KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189281.93 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.64 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:1823.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:89:14
Średnia prędkość:20.43 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:79.27 km i 3h 52m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
47.20 km 0.00 km teren
02:10 h 21.78 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy plus

Piątek, 16 sierpnia 2019 · dodano: 17.08.2019 | Komentarze 0

Bez planu, ale wyszło całkiem fajnie. Najpierw Bunelka, potem polną drogą do Rękus, asfalt i przypominam sobie o stacji kolejowej w Bartoszach. We wsi byłem pewnie ze 100 razy, ale zawsze główną drogą, jest okazja poznać resztę. Szutrówką do asfaltu, przejazd przez las odpuszczam, bo to co czekałoby mnie za lasem mnie przeraża (takiej tarki nie ma chyba nigdzie więcej). Postanawiam sprawdzić czy jest jeszcze przejazd na końcu ul Sikorskiego, niestety mocno zarośnięty a ciorać po krzakach mi się nie chce. Jako że jeszcze sporo czasu, rundka po mieście i nad jeziorem.

IMG-0099

Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
157.90 km 0.00 km teren
06:32 h 24.17 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

Wigry

Czwartek, 15 sierpnia 2019 · dodano: 16.08.2019 | Komentarze 0

Mieliśmy ruszać na Podlasie, ale Gosia wstała z bólem pleców i wyjście na rower odpuszcza. Trzeba było opracować plan awaryjny. Już od jakiegoś czasu miałem chęć ruszyć na objazd Wigier, tak bardzo mi się tam w ubiegłym roku podobało. Tylko szosą czy terenem? Terenem.

Staruję pustym miastem o 7.30, w lesie zimno (12 stopni), na słońcu przyjemnie, więc wiatrówkę zdejmuję. Szesnastka pusta, wiatr lekko popycha, super. Przed Kalinowem postanawiam sprawdzić terenowo-kostkowy skrót koło cmentarza, całkiem niezły, ale za wiele drogi się tam nie oszczędzi. Ciśnienie podnosi mi jakiś burak z Pucka mijając mnie wypasionym SUVem dosłownie 10 centymetrów. Oj gdybym cIĘ wtedy dorwał...Całe szczęście dalej jadę już po lokalnych zadupiach. Nadal pusto, drogi dobre lub bardzo dobre, same fajne szutry oraz leśne drogi i jestem w Gawrych Rudzie. Tu pojawia się turystyczna komercja. Uciekam stąd czym prędzej na puściutki (kilku biegaczy tylko) przejazd kładką nad Czarną Hańczą, potem super singiel wzdłuż Wigier. Zbliżając się do Klasztoru coraz większy ruch, tego się spodziewałem, bo dziś jest Jarmark, na którym występować będzie także mój zespół. Niestety jeszcze ich nie ma, a czekać w tłumie i zapachu smażonej kiełbasy nie mam ochoty.

Kawałek GreenVelo, sporo rowerów na szlaku i poza nim, wszak tereny bardzo atrakcyjne. Skręcam na wieżę widokową, piękny widok na południową część jeziora i trzeba rozejrzeć się za sklepem. Znajduję go niedaleko, w Atenach, fajna miejscówka, ale 6 km fatalnego asfaltu, brrrr. Wciągam colę i big milka. Niechętnie ruszam dalej, bo w cieniu było tak fajnie, a mnie czeka jeszcze 60 km walki z wiatrem. Umordowałem się porządnie...

Trasa wokół Wigier jest super, jezioro jest piękne, a tereny malownicze. Na pewno jeszcze się tam wybiorę, tylko może już na spokojnie, pomijając 100 km jakie trzeba dołożyć aby tam dojechać i wrócić. Muszę także zmienić siodło w rowerze. Na 50-60 km nie ma problemu, ale chcąc jechać jakąś dłuższą wycieczkę dupa będzie miała problem. W zasadzie od połowy trasy nie mogłem sobie znaleźć miejsca na siodełku, ciągle coś przeszkadzało.

