KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w kategorii

z buta

Dystans całkowity:7044.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1145:54
Średnia prędkość:5.97 km/h
Maksymalna prędkość:53.86 km/h
Suma podjazdów:38641 m
Maks. tętno maksymalne:250 (134 %)
Maks. tętno średnie:172 (92 %)
Suma kalorii:355522 kcal
Liczba aktywności:598
Średnio na aktywność:11.78 km i 1h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
8.00 km 0.00 km teren
01:35 h 11:52 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

praca z buta

Piątek, 17 stycznia 2020 · dodano: 18.01.2020 | Komentarze 0

Wczoraj druga seria zabiegów na kolano. Okazuje się że siniaki które miałem w miejscu ostatniego zabiegu to bardzo dziwna sprawa i rzadko spotykany skutek uboczny. Tym razem fala tylko na czworogłowy, do tego laser i na koniec kinesiotaping. Efekty bardzo widoczne od razu. Przed zabiegiem ból podczas delikatnego klęknięcia (z podparciem na rękach i drugim kolanie), po terapii manualnej (rozciągnięcie czworogowego) i fali uderzeniowej już trzeba było w przyklęku szukać pozycji bólowej. Po laserze i oklejeniu taśmą nie czuć nic.
Dodatkowo potwierdziło się to co także wcześniej przypuszczałem - boczne przyparcie rzepki. W zeszłym roku, a także teraz podczas jazdy rowerem, dolegliwości zdecydowanie ustępowały po manualnym przestawieniu rzepki w bok. Oczywiście pomagało to na chwilę, po kilku obrotach korby sytuacja wracała do punktu wyjścia.

Poszedłem od razu na próbę tańca, tam co prawda na pół gwizdka, bez skakania i przysiadów - czuć różnicę. Kolano zdecydowanie mniej się grzeje, nie czuć żadnych dyskomfortów, poza tym że ewidentnie kolano (rzepka) inaczej się przy każdym kroku zachowuje.

Ruszam więc do pracy z buta, sprawdzić co się będzie działo na dłuższej trasie. Tak jak wczoraj na tańcu, różnica wielka, poza tym że taśmę czuć i kolano inaczej pracuje - ZERO !!! dolegliwości. Na razie nadal odpoczynek od większego wysiłku. krioterapia, dwie doby przeciwzapalnych oraz te ćwiczenia które na kolano nie wpływają. Rower musi jeszcze kilka dni poczekać do następnej próby.
Kategoria dom/praca, z buta


Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
01:45 h 10:30 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

praca z buta

Poniedziałek, 13 stycznia 2020 · dodano: 14.01.2020 | Komentarze 0

Zrobiłem USG, bo niestety ze względu na śrubkę w kości ramieniowej nie mogę zrobić rezonansu. Jest mały wysięk w stawie, powiększona kaletka maziowa i powiększone ciało Hoffy. Do tego potwierdzone to co już wcześniej wiedziałem czyli wytarta chrząstka. Generalnie nie ma biedy, nic co wykluczałoby na amen z jeżdżenia rowerem. Dostałem przeciwzapalne i do przemyślenia zastrzyk z kwasu hialuronowego jeśli będę chciał. Wiem że kiedyś mi pomogło, więc się nad tym zastanowię. Na razie odpoczynek, chłodzenie i kilka zabiegów fali uderzeniowej. 
Z kolanem jest OK, no ale nic nie robię, nawet do pracy jeździłem tydzień autem, czego nie znoszę. Po zabiegu stukania młotkiem z dużą częstotliwością mam trochę siniaków, ale ogólnie jest dobrze. W czasie wolnym trochę ćwiczeń na górną partię ciała, pompki, oraz to co jest mi bardzo potrzebne, czyli mięśnie brzucha. Dodatkowo pośladki, rolowanie i rozciąganie czworogłowych bez zginania nogi w kolanie.
Wczoraj mały spacer po lesie i nad jeziorem, dziś postanawiam iść spacerowym tempem do pracy i z powrotem. Coś tam odczuwam, ale jest inaczej niż ostatnio, mam nadzieję że to efekt zabiegu fali uderzeniowej.

