KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:17462.22 km (w terenie 558.00 km; 3.20%)
Czas w ruchu:734:23
Średnia prędkość:23.78 km/h
Maksymalna prędkość:62.15 km/h
Suma podjazdów:28512 m
Maks. tętno maksymalne:170 (91 %)
Maks. tętno średnie:151 (81 %)
Suma kalorii:156943 kcal
Liczba aktywności:149
Średnio na aktywność:117.20 km i 4h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
142.10 km 0.00 km teren
05:12 h 27.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

zresetować głowę

Wtorek, 10 lipca 2018 · dodano: 11.07.2018 | Komentarze 0

Ruszam razem ze słońcem, choć noc była krótka ze wstaniem nie miałem żadnych problemów. Trochę mgiełek, w Siedliskach staję zarzucić wiatrówkę na grzbiet. Szkoda że lekko dmucha, bo nie ma niestety lusterka na Ubliku Małym, ale i tak jest ładnie. Na dalszą trasę planu nie mam, do głowy przychodzi super odcinek pomiędzy Górą a Cierzpiętami i eksploracja asfaltu do Drozdowa. Leśna droga przez las super, ale asfalt którym jeszcze nie jechałem w stanie słabym, nawet bardzo słabym, dobrze że to niedaleko. Potem postanawiam odwiedzić Śniardwy, bo rzadko tam zaglądam. Końcówka przez poligon, słychać strzały, na niebie sporo rac sygnalizacyjnych a ruch wojskowych pojazdów bardzo duży. Odzywają się oba kolana, to chyba pokłosie wczorajszego dnia spędzonego w autokarze. Rozciągam się i jest lepiej.

Był czas przemyśleć sobie to i owo. 
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
137.00 km 0.00 km teren
04:45 h 28.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

wreszcie była chwila na rower...i spotkanie wielu znajomych...

Sobota, 30 czerwca 2018 · dodano: 02.07.2018 | Komentarze 0

Umawiam się z Pawłem, podjeżdża do mnie do pracy i równo z końcowym dzwonkiem ruszamy. Wieje solidnie, boczne podmuchy bardzo niebezpiecznie spychają na pobocze. Jedziemy obok rozmawiając, oczywiście znalazło się kilku baranów którym to przeszkadzało. Raz tylko jechałem drogą Rutki - Janówka, jest trochę nowego asfaltu i można zrobić skrót odpuszczając sobie Augustów. Wieje w pysk, gdybym jechał sam to bym tak nie cisnął, kolega jest mocniejszy, a ja staram się dotrzymać mu kroku.

Docieramy na trasę Pierścienia i za chwilę mija nas czołówka. Jadą szybko bo mają z wiatrem... Na chwilę na PK, Pani chciała nas poczęstować, ale mówimy że my z innej imprezy jesteśmy :) Od Raczek wiatrowo trochę lepiej, pojawiają się kolejni uczestnicy. Zatrzymujemy się na fotki, ale często nie ma na to czasu lub możliwości, dodatkowo sporo ich nie nadaje się do publikacji. Tankowanie w sklepie w Wieliczkach, wypatruję Radka, który powinien już gdzieś tutaj być. Musieliśmy się minąć w Olecku, bo zaraz za miastem śmignął nam Kosma. Potem z naprzeciwka co chwila ktoś jechał, kilka razy stawaliśmy, aż się w końcu znudziła jazda w trybie ON/OFF. Wiatr boczny, słabnący z każdą chwilą, jedziemy (jak na mnie) zbyt szybko, co kończy się znakiem wysłanym z prawego kolana. W zasadzie wszystkich których chciałem pozdrowić już widziałem, odpuszczamy PK w Wydminach i kierujemy się do domu. Staję na rozciąganie i na szczęście przechodzi, jest z wiatrem więc można lecieć i przy okazji zrobić PR przed Woszczelami.

Ujechałem się bardzo, końcówka z bólem głowy, po części od wiatru ale też z głodu (nic konkretnego oprócz dwóch batoników nie jadłem). Tak zamknął się czerwiec. Najsłabszy pod względem ilości przejechanych kilometrów czerwiec w historii. Nie da się ciągnąć na raz dwóch zajęć, a z roweru łatwiej zrezygnować. Jeszcze tylko kilka dni i będę się mógł w zupełności skupić na rowerze. 

Kategoria >100


Dane wyjazdu:
113.40 km 0.00 km teren
04:19 h 26.27 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

kto rano wstaje, ten nie jeździ w upale...