IMG-20190815-101926732

IMG-20190815-102130618

IMG-0082

IMG-0091

IMG-0097

IMG-0076

IMG-0095

Kategoria >150


Dane wyjazdu:
52.00 km 0.00 km teren
02:14 h 23.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy plus

Środa, 14 sierpnia 2019 · dodano: 16.08.2019 | Komentarze 0

Na starych śmieciach, z nowości jedynie szutrówka między Sypitkami a Makosiejami (całkiem fajna). Niby ciepło (16 stopni na termometrze), ale musiałem stawać założyć wiatrówkę, a potem też buffa na głowę. Pochmurno i co najważniejsze - bezwietrznie.

IMG-20190814-075256016-HDR

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
53.20 km 0.00 km teren
02:17 h 23.30 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy plus

Wtorek, 13 sierpnia 2019 · dodano: 14.08.2019 | Komentarze 1

Zerkam na radar, opady poszły bokiem, ale kilka małych chmurek może mnie trafić. Oj tam, albo trafi albo nie. Kropić zaczyna za Woszczelami, zastanawiam się więc czy skręcać w teren, bo szkoda mi wyszejkowanego wczoraj łańcucha. Tak cichutko dziś się kręci... W sumie jak już się na opady nastawiłem, to niech się dzieje wola nieba...która mnie oszczędza. Już w Czerwonce nie pada. Lubię tamten las, za rzadko tutaj jestem, więc myślę o nawrotce do niego w Jeziorowskich. Z drugiej strony nie byłem dawno nad Łaśmiadami w Łaśmiadach, więc wybieram ten wariant. Malinówkę odpuszczam, bo jakoś mi się nie chce, ciągnie mnie znów do lasu. Zaliczam Mleczno, kiedy to do głowy wpada plan opracowania gravelowej trasy przez Mazury. Pomysł przedni, trzeba będzie nad tym przysiąść. Mała dokrętka w mieście, bo została chwila czasu.


Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
36.60 km 0.00 km teren
00:47 h 46.72 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy plus

Poniedziałek, 12 sierpnia 2019 · dodano: 13.08.2019 | Komentarze 0

Miałem chęć na las, więc się tam trochę pokręciłem. Piasek względnie przejezdny, bo trochę popadało, ale ściółka sucha - grzybów brak.
Kategoria dom/praca, <50


Dane wyjazdu:
325.00 km 0.00 km teren
12:30 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

kolejne nocne zbieranie gmin

Sobota, 10 sierpnia 2019 · dodano: 12.08.2019 | Komentarze 2

Zapowiadał się wolny weekend, nic nie musiałem robić, nigdzie być, można było porowerować. Tylko gdzie? Planów pełna szuflada, ale trzeba się dopasować do pociągów tam i z powrotem oraz oczywiście do pogody. Po co się pchać w deszcz czy przeciwny wiatr kiedy nie muszę? Padło na trasę dojazdu na tegoroczny zlot. którą odpuściłem ze względu właśnie na pogodę. Stałem już wtedy w domu w butach ze spakowanym rowerem w ręku... Jak mówi przysłowie "co się odwlecze..." Trasę lekko modyfikuję, tak aby skończyć w Łebie i zostawić sobie jedną nadmorską gminę. Mam ochotę tutaj podskoczyć jeszcze, na spokojnie, terenowym rowerem i przede wszystkim poza sezonem. 

Ruszam prosto z pracy na pociąg, droga do Olsztyna mało przyjemna bo straszny tłok, wszyscy ciągną do lub z Giżycka, potem już luźniej więc można się w końcu wyciągnąć. Próbuję trochę podrzemać ale wychodzi to średnio. Obserwuję radar, w okolicy jest spora burza, ale jest szansa że pójdzie lekko bokiem. Zakładam na wszelki wypadek skarpety wodoodporne i długi rękaw. W Tczewie jest sucho i trochę za ciepło na mój ubiór, odbijam po gminę Trąbki Wielkie i szukam jakiegoś przystanku. Znajduję go dopiero w Nowej Karczmie, zdejmuję skarpety bo w stopy parzy, przy okazji można się porozciągać. Chwilę dalej zaczyna się mokry asfalt, w Kościerzynie jest bardzo mokro, potem znów więcej suchego. Parująca z pól i asfaltu wilgoć powoduje duże zamglenia, do tego mocno oślepiają przejeżdżające samochody. Przed Bytowem znów bardzo mokro, w mieście staję tylko na fotkę ładnie podświetlonego zamku. Wiatr lekki ale cały czas kręci, raz pomaga raz przeszkadza, mgły powoli ustępują na szczęście. Kolejne odbicie po Dębnicę Kaszubską i w końcu zaplanowana przerwa na Orlenie.