Kategoria dom/praca, z buta


Dane wyjazdu:
25.20 km 0.00 km teren
04:00 h 9:31 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Ełcka Zmarzlina 2020

Wtorek, 7 stycznia 2020 · dodano: 08.01.2020 | Komentarze 0

Ruszam tak jak każdego dnia ostatnio - pełen obaw. Dobrze nie jest, bieganie po lesie NA PEWNO kolana nie wyleczy, ale chęć mam wielką. Niech się dzieje wola nieba...
Ruszamy w sporym tłumie, postanawiam wybrać wariant dłuższy, od południa. Gosia chciała krócej - na azymut, ale jest zaznaczona droga na mapie, której nie kojarzę co prawda, ale zawsze to droga. Kreska na mapie jest, droga kiedyś może i była, ładujemy się w podmokły teren, wskutek czego nie mając jeszcze żadnego PK mam już mokro w obydwu butach. Super. Za to jest okazja posmakować tego, co nas dziś będzie czekało, czyli sporo wody i mocno nieaktualna mapa. Dobrze że chociaż główne szlaki znam na wylot. Dalej już lepiej, gdzie się da to biegniemy, kolejny punkt w bagienku znaleziony w sumie dzięki sporej liczbie innych zawodników. W ten teren pchać się nie chciałem, pamiętam z rowerowej orientacji moment gdy się o mały włos nie utopiłem razem z rowerem. Dwa z punktów powinny być bez problemu dostępne, tak się też dzieje, nawet mokro nie było. Kolejny punkt na trasie to Tatarska, odtąd jesteśmy już sami, choć co jakiś czas natykamy się jeszcze na innych zawodników. Dalej niestety kolejna wtopa, również dzięki mnie, bo Gosia chciała dobrze. Zachodzimy z nieodpowiedniej strony, ładuję się do kolana w wodę, odpuszczamy, za dużo trzeba by obchodzić, zysk niewielki, a czas goni.
Z kolanem jest nieźle, najlepiej gdy biegnę, najgorzej przy schodzeniu i w momencie gdy biec przestaję. Ciekawe co będzie potem? Na razie nie wnikam, bo po co się zamartwiać na zapas, trzeba się cieszyć tym co lubię, tym co jest tu i teraz. Pogoda jest super, sporo słońca, trzy na plusie, a dmuchającego mocno wiatru w lesie tak bardzo nie czuć.
Przeprawiamy się przez tory, obchodzimy kolejny rów melioracyjny i w miarę precyzyjnie trafiamy w punkt. Dalej na azymut, po jakichś torfowiskach, całe ubranie oblepione przyczepionymi doń kującymi nasionami. Zaczynają się fajne górki, pierwszy punkt na ambonie, potem trochę się nakręciliśmy aby znaleźć schowany w wąwozie. Musimy już wracać, kuszą te które są niedaleko, ale czasu zostało niewiele, trochę ponad godzina i nawet w linii prostej przed nami kawał drogi. Na szczęście widać że będzie sporo długich i prostych przelotów. Nie dam rady już biec cały czas, przechodzimy na marszobieg pól na pół, zaliczamy kolejne dwa punkty praktycznie przy drogach. Gdy jesteśmy przy jeziorku Tatarskim zostało pół godziny, "mało casu kruca bomba...". Mnie konkretnie odcina, nic nie jadłem po drodze, bo nie mogłem się zmusić. Wypita niedawno cola powoduje kolkę, co dodatkowo utrudnia przemieszczanie się szybciej niż marszem. Chowam się za żonę i tyle ile mogę podbiegam, ale szału nie ma, oddech płytki, dawno taki wypruty nie byłem. Zaliczmy ostatni punkt już na osiedlu, mówię Gosi żeby cisnęła sama, ja mam dość. Może zdążę, może nie. Cały czas zerkam na zegarek, podbiegam troszkę, w głowę wbijając "tylko do następnej latarni, tylko do końca budynku...". Wyszło całkiem nieźle - 3:59:07, czyli w zapasie prawie minuta :)



Tak jak się obawiałem z kolanem jest słabo. Nie jest to jakiś mocny ból, ot odczuwalny dyskomfort, nasilający się przy prostowaniu i nacisku (schodzenie po schodach). Wiedziałem że lepiej nie będzie, zależy od tego co się z tym kolanem dzieje - czy to fakt stłuczenia i nadal się ciągnie, czy jednak coś padło na amen. 
Kategoria z buta, z Gosią, zawody


Dane wyjazdu:
10.40 km 0.00 km teren
01:28 h 8:27 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

praca z buta

Piątek, 3 stycznia 2020 · dodano: 07.01.2020 | Komentarze 0

Wczoraj czułem trochę podczas tańca, rano też lekko przy schodzeniu po schodach. Ale muszę sprawdzić i podjąć decyzję odnośnie sobotniej Ełckiej Zmarzliny. Szału nie ma, ale też nie boli. Będąc w lesie robię kilka podbiegów, wyszło w sumie pewnie z 1,5 km, większej różnicy nie czuć. Ogólnie było ślicznie, wschód słońca, białe od szadzi trawy i 3 napotkane po drodze łosie.
Niestety już siedząc w pracy odczuwam skutki

Kategoria dom/praca, z buta


Dane wyjazdu:
10.30 km 0.00 km teren
02:00 h 11:39 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

praca z buta

Czwartek, 2 stycznia 2020 · dodano: 03.01.2020 | Komentarze 0

Rano czuć przy zginaniu, więc odpuszczam rower nawet w opcji cztery tam i cztery nazad. W zamian godzinka z okładem spaceru, załatwiam wizytę u ortopedy na przyszłą środę. Przy chodzeniu jest OK.