Czwartek, 31 maja 2018 · dodano: 01.06.2018 | Komentarze 0

Pytam małżonki ile km chce przejechać i kiedy chce wyjechać. Ja mogę ruszać wieczorem, w środku nocy czy wcześnie rano, jest mi obojętne i się dostosuję. 

Stówka i wyjazd koło 5tej. Wiem na czym stoimy, plan idealnie pasuje pod Kruklanki, gdzie już od jakiegoś czasu mnie ciągnie. Dołącza do na Tomek i pustymi ulicami ruszamy. Jest mi chłodno, szczególnie w cieniu, jeszcze do tego chłodku zatęsknię... Początkowo bez wiatru, potem już jakieś zmarszczki na jeziorach się pojawiają. Trasa bardzo przyjemna, drogi puste, a temperatura jeszcze nie zabija, choć na koniec gdy staliśmy w mieście na światłach zacząłem tęsknić do porannego chłodku. 






Kategoria >100


Dane wyjazdu:
117.10 km 0.00 km teren
04:39 h 25.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

gminy, gminy...

Sobota, 19 maja 2018 · dodano: 23.05.2018 | Komentarze 0

Leniwie dzień się rozpoczął, ale tak przecież miało być. Po śniadaniu trzeba zmyć błoto z roweru, zajrzałem do przerzutki, wyczyściłem kółka (prawdopodobna przyczyna dziwnych dźwięków) i wymieniłem tylne klocki, bo wczorajsza trasa zjadła je prawie do końca. Wczoraj podczas dojazdu do Perły Sanu mówiłem, że "raz tam tylko dojechałem i raz będę wyjeżdżał". Z drugiej strony siedzieć cały dzień na dupie... Z takimi mieszanymi uczuciami walczę jakiś czas, wreszcie stwierdzam że się przejadę. Przynajmniej buty mi doschną na nogach.

Ruszam wzdłuż Sanu wąskim, przyjemnym asfaltem pokrywającym się ze szlakiem GreenVelo. Dwie solidne górki przed Pruchnikiem, wyszło słonko więc się mocno zapociłem, za to na zjazdach północny wiatr mocno ziębił. Jak żyć? Dalej już praktycznie po płaskim, z wiatrem w plecy, tak to można jechać :) Mijam Radymno i kieruję się na Medykę. Mignął mi znak objazdu, ale go ignoruję, przecież dam radę...Kolejny już przed samą Medyką informuje o remoncie mostu... ups. Zerkam w Garmina, jest jakiś skrót przez tory kolejowe. Trafiam na zamknięty szlaban, omijam go i dostaję się na teren Terminala Przeładunkowego PKP CARGO. Ciekawy obiekt rodem z lat pięćdziesiątych, w sumie niezły bonus na nudnym fragmencie trasy. Co wiatr dał wcześniej zabrał na krajówce do Przemyśla. Tam małe błądzenie, bo źle skręciłem, przejeżdżam koło dworca PKP (tutaj zakończyła się moja przygoda w MRDP), krótka wizyta na rynku (już tu byłem na GMRDP), fotka ze Szwejkiem i jadę na poszukiwanie Kebsa. Wyjazd bez Kebsa się wszak nie liczy...Pakuję żarcie do podsiodłówki i czas wracać do bazy. Po drodze spotykam kolegę który wraca ze sklepu rowerowego (awaria piasty), odpuszczam skrót bo wygląda że będzie tam sporo więcej przewyższeń i jadę DK28.

Na miejscu browar, kebab, kąpiel, browar, ognisko i spać. Jutro czeka nas niezła wyrypa.

"I tak upłynął wieczór i poranek - dzień drugi."

fotki

Zaliczone gminy (6): Rokietnica, Roźwienica, Pruchnik, Chłopice, Stubno, Medyka
Kategoria >100


Dane wyjazdu:
100.30 km 0.00 km teren
03:44 h 26.87 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

początek w grupie, potem już sami

Niedziela, 6 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 0

Jedziemy na zbiórkę, a że wstaliśmy wcześniej wydłużamy dojazd. Ma być spokojnie i tak też jest, ale dla Gosi i tak za mocne tempo. W Olecku dzielimy się, każdy ma inne plany na niedzielę, my wybieramy wariant pośredni. Spokojnym już tempem przez Połom wracamy do domu. Po drodze przerwa na loda pod sklepem, przerwa na focenie kaczeńców i przerwa na wizytę na mecie biegu na orientację w Malinówce. Wyszła fajna lajtowa niedzielna przejażdżka.