Sporo podpitych młodzieńców, a sprzedaż z okienka, biorę więc tylko wodę i kanapkę i zwijam się czym-prędzej. Kawałek dalej staję schować telefon bo zaczyna kropić, spadło ledwie kilka kropel na szczęście. Około pierwszej godziny zrywa się w końcu zapowiadany mocny południowo-zachodni wiatr, więc przeprawę do Sławna mam dosyć ciężką. Jadę DK6, ale nie ma dramatu, wszak jest środek nocy. Po skręcie w kierunku Darłowa trochę ulgi, ale im bliżej do miasteczka tym mocniej pada. Całe szczęście jest Orlen, stawać na nim nie planowałem, ale zawsze to kawałek dachu i będzie można pomyśleć co dalej. Odwiedzam kibelek a po wyjściu widzę że nie pada, nie ma co marudzić, do Ustki zostało jakieś 40 km. Wiatr bardziej południowy, więc nie oddał tego co niedawno zabrał. Droga jest w remoncie, co chwila wahadła, ale przed Ustką było kilka fragmentów bez asfaltu, więc mocno się rower upieprzył. 

Gdyby było jaśniej pojechałbym nad morze, a tak wypiłem tylko kawę na malutkim Usteckim Orleniku i mus jechać dalej. Robi się coraz jaśniej, mnie dopada kryzys. Mijam Słupsk, wskakuję znów na szóstkę, łańcuch rzęzi, a niby popychającego wiatru nie czuję wcale. Staję zmienić okulary, bo już słonko wysoko, kiedy przypominam sobie o tym że przecież mam ze sobą smar. Trochę lepiej, bo ciszej przynajmniej, ale czuję się zupełnie bez siły. Od Wicka funkiel nówka droga, w zeszłym roku były tu remonty, jadę piękną asfaltową DDRką kupując po drodze bilet przez telefon. Zajeżdżam nad morze, dzwonię do domu i odpoczywam kilka minut. Całkiem przyjemnie gdy jeszcze nie ma tłumów i słychać tylko krzyk mew i szum fal. Niestety przydarzył się mały wypadek, oparty o kamień rower upadł na piasek tak niefortunnie że pękł zawieszony na nim kask. Szkoda.

Drobne zakupy na drogę i męczące oczekiwanie na pociąg bo muli niesamowicie. Droga powrotna z przygodami. Udało się trochę przysnąć w pociągu do Gdyni, potem zaczęło się ciekawie. W Tczewie jakiś długi postój, zerkam w telefon, bo nikt nic nie ogłasza, wyczytałem że postoimy dłużej, bo za Prabutami jest zerwany drut. Widzę że na sąsiednim peronie stoi regio do Olsztyna ale przez Elbląg, rzutem na taśmę na niego dobiegłem. Bardzo przyjemny kierownik załatwił z dyspozytorem że regio do Ełku na nas poczeka (4 osoby z unieruchomionego) i do domu dotarłem na czas. Styrany jak koń po westernie....

W końcu mam dość takiego zbierania gmin, w formule ruszania po pracy, nocnej jazdy i całodziennego powrotu. Jest to zupełnie nieefektywne i do tego bardzo drogie. Czekam na paczkę z zamówionym namiotem i lekkim materacykiem i zobaczę jak to da się rozmieścić na rowerze.Dokupić trzeba będzie sakwy albo dużą torbę w trójkąt i od przyszłego roku jeździć na przedłużone o dzień lub dwa weekendowe zbieranie. 

Jestem za to bardzo miło zaskoczony brakiem jakichkolwiek !!!! sygnałów z obu kolan. Będę zatem kontynuował jazdę w nakolannikach, rozciągał ścięgna za kolanami i katował się na wałku.