Kategoria z buta


Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
00:38 h 6:20 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Żabie Oczko #7

Niedziela, 29 grudnia 2019 · dodano: 30.12.2019 | Komentarze 0

Startuję pełen obaw, dodatkowo Gosia też ma problem z kolanem. Umawiamy się na pół godziny, żeby pały nie przeginać i każdy udaje się sam w swoją drogę, swoim tempem. Pierwsze dwa kilometry są ciężkie, wychodzą dodatkowe świąteczne kilogramy, potem jak zawsze trochę lepiej. Kolano tak jak na rowerze ćmi, chociaż inaczej, za to drugie się także odzywa. Ehh. Wracam na start, Gosi nie ma, więc kręcę się blisko w kółko jakieś 10 minut. Forma w czarnej dupie, jak to szybko wszystko leci na mordę gdy tylko na kilka dni się odpuści...W wodzie jak zawsze super, po wyjściu trochę gorzej, bo wiać zaczęło.

Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
9.80 km 0.00 km teren
00:58 h 5:55 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

na te 2 i pół minuty czekałem cały tydzień...

Niedziela, 15 grudnia 2019 · dodano: 16.12.2019 | Komentarze 0

Tym razem z Wojtkiem. Plus 4, trochę dmucha, szkoda że znowu z południa. Trasa praktycznie jak ta sprzed tygodnia, w tym samym mniej więcej momencie wszedłem na właściwe obroty. Końcówka już ciężka, ale dycha zaliczona.

Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
01:00 h 6:00 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

tradycyjne niedzielne moczenie tyłka w Żabim Oczku

Niedziela, 8 grudnia 2019 · dodano: 09.12.2019 | Komentarze 0

Za ciepło (+6), za to się trochę wiatr uspokoił. Początek jak zwykle ciężki, w okolicach Tatarskiego w końcu zaskoczyło i do końca było OK. Ostatni kilometr dokręcam sam, bo Gosia miała dziś gorszy dzień, szkoda, bo ja z chęcią bym się jeszcze po rundkach pokręcił.
Wieje niestety znów z południa, więc po wyjściu z wody jest mocno nieprzyjemnie.


Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
8.80 km 0.00 km teren
00:54 h 6:08 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Żabie Oczko #4

Niedziela, 1 grudnia 2019 · dodano: 02.12.2019 | Komentarze 0

Zastanawiałem się co powiedzą na bieganie moje plecy. Wstać z fotela jest ciężko, po kilku krokach przechodzi, dziwne, nigdy wcześniej tak nie było...
Lekko na minusie, trochę wiatru, ale w lesie nie czuć go wcale. Pokręciliśmy się po rundkach, więc sporo podbiegów i ostrych ścianek w dół i w górę. Plecy o dziwo milczą, kolana też, tylko jakoś ciężko się pod koniec zaczęło robić. Pewnie do dychy byśmy dokręcili, ale żonie się nie chce więc i ja odpuszczam. Nad wodą jednak wiatr mocno odczuwalny, w wodzie także, dwie minutki i do brzegu.

Kategoria z buta, z Gosią


Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
00:54 h 6:00 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Żabie Oczko #3

Niedziela, 24 listopada 2019 · dodano: 25.11.2019 | Komentarze 0

Minus 2 i ostry wiatr. Przez pierwsze 3 km zimno w dłonie pomimo rękawiczek z WS. Wskakujemy na rundki przy Tatarskim i pierwszy raz kierujemy się w stronę torów. Tutaj z wiatrem, organizm się wreszcie rozkręcił i jest super, ale Gosia ma problem z migreną. Przecinając krajówkę pytam czy dokręcamy do dychy, bo idzie super, ale odpowiedź jest przecząca, więc trzeba kończyć. Torba na plecy, rozkładamy biwak nad wodą, jeszcze kilka wbiegów pod górę, kilkadziesiąt szybkich pajacyków i chlup. Choć jeziorko małe i lasem osłonięte dmucha od strony wody, i tam gdzie ciało ponad poziom wystaje jest nieprzyjemnie. Ubrać się też ciężko, szkoda że autem się już wjechać nie da, zawsze to jakaś osłona...


Kategoria z buta, z Gosią