KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:2005.33 km (w terenie 90.50 km; 4.51%)
Czas w ruchu:76:19
Średnia prędkość:26.28 km/h
Maksymalna prędkość:52.69 km/h
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:173 (93 %)
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:58.98 km i 2h 14m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.33 km 10.00 km teren
01:48 h 24.63 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 13.07.2012 | Komentarze 0

Dziś również wyjechałem wcześniej, rower wczoraj z naprawy odebrany, trzeba jeszcze conieco podregulować przerzutkę i hamulce.
Mocny wiatr, pomimo świecącego słońca było mi wręcz zimno, duża zmiana w porównaniu do ostatnich upałów. Najpierw promenadą, zatrzymując się kilka razy, aż ustawiłem w końcu przerzutkę z tyłu. Potem Barany, Nowa Wieś, Szarejki, podjazd w lesie (nogi dziś jak z waty, wjechałem bez większych problemów, ale dziś nie był dobry dzień na trening), szybki zjazd i powrót na promenadę. Jako że była jeszcze prawie godzina do rozpoczęcia szychty pokręciłem się po mieście, obwodnicy, zajechałem na chwilę nad rzekę na "żółte piaski", na plażę w Szeligach, lasem na osiedle "Pod Lasem" i asfaltem już do roboty.
"żółte piaski" © dodoelk

Nad Selmentem...jaki tu spokój...w szczycie sezonu nie ma jak się do wody dostać. © dodoelk

Powrót standardowy, szybko się rozgrzałem bo było prawie cały czas pod wiatr.


Dane wyjazdu:
55.65 km 0.00 km teren
01:53 h 29.55 km/h:
Maks. pr.:50.55 km/h
Temperatura:21.0
HR max:148 ( 79%)
HR avg:133 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

do/z pracy

Czwartek, 12 lipca 2012 · dodano: 13.07.2012 | Komentarze 0

Dawno już nie jeździłem rano, przez robotą, chyba z lenistwa... Jako że są wakacje i porannych obowiązków nie ma, wstałem wcześniej i zrobiłem małe kółko na czarnym, bo Krossik jeszcze w naprawie.
Fajna pogoda, lekka jeszcze mgła, w lesie szosy mokre, temperatura w sam raz koło 20-tu stopni.
Chwilę przed wyjazdem była niezła burza, trochę obeschło, ale i tak się upaćkałem, końcówka już po chodniku skacząc po krawężnikach.
Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
27.65 km 0.00 km teren
00:57 h 29.11 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

krótko wieczorową porą

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 11.07.2012 | Komentarze 0

Wyskoczyłem wieczorkiem na małe conieco. Spokojnie, prawie bez wiatru, tylko zachodzące słońce trochę przeszkadzało.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
6.53 km 0.00 km teren
00:27 h 14.51 km/h:
Maks. pr.:27.60 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do pracy

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 1

Dobrze że wczoraj udało się maraton w Łomży przejechać, bo już podczas powrotu do domu strzelało w tylnej piaście donośnie...
Dziś jazdą nad jeziorem budziłem zainteresowanie odgłosami, nie chcąc zarżnąć piasty do końca, dla zabicia czasu kilka minut spędziłem na ławeczce, na chłodnym jeszcze porannym powietrzu z takim oto widokiem...
...a ja na wyciągnięcie ręki mam takie widoki... © dodoelk

W robocie samochodem odstawiłem rower do serwisu, bo już nie mam siły kolejny raz tylne koło rozbierać. Pewnie trzeba będzie kupić nowe kółko wcześniej czy później, bo reanimacja tego na niewiele się zda...
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
40.00 km 30.00 km teren
01:30 h 26.67 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:32.0
HR max:184 ( 98%)
HR avg:171 ( 91%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

Maratony Kresowe - Łomża

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 2

O tym czy wogóle pojadę nie myślałem wcześniej, czułem się dobrze więc zdecydowałem się pojechać, ale w półmaratonie.