Kategoria >100, z Gosią


Dane wyjazdu:
129.00 km 0.00 km teren
05:08 h 25.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

wreszcie !!!!

Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 26.03.2018 | Komentarze 2

Ruszamy po 8mej, piękne słonko, ale ciągle na minusie. Trawa z białego na zgniłą żółć kolor zmienia dopiero po dobrej godzinie. Na słońcu zaczyna mi być ciepło, dobrze że wyjechaliśmy z lasu, bo tam było słabo. Dmucha lekko, jest pod wiatr, ale mocno nie przeszkadza. Chwila przerwy przy Święcku, po zimie dużo gorsza droga przez poligon, a na krajówce spory ruch. Odbijamy na Rożyńsk, robi się ciepło i zimno zarazem, za sprawą rozkręcającego się wiatru. Gosia wraca do domu, a ja ruszam dokręcić kilka km. Dużo nie wyszło, bo coś zaczęło się dziać z prawym kolanem. Rozciągam się, jest trochę lepiej, ale nie ryzykuję i skręcam w Bałamutowie na Malinówkę. Pod wiatr nie cisnę, całe szczęście nie bolało, a to ćmienie które siedziało także przeszło. 

Liczyłem na trochę więcej kilometrów, ale trzeba brać to co jest i liczyć na kolejne pogodowe okienko.

IMG_0018
IMG_0002
IMG_0006
Kategoria z Gosią, >100


Dane wyjazdu:
108.80 km 0.00 km teren
04:34 h 23.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

dwa i mgła

Czwartek, 8 marca 2018 · dodano: 09.03.2018 | Komentarze 0

Korzystając z dnia wolnego trzeba było w końcu ruszyć na jakąś setkę. Plan miałem inny, ale dostałem SMS od Gosi że leżała rano na oblodzonym chodniku. Po wioskach się nie poszwendam...
Ruszam o 8mej, jeden na plusie i spora mgła, za miastem widoczność na trzy słupki. Wiatr popycha, więc wiem że będzie ciężki powrót. Przed Augustowem już bardzo gęsto, co chwilę muszę przecierać okulary, na szczęście nie jest mi zimno. Dumam czy dojechać tylko pod Zygmunta i szukać dokrętki pod domem, czy od razu wydłużyć trasę. Opcja druga wygrywa, pewnie dlatego, że nadal mam mniej więcej z wiatrem. Sielanka się kończy w Cimochach, całe szczęście niebo się trochę przetarło. Końcówka to standardowe odliczanie kilometrów, specjalnie zmęczony nie wróciłem. Jedyny problem to prawe kolano, tego się trochę bałem, bo w zeszłym roku w tych butach zawsze przy dłuższej trasie coś się z nim działo.
Chęć spędzona, setka zaliczona, choć przyjemnie wcale nie było.


Kategoria >100


Dane wyjazdu:
107.30 km 0.00 km teren
04:35 h 23.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 27 grudnia 2017 · dodano: 28.12.2017 | Komentarze 0

Na chwilę za miasto, trochę zimno w łapki, więc postanawiam zawrócić do domu po cieplejsze rękawice. Przyjemnie bo nie wieje, temperatura lekko na plusie, tylko na Konieczkach ślisko. Jest tu zawsze ciut zimniej, w całym mieście w porządku, a w tym miejscu kałuże ścięte.
Wczoraj umówiłem się z Mariuszem na małe co nie co. Ruszamy po pracy z planem zaliczenia gminy Kowale Oleckie, trasą którą jechałem latem z Gosią. Początek trochę za mocny, coś mi siedzi w kolanie, ale mam nadzieję że się rozkręci i tak się też dzieje. Kolano w porządku, ale za to zaczęło się coś dziać z biegami w rowerze. Łańcuch skacze po koronkach, objaw taki jakby coś pomiędzy nimi siedziało. Stajemy, sprawdzamy - jest czysto. WDF. Mariusz luzuje naciąg linki, jest trochę lepiej, ale nadal co jakiś czas skacze. Myślę co robić, zawracać, czy jednak ryzykować. Ostatecznie skracamy trasę, odpuszczamy drogę na Filipów, zaliczamy gminę jadąc tam i spowrotem krajówką. Skakanka uspokaja się, są momenty że przez kilka kilometrów jest w porządku, więc odbijamy na Świętajno. W lesie trochę mgieł, zaczyna mi być lekko zimnawo, bo mamy pod wiatr. Krótka pauza w Sajzach na moście na siku i rozciąganie. Piękne Łaśmiady w świetle księżyca, nad samym jeziorem asfalt skrzy się, kałuże pościnane, całe szczęście trzyma. Końcówkę jedziemy krajówką, nie ma dużego ruchu o tej porze, a nocą kierowcy bardziej na rowery uważają. Dokręcać mi się już nie chce, boli mnie głowa, więc zjeżdżam do domu -  wystarczy.


