KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
222.00 km 0.00 km teren
07:46 h 28.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z wiatrem po gminę i atrakcje po drodze

Wtorek, 17 marca 2015 · dodano: 18.03.2015 | Komentarze 2

W sobotę była tragedia, w niedzielę jako tako, a wczorajszy błękit nieba chyba w końcu doprowadził mnie do pionu. W sumie dobrze do końca nie było, bo od dobrych dwóch tygodni mam problemy z dolnym odcinkiem kręgosłupa. W tamtym roku ból ten przerodził się w rwę kulszową, teraz jak na razie bolą tylko plecy. Całe szczęście nie na rowerze. Biorę dzień zaległego urlopu no i trzeba jakiś plan na szybko wydumać. Hmm. Kółko? A może na lekko z wiatrem? Mam w sumie dziurę, która została po ubiegłorocznej wycieczce do Gdyni, wytyczam na mapie mniej więcej którędy jechać. W sumie nic nowego, wszędzie już bylem, za to przy okazji można przyjrzeć się z bliska temu co do tej pory umknęło.

Wstaję o 5tej, nie dało się po ciemku wyjechać, bo wczoraj stwierdziłem problem z uchwytem latarki, niestety nierozwiązywalny od ręki. Tak wiec ruszam chwilę przed świtem, zaraz za miastem łapię czerwoną tarczę słońca w obiektyw. Jest zimno, zero, na trawie lekka szadź, niestety odzywają się plecy. Chyba dlatego ze po nich ciągnie lodowaty wiatr. Przydałaby się jaka gazeta (niezły patent z BB Tour), ale zaraz, zaraz... mam srajtaśmę. Wrzucam ją na krzyż, dokładam buffa i robi się całkiem nieźle.



Do Giżycka jakoś zleciało, na krajówce spory ruch, poranny szczyt komunikacyjny. Staję jak zwykle przy moście, nad Niegocin nie ma po co jechać, widoku jezior przecież mi nie brakuje, a jakiejś szczególnej urody ono nie jest. Jest co prawda fajne miejsce gdzie widać panoramę Giżycka i Wilkas, ale tam rejestrowałem widok oczami nie zatrzymując się. Rozciągam się, robię fotkę i ruszam dalej. Całkiem przyjemna droga do Kętrzyna, ostro dmucha, można cisnąć.



Tu zaczyna się ból kręgosłupa na górze, tym ze to ponaciągane mięśnie. Kładę się na lemondke, jest lepiej ale trzeba uważać na podmuchy bocznego wiatru. Uff parę razy nieźle mną zakołysało, szczególnie przy wyprzedzaniu przez ciężarówki. Dojeżdżam do pierwszej atrakcji na trasie, w sumie byłem tu 3 razy rowerem, w 201220132014 roku, ale zawsze:
1. W grupie
2. Na imprezie
3. Tutaj jest z górki, więc się leci ze cztery dyszki
4. W środku turystycznego sezonu.
Tym razem w Świętej Lipce jest PUŚ-CIU-TKO, żadnego auta, żadnej duszy w kościółku. Byłem tutaj dawno, jeszcze za dzieciaka, ale pamiętałem że jest po co tu przyjechać. Zrzucam ciepłe rękawiczki, kanapeczka, tutaj mniej więcej wypada połowa trasy.

















Droga 594 niestety w opłakanym stanie, jest kilka fragmentów naprawionych ale ogólnie lipa - jakoś nie za bardzo wspominam jej zły stan z P1000J, ale chyba dlatego że jest tutaj początek imprezy, a dziurawych dróg nie brakuje, o końcówce od Mrągowa nie wspominam :) Kolejna atrakcja to Reszel, też zawsze na szybko, a warto się tutaj na chwilę zatrzymać, to chyba najładniejsze miasto na Warmii. Rzeczka Sajna z wielkim wąwozem, obok strome wzgórze z zamkiem, ryneczek ze studnią oraz stare miasto. W okolicy nie brakuje też górek i widoków na piękną okolicę.







Kolejny fragment do Lidzbarka Warmińskiego bez historii, ot połykanie kilometrów. W Lidzbarku staję przy zamku, tutaj też zawsze tylko przejazdem, przy ruchliwej krajówce.



W ubiegłym roku na pierścieniu były wykopki na wylocie z miasta, teraz DW 513 jest w stanie idealnym aż do samego Pasłęka. Cud, miód i orzeszki. Nic tylko cisnąć, ruch co prawda jest już spory i ganiają wywrotki stadami, trzeba uważać gdy zawiewa z boku, a takich miejsc jest tutaj dużo. Trzecia atrakcja to Orneta, byłem tutaj w ubiegłym roku, w środku nocy, a miasto było rozkopane w związku z remontem 513. Pokręciłem się po rynku, zrobiłem sobie też chwilę przerwy na ławeczce przy poczcie. Jest gorąco, a nie bardzo mam jak się rozebrać, ściągam co mogę i ładuję do Dynapacka, rozglądam się też za wodą, bo powoli zaczynało się robić sucho w bidonach. Mam jeszcze 3 godziny do pociągu, nie ma gdzie się spieszyć, zostało jakieś trzy dyszki do celu.









Po drodze robię fotkę z tablicą oznaczającą wjazd do celu mojej wycieczki, w samym Godkowie rozsiadam się na słońcu pod sklepem, jest czas ogarnąć nieodebrane połączenia, zjeść, wypić i odpocząć. Do Pasłęka rzut beretem, ostatnio gdy tu byłem pisałem że trzeba tu wrócić, teraz mam już inne wrażenie o tym miasteczku. Jedyne co mi się podobało tym razem do góra zamkowa, widok zamku z dołu (niestety nie zachowało się foto), podjazd po chodnikowych płytach też niczego sobie. Sam zamek z poziomu gruntu już niczym nie zachwyca. Pokręciłem się po miasteczku, głodny nie byłem, a i jeszcze trochę zapasów z domu zostało. Zmarzłem za to mocno na peronie, wiatr gwiżdże, gdy się jedzie człowiek się rusza, a tak zimno jak cholera.













Niby dystans nie za długi, ale w sam raz żeby się zmęczyć po zimowym leniuchowaniu. Wiatr odczuwalnie pomagał ale i tak się ujechałem, choć biorąc pod uwagę ubiegłoroczne pierwsze dwieście tym razem było sporo lepiej. Fajna traska przez Warmię i Mazury, ciągle po głowie chodzi mi kilkudniowa runda po warmińskich miasteczkach, ale to chyba nie w tym roku.

Zaliczone gminy: Godkowo :)
wszystkie zdjęcia w dużym rozmiarze
Kategoria >200



Komentarze
4gotten
| 19:32 środa, 18 marca 2015 | linkuj Białe skarpetki, prawie jak pro ;-)
Świetny wyjazd, a najważniejsze, że pogoda dopisała.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emchl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]