę pod dachem nie ma już dużo niestety.

Jeśli nie dużo, to przynajmniej mocniej. I tak miałem w planie sprawdzić co się będzie z kolanem działo pod większym obciążeniem, więc jest ku temu okazja. Jakieś 40 minut rozgrzewki i czas zaatakować wulkan, na większe stromizny nie ma się co pchać. Tutaj jest 3.8 km, ze średnim nachyleniem coś ponad 3%. W rzeczywistości są dwa dłuższe odcinki ze stałym nachyleniem 5%, kilka wypłaszczeń i zjazdów, oraz bardziej stromy sam szczyt. Pierwszym razem staram się nie przekraczać 200W, a drugim jadę już sporo mocniej, urywając ponad minutę czasu względem poprzedniej próby. Po głowie chodził trzeci raz, ale było już późno, no i nie ma co przesadzać.

Jest dobrze, nic mnie nie boli. Ciągle jednak pojawia się problem z ciepłym kolanem, a w zasadzie samą rzepką. Widać zaczerwienienie, lekkie szczypanie w tym miejscu i wyższą temperaturę. Znika samo, po kilku minutach bezczynności, bez przykładania lodu, a pojawia się zazwyczaj po wchodzeniu po schodach.

Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
54.40 km 0.00 km teren
02:01 h 26.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

kolejne podejście

Środa, 12 lutego 2020 · dodano: 13.02.2020 | Komentarze 0

Plan na dziś prosty, jak zawsze ostatnio. Dwie godziny na lekko. Odpalam jakiś plan treningowy, tak aby się coś działo, aby były jakieś zmiany co kilka minut. Modyfikuję swoje FTP tak aby nie było za ciężko i siadam. Po około 30 minutach coś czuję w przyśrodkowej części, w momencie gdy trzeba znacznie odpuścić (do 70W), gdy obciążenie wzrasta przechodzi i już nie wraca. Na szczęście. Za to pojawia się dyskomfort w lewym i zostaje już do końca. Do słuchania - rozmowa podróżnicza, podcast na spotify.

Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
50.60 km 0.00 km teren
01:40 h 30.36 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pięć dyszek po płaskim. Wreszcie nic się s kolanem nie dzieje !!!

Piątek, 7 lutego 2020 · dodano: 08.02.2020 | Komentarze 0

Siadam na chomika, chata pusta, można pokręcić. Założenia proste, minimum 90 minut, bez zbytniego obciążenia. Ruszam jednak zbyt mocno, po kilku minutach zaczynam odczuwać lekkie protesty z obu kolan, więc odpuszczam. Przełączam się na Discovery i jadę bez żadnego patrzenia na cyferki. Zaczynam odczuwać oznaki nadchodzących skurczy w obu łydkach, na szczęście nic nie złapało. Może trochę za dużo? Długa przerwa przecież była.

Po jeździe rozciąganie, bo wcześniej o tym zapominałem, oraz coś co bardzo mi się spodobało. Chińskie bańki. Trochę boli ale potem zupełnie nie czuć pospinanych mięśni czworogłowych.
Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
46.40 km 0.00 km teren
01:30 h 30.93 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dokładam kolejne minuty i waty

Środa, 5 lutego 2020 · dodano: 06.02.2020 | Komentarze 0

Skończyły się ferie, czyli życie wraca do normy, a to oznacza że mam pustą chatę w środę i piątek. Miałem wsiąść wczoraj, ale dwa dni pod rząd to może być za dużo. Założenia proste - jadę dopóki nic się nie będzie działo, spróbuję dołożyć 15 minut dokręcając do 90 minut, a także trochę zwiększyć obciążenie. Trasa nadal po płaskim, stanowczo za wcześnie na góry.

Nie wiem czy jestem przewrażliwiony na punkcie kolana, (pewnie tak), sprawdzam, macam, porównuję z drugim. Już od startu jest ciepłe, ale stwierdzam że dopóki nic nie czuję to po prostu jadę. Staram się trzymać 120-130 W, przy jednoczesnej kadencji wynoszącej ponad 90 RPM. Tak mija godzina. Wcale się nie spociłem, ręcznik leży sobie zupełnie nieużywany, robotę robi wiatrak. A może by tak po tej długiej rozgrzewce trochę przycisnąć? Zaczął się akurat jakiś sprinterski segment, łapię się koła jakiegoś Szweda, potem grupka rozrasta się do czterech osób. W jakieś 10 minut na liczniku 180-220 W, nie dzieje się nic, poza faktem że zaczynam odczuwać coś w lewym. Odpuszczam, kręcę 10 minut dotychczasowym tempem i ostatnie 10 już odpoczynkowo. 

Po zejściu z roweru macam oba kolana, temperaturowo są takie same. Trochę rozciągania, próbuję maksymalnego zgięcia (całkiem niedawno wywoływało ból), nie dzieje się nic. Przez kilka chwil serce weszło na wyższe obroty, w końcu czuję jakieś zmęczenie, dawno to uczucie nie gościło w moim życiu. Widać wszystko idzie w dobrym kierunku, w piątek kolejna próba, mocy raczej dodawać nie będę jeno czas trochę zwiększę.

Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
36.20 km 0.00 km teren
01:15 h 28.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

światełko w tunelu

Piątek, 31 stycznia 2020 · dodano: 31.01.2020 | Komentarze 0

Dzień zaczynam od rolki i sporej garści pigułek. Sprzęt prawie gotowy, wczoraj jeździła Gosia, której także nowy chomik się spodobał.