Kategoria >100, dom/praca


Dane wyjazdu:
122.10 km 0.00 km teren
05:00 h 24.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

spacer z Żabą po Garbatych Mazurach

Niedziela, 10 września 2017 · dodano: 11.09.2017 | Komentarze 2

Wpadła nam w ręce książka "Mazury Garbate", album o pruskiej historii ziem na których przyszło nam się urodzić i mieszkać. Zainspirowani nią oboje mieliśmy chęć podjechać na północ, bo rzadko tam bywamy, a przy okazji rozejrzeć się za śladami przeszłości.

Wyjazd trochę po 7mej, od początku drętwieją mi dłonie, a Gosia ma problem z żołądkiem. Zdejmuję rękawiczki i drętwienie ustępuje, natomiast problemu żony nie udało się rozwiązać. Jest ciepło, dawno już tak fajnie nie było. W Olecku jedziemy inaczej niż główną ulicą, nie znamy tego miasta wcale, a to przecież drugie najbliższe od Ełku. Stajemy pod sklepem, małe zakupy z chwilą na ławce i ruszamy w stronę Miereniuszek. Do samej wioski nie dojeżdżamy, przy szosie widać tylko pozostałości po dawnej wąskotorówce. Zawracamy na Kowale i pojawiają się piękne krajobrazy. Drogą do Dunajka jechałem raz, ale nie przypominam sobie żeby tu było tak ładnie. Obiecuję sobie, że w przyszłym roku będę tu częściej, bo poza widokami od ostatniej tu wizyty pojawiło się sporo nowiuśkich asfaltów. Kolejna pauza w Świętajnie, po kilku łykach coli Gosia czuje się trochę lepiej, więc wracamy przez Malinówkę i Bałamutowo, spokojniejszą ale ciut dłuższą trasą.

Problemów z kolanem nie było wcale, tak samo u Gosi (też ostatnio ją boli). To super wiadomość, za tydzień dłuższy test. Ostatnimi laty wieszałem szosę na kołek po powrocie z imprezy sezonu, miałem dość asfaltów i wielką chęć na jesienny las. Teraz imprezy nie zaliczyłem, więc chcę jeszcze jeździć dopóki śnieg nie spadnie.


Kategoria >100, z Gosią


Dane wyjazdu:
101.80 km 0.00 km teren
04:26 h 22.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 19 lipca 2017 · dodano: 20.07.2017 | Komentarze 0

Na niebie lampa, na jeziorze lustro. Tak to ja lubię. Niestety pojawiło się trochę chmur i będąc w lesie trochę po łapkach szczypało. Drogi na początku znane, rzadko bywam w Gutach Rożyńskich, ale jak zawsze senny klimat starej wsi nad jeziorem mnie urzeka. Daję w prawo w drogę polną i zaczyna się robić ciekawie. Błoto, mokra trawa, piach, wielkie kałuże. W Dybówku w końcu asfalt, ale łańcuch trzeszczy niesamowicie. Kawałek po równym i jadę zdobyć wioskę Kibisy. Zdobyć, bo tam prowadzi (jak się okazało) tylko jedna droga. Na mapach jest przelot, który może kiedyś istniał...trafiam za to na 3 psy, uzbrojony w kamienie i rower do osłony wycofuję się po śladzie. Nie ma opcji dotarcia jakoś inaczej na właściwą ścieżkę, więc odpuszczam i jadę asfaltami w stronę miasta. 

Po pracy robię jeszcze krótką pętlę przez Płociczno. Umyłem rower nasmarowałem łańcuch tym co miałem pod ręką w pracy i nawet mocno nie trzeszczał. Na trzech kilometrach krajówki trzy razy próbowali mnie zabić. Rzadko tam jeżdżę z tego właśnie powodu.


Kategoria >100, dom/praca