Skwar straszny, na miejscu startu/mety infrastruktury żadnej, ot kawałek pola. Lokujemy się na parkingu ludziom pod oknami, dzięki temu mamy przynajmniej trochę cienia. Podczas rozgrzewki na długim odcinku asfaltu zaczęła mnie boleć noga, odpuściłem i podjąłem decyzję że pojadę spokojnie bo szkoda zdrowia. Po starcie maratonu stoimy w pełnym słońcu prawie 15 minut, pilot jeszcze raz objeżdżał trasę bo podobno znowu jakiś żartowniś strzałki obraca. Podczas objazdu widziałem że jest wąsko, jakieś 200 metrów od startu ostry zakręt więc trzeba uważać. Ruszam spokojnie, mijam żabcię (wyczytali ją do przodu bo jest druga w generalce) kilku innych zawodników i po tym pierwszym skręcie jestem w grupie około 10 zawodników. Jedziemy cały czas w pociągu, ja jako 5-6 wagonik. Gdy skończyły się polne drogi i zaczął się szeroki szutr poczułem że noga podaje dobrze, nic na szczęście nie boli. Wrzuciłem lewy kierunkowskaz i dałem ognia licząc że uda się urwać jeszcze z 2-3 gości i ruszyć do przodu, ale gdy się obejrzałem po jakimś czasie, gdy wjeżdżałem w las, zobaczyłem że jestem sam. No ładnie...szósty kilometr a ja urwałem się czołówce, co prawda kilku mocnych gości z półmaratonu nie było, gdyby byli to pewnie ta sztuka by mi się nie udała. Nicto - jadę sam, swoim tempem, co jakiś czas oglądając się za siebie. Zaczynam mijać ostatnich zawodników z maratonu, którzy wystartowali jakieś 15 minut wcześniej. Po drodze dwie spore górki, na tej drugiej pod szczytem zaczynało mi odrywać przednie koło, ale wjechałem. Niebezpieczny zjazd z dużymi wyrwami po potokach płynącej wody, dalej szybkie leśne drogi, piachu mało (chłopaki na maratonie mówili, że na ich trasie piachu było naprawdę dużo). Po wyjeździe z lasu oglądam się i widzę grupę 3-4 osób jakieś 400-500 metrów za mną, nie zwalniam, choć wiem że raczej mnie już nie dojdą. Odpuszczam dopiero na ostatniej prostej i wtaczam się na metę. Udało się wygrać, fakt że nie było kilku zawodników z czołówki i półmaraton to faktycznie 2ga liga, ale na "jedynce" stanąłem po raz pierwszy w życiu.
Dystans 24,66, czas 0:59:55 średnia 24,7.




Zabcia pojechała również świetnie, a tak płakała że nie ma kiedy trenować...Pierwszy raz udało jej się "rudą" objechać i tym samym stanąć na "dwójce"


Track w sports-trackerze mam w telefonie, ale nie mogę go zuploadować na serwer, jak mi się ud to wrzucę.

Pogoda koszmarna, sporo uczestników zrezygnowało z maratonu, dużo defektów i upadków. Organizacja jak zawsze niezła, tylko miejsce startu tragiczne.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
16.33 km 1.00 km teren
00:40 h 24.49 km/h:
Maks. pr.:34.30 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 0

Gorąco, rano krótko bo późno wstałem, powrót normalnie nad jeziorem. Coś się znowu zaczyna dziać z tylną piastą.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
305.38 km 0.00 km teren
10:25 h 29.32 km/h:
Maks. pr.:46.66 km/h
Temperatura:41.7
HR max:172 ( 92%)
HR avg:147 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

a może nad morze...

