KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189391.06 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.60 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
221.50 km 6.00 km teren
09:15 h 23.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Podlasie

Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 0

Do tej trasy przymierzaliśmy się bodajże trzy razy w ubiegłym roku. Zawsze coś stało na przeszkodzie, to kontuzja kostki Małgosi, to bardzo mocny wiatr i coś tam jeszcze czego już nie pamiętam. Niedziela była wolna, pogoda też całkiem niezła, ciepła bezwietrzna noc ,a potem lekki wiatr z północy. Takie są prognozy.

Budzik dzwoni o 1.50 godzinę później jesteśmy już w trasie. Ale żeby nie było tak słodko po wyjściu na zewnątrz pada deszcz. Może nie duży ale wg. prognoz miało nie padać. Popadało ze dwadzieścia minut, potem po mokrym mniej więcej do Kalinowa. Gasimy latarki na chwilę nawet pojawia się słoneczko. Od samego początku jedzie się ciężko, niby nie wieje, asfalt w porządku, a czuję się jakbym jechał na hamulcu. Gosia ma to samo. O co chodzi? Augustów mijamy, potem fajny fragment przez puszczę augustowską, prosta droga przez las z małymi hopkami i śpiewem ptaków. Zaczyna mi dokuczać kolano,na liczniku 60 km. Pięknie. Korzystając z sikisutopa rozciągam się, w czasie jazdy poprawiam spodenki i kolana już nie czuję. Wystarczy skórę trochę na kolanie przesunąć aby przestało dokuczać. Ciekawe. Już jakiś czas temu to zauważyłem, szkoda że są też takie dni, na które ten patent nie działa. Za to mam problem z tyłkiem, od piątku w sumie. Ka kości kulszowej czyli w miejscu styku z siodłem wyrosło mi jakieś paskudztwo. Dwa dni traktowania detreomycyną zdecydowanie pomogło, ale dzisiejszy wyjazd to na pewno ukręcenie łba całej kuracji. W sumie wiedziałem ze tak będzie już przed startem. Na razie nie jest źle, wystarczy znaleźć pozycję odpowiednią i się nie wiercić :)

Wracając do trasy. W Lipsku nie jedziemy wojewódzką na Dąbrowę jak zawsze, ale wypatrzoną ma street view drogą po wiochach. To był strzał w dziesiątkę. Takich chałup jak w Nowym Dworze nie ma chyba nigdzie więcej. W ogóle klimat Podlasia jest świetny, tutaj czas zatrzymał się dawno. Zapomniane przez Boga wioski, gospodarstwa nad samą granicą (wychodzisz z chałupy - a tu słup graniczny), piękne niczym nie skażone krajobrazy. Miód. Zdjęć nie robiłem, chłonęliśmy wszystko wzrokiem. To już mój czwarty przejazd tą trasą i na pewno nie ostatni. Warto. Poza widokami, setkami góreczek i unikalną architekturą - są tutaj tez wspaniale drogi. Nic tylko jechać.

Krótki przystanek w Kuźnicy na drożdżówkę, w Krynkach trochę dłuższy popas, na chwilę przy meczecie w Kruszynianach i 6 km szutrówki. Dobijamy do krajówki, standardowy ogonek ciężarówek czekających na odprawę graniczną. Chmury w końcu się rozeszły, może to ta pogoda tak nas wpływała, bo radości z samej jazdy nie mieliśmy wcale. Mieliśmy zajechać jeszcze do Supraśla ale tyłek tak już mi się dawał we znaki ze odpuściliśmy. Pewnie za sprawą tego że zrobiło się nie ciepło, a od razu gorąco, wszak było południe i pełne słońce.

Przez miasto głównie na stojaka, nie dałem rady już w siodle siedzieć, zaliczamy jeszcze piękny Pałac Branickich, lody, kawę i pociągiem wracamy do domu.

kilka fotek - ale żeby zobaczyć kwintesencję całej trasy trzeba ją po prostu przejechać

Kategoria z Gosią, >200



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eraln
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]