IMG-20190811-080428832-HDR

MVIMG-20190811-080944800

20190811065455

20190811070230

20190810214142


Zaliczone gminy + 23: Skarszewy, Trąbki Wielkie, Liniewo, Lipusz, Bytów, Borzytuchom, Kołczygłowy, Trzebielino, Dębnica Kaszubska, Kobylnica, Sławno (obszar wiejski), Sławno (teren miejski), Malechowo, Darłowo (obszar wiejski), Darłowo (teren miejski), Postomino, Ustka (obszar wiejski), Ustka (teren miejski), Słupsk (obszar wiejski), Słupsk (teren miejski), Damnica, Potęgowo, Łeba.
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
16.50 km 0.00 km teren
00:45 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 12.08.2019 | Komentarze 0

Przed wyjściem porządnie się zrolowałem, bo wczoraj wieczorem zapomniałem. Jakoś nie miałem czasu ani chęci na wyjazd z miasta więc się tylko po ulicach pokręciłem.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
8.00 km 0.00 km teren
00:24 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · dodano: 09.08.2019 | Komentarze 0

Rano po całonocnym deszczu, mokro ale tylko kilka ostatnich kropel na mnie spadło. Powrót również prosto do domu.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
100.80 km 0.00 km teren
04:10 h 24.19 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

Zawalone mosty + jeziora Patelnia i Kruklin. Niby blisko a zazwyczaj nie po drodze.

Środa, 7 sierpnia 2019 · dodano: 08.08.2019 | Komentarze 0

Na trasę miałem chrapkę w ubiegłym tygodniu, ale wstawanie o 4tej aby zdążyć przed pracą było poza zasięgiem. Może to i dobrze, bo odcinki terenowe dały mocno popalić.

Bardzo duży ruch do Woszczel, wszak wszyscy wracają z pracy, do tego sporo zagranicznych rejestracji. Od dawna chciałem sprawdzić terenowy skrót omijający Wydminy. Sprawdziłem - nigdy więcej. Przynajmniej nie na wąskich oponach, straszna piaskownica, a przecież było po deszczu. Od samego startu znów odczuwam lewe kolano, rozciągam, naciskam, przechodzi aby po chwili znów wrócić. Może zawrócić? Dobra, jadę, jak będzie gorzej to zawrócę. Zjeżdżam z asfaltu, ślad prowadzi na nasyp, ale tam jest ze 45 stopni, wdrapywać mi się nie chce, wiec zawracam i jadę pod most. Spektakularnych widoków nie ma, jest za to piękna rzeczka Sapina i drewniany mostek. Z mostami kolejowymi na trasie Giżycko-Kruklanki-Olecko wiąże się ciekawa historia. Wycofujący się Niemcy zaminowali most, ale z jakiegoś powodu go nie wysadzili. Detonatora użyli mieszkańcy aby zapobiec grabieży torów przez ruskich.
Dalej nasypem, super widok na jezioro, a raczej jeziorko Patelnia. Fajna szutrówa, tam gdzie nie ma tarki można przycisnąć. Łapię się nie tym że od jakiegoś czasu nie myślę o kolanie - przestałem je odczuwać - może musi się po prostu rozkręcić? Wreszcie asfalt, do domu niecałe 40 km. Jest pod lekki wiatr, ale to nie jest wielki problem. Problemem są spodenki z ostatniego BBT. Nie oddawałem do przeróbki, choć są lekko maławe, a teraz mocno to tyłek odczuwa.

Docieram już padnięty, bo nie miałem ze sobą zupełnie nic do jedzenia, stawać mi się nie chciało, bo i tak miałem trochę opóźnienia względem planu.
20190807162924

20190807161620

Kategoria >100


Dane wyjazdu:
19.70 km 0.00 km teren
00:50 h 23.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Środa, 7 sierpnia 2019 · dodano: 08.08.2019 | Komentarze 0

Lekki wiaterek i duże zachmurzenie, takie że musiałem zdjąć okulary bo było w nich za ciemno. Trochę popadało, ale bez dramatu.
Patrząc w prognozę widzę że burze na popołudnie zniknęły, można więc ruszyć na trasę, na którą czaiłem się w zeszłym tygodniu.
Kategoria dom/praca