Jedyne założenie na starcie to godzina piętnaście, (jeśli będzie OK) oczywiście na lekko i z dużą kadencją. Trzymam jakieś 120 W, ale w pewnym momencie coś poczułem w przyśrodkowej części i odpuszczam. Dolegliwość przechodzi po 2-3 minutach, przełączam się na Discovery, kręcąc jednostajnie oglądając "Jak to jest zrobione". Nudna taka jazda, ale nie ma innej możliwości, trzeba być cierpliwym. Na ostatnie 10 minut dokładam 10 watów do pieca, nic się nie dzieje, to dobry znak. Kolano cały czas macam, jest OK, nie czuć różnicy między lewym, no może troszkę...

Widać światełko w tunelu, na razie nie ma co szarżować, trzeba powoli posuwać się do przodu. Kolejne dni raczej odpoczynkowe, wezmę pozostałe NLPZ, które odstawiłem kilka dni temu. Następna jazda prawdopodobnie we wtorek, a jeśli warunki będą przyzwoite będzie można w końcu jeździć rowerem do pracy.

Kategoria trenażer, <50


Dane wyjazdu:
24.10 km 0.00 km teren
00:54 h 26.78 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

w końcu na rowerze

Wtorek, 28 stycznia 2020 · dodano: 28.01.2020 | Komentarze 3

Długo czekałem na dzień testu. Oj długo...

Zaczynam od rolowania i ćwiczeń na wzmocnienie mięśni przyśrodkowych. Wsiadam na trenażer, a nie na rower bo: Po pierwsze warunki za oknem takie sobie, jest w okolicy zera, a na pewno po śliskim jeździć nie będę. Po drugie kręcić mogę tak jak chcę, po płaskim i bez dużego obciążenia. Po trzecie jeśli coś się będzie działo to mogę zejść w każdej chwili, na rowerze musiałbym zjechać do bazy.

Postanawiam trzymać kadencję w okolicy 90 RPM i moc w okolicy 100W. Nie powiem żebym nie czuł nic, ale nie było to nic niepokojącego, żadnego bólu, żadnego kłucia. Ciągle nie wiem czy to nie tejpy powodują te dziwne odczucia. Kolano jest co prawda cieplejsze niż lewe, ale nie jest gorące. Zaliczone 30 minut, potem 40, zmian żadnych, cały czas tak samo, dokręcam do prawie godziny, powoli czas zaczyna naglić, więc odpuszczam brakujące kilka minut. W zasadzie nawet się nie zgrzałem, po zejściu jest w porządku, a po chłodnym prysznicu nie czuć już różnicy.

Niepokoi mnie trochę to ciepło, może to wynikać jeszcze ze stanu zapalnego, albo być pokłosiem po wiskosuplementacji. Na razie będę kontynuował jeżdżenie pod dachem, dodawał czas i obciążenie i monitorował reakcję organizmu. Mam jeszcze miesiąc na podjęcie decyzji do dalej, czy w tym roku (i w przyszłości) będzie jeszcze jakieś ultra, czy pozostanie mi tylko przysłowiowa jazda po bułki...

Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
02:40 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:chomik

to był niezły wpier...(znaczy trening)

Piątek, 13 grudnia 2019 · dodano: 14.12.2019 | Komentarze 0

Wsiadam wcześniej niż zazwyczaj, więc mam trochę więcej czasu no i siły. Ostatnie dni poza tańcem (tam też za bardzo intensywnie nie było) praktycznie nic nie robiłem. Plan jest prosty, podjechać górkę 4 razy. Początek z bardziej stromej strony, pobijam swój rekord o ponad minutę, choć jakoś specjalnie się nie szarpałem. Dokręcam kasetę, to już któryś raz gdy mi się nakrętka luzuje, będę musiał się tym koniecznie zająć. Dłuższa strona jest mniej stroma, tutaj też dokładam około minuty do poprzedniego rekordu. Nie wiem czy uda mi się plan zrealizować, bo w nogach czuć wyraźnie, to już godzina w siodle. Trzeci raz już na spokojnie, półtorej minuty dłużej, powoli zaczynam mieć dość. Za czwartym razem kilkukrotnie chciałem schodzić, coś się lekko prawe kolano odzywa, ale po chwili rozciągania jest OK. Zostało niewiele, kilka minut, kilkaset metrów... trzeba się jakoś zmobilizować, wszak to kwintesencja całej tej zabawy, żeby nie poddać się w połowie... Wyszło słabo, najgorszy przejazd w historii, ale za to zaliczony.

Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
02:07 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:chomik

Epic KOM razy trzy

Piątek, 6 grudnia 2019 · dodano: 07.12.2019 | Komentarze 0

Plan był prosty, dwie godziny i tyle w górę ile zdążę przejechać. Widać progres, coraz lepiej (szybciej) mi te podjazdy wchodzą, ale tez czułem dziś zmęczenie w nogach. Skręciłem w końcu wiatrak, czuć różnicę, potówka po zdjęciu z grzbietu nie waży już 2 kg tylko połowę mniej...


Kategoria trenażer


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
02:15 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:chomik

niecały precel

Środa, 4 grudnia 2019 · dodano: 05.12.2019 | Komentarze 0

Odpalam długą trasę, chociaż wiem że całej nie uda mi się przejechać. Szybka rozgrzewka i zaraz robi się stromo, jadę swoje o nic nie walcząc. Podjazd pod wieżę radiową robię sporo szybciej niż ostatnio, większość na stojąco, bo tam poniżej 10% nachylenie nie spada. Trochę płaskiego na odpoczynek i ta sama górka z drugiej strony, tutaj jeszcze nie byłem, a jest sporo trudniej niż od tej którą do tej pory jechałem. Czuć zmęczenie w udach, całe szczęście nic nie boli, poza plecami (lekko), choć zaplanowane 2 godziny mijają postanawiam skończyć podjazd. Potem jeszcze kilka minut schłodzenia i schodzę z nowym rekordem - 2h20 min.


Kategoria trenażer