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 07.07.2012 | Komentarze 12

...no prawie, bo samego morza nie widziałem.
Plan narodził się już dawno, czekałem tylko na odpowiednie warunki. Docelowo miał to być dojazd na Hel i wykręcenie życiówki, ale żona nie zgodziła się na dwudniową wycieczkę i musiałem plany zweryfikować.
Wyszło tak:


Wstałem przed trzecią, oporządziłem się i o 3.30 byłem już na trasie. Bardzo przyjemnie, bezwietrznie, gdzieniegdzie na łąkach mgły, a co najważniejsze super temperatura, w okolicach 18 stopni. Przed Orzyszem ujrzałem pierwsze promyki słońca.
wschód słońca nad jeziorem Wierzbińskim © dodoelk

Dalej zaczyna już wiać i tak jak było zaplanowane czyli w plecy. Rzadki to przypadek, bo z reguły wiatry są albo zachodnie albo południowe, co w moim położeniu zawsze oznacza drogę pod wiatr. W Mikołajkach postój na fotkę, miasto budzi się ze snu i ruszyłem dalej już w nieznane...
Mikołajki przed szóstą rano © dodoelk

Zaczynają się górki, nie wysokie, ale jest ich dużo, fajne widoki na położone w dole jeziora, nawierzchnia przyzwoita a ruch niewielki.
Gdzieś za Mikołajkami © dodoelk

siku stop © dodoelk

Fajne widoczki przed Mrągowem © dodoelk

... to samo miejsce z zooooomem © dodoelk

W Mrągowie zatankowałem bidony i zacząłem przebijać się już bardzo zatłoczoną od tego miejsca szesnastką. Kawałek dalej zaczyna się budowa nowej szesnastki, wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt że drogowcy polewają asfalt wodą...ubabrałem się jak mały kazio, o rowerze nie wspominając. Przed Barczewem w końcu zaczyna się porządna droga z szerokim poboczem, ruch już nie jest tak uciążliwy, można zakładać słuchawki na uszy i połykać spokojnie kilometry.
taką drogą to do samego Berlina możnaby jechać....:) © dodoelk

Tablicę "Olsztyn" mijam o 8.28 z czasem jazdy 4.40 i średnią 30,85, robi się gorąco, sigma pokazuje już 29 stopni. Skierowałem się w stronę starówki gdzie robię kilka minut przerwy, wszak to półmetek.
brama górna na olsztyńskiej starówce © dodoelk

olsztyńska starówka © dodoelk

przy fontannie, w taki upał dobrze sobie choć trochę ulżyć mocząc głowę... © dodoelk

i Kopernik wziął mnie na kolana :) © dodoelk

Amfiteatr. Może w końcu się uda na Spotkania Zamkowe „Śpiewajmy Poezję” kiedyś wybrać... © dodoelk

Olsztyn opuściłem jakąś godzinę po przybyciu, sporo czasu zeszło na starówce, zakupach i przebijaniu się przez zatłoczone miasto. Wyjeżdżam w stronę Morąga, tak jak doradzali mi dobrzy ludzie na tym portalu (robert1973 i krzychs4) - dzięki wam panowie - droga fajna, ze znikomym ruchem, a co najważniejsze wiedzie albo przez las albo cień dają rosnące tuż przy skraju drzewa. Krótki postój w Morągu, musiałem się ogarnąć z dzwoniącym non stop telefonem i trochę dłuższy pod Lidlem w Pasłęku. W mieście się już nie zatrzymywałem, ale jest sporo ciekawych zabytków, może kiedyś przystanę na dłużej, dotarłem do starej siódemki. Fajna droga, ruch niewielki asfalt gładziutki, a obok biegnie równoległa nowa S7. Podczas jazdy obserwowałem termometr, zastanawiając się czy dobije do czterdziestu czy nie...dobiło...w Elblągu w centrum miasta pokazało 41,7 stopni !!!!Nie miałem ochoty krążyć po mieście, obserwując je z ulicy, podobno jest ładnie tutaj, będzie kiedyś okazja to jeszcze sprawdzić. Przed wjazdem spowrotem na DK7 kolejny raz tankuję bidony, bo przez następne 60 km może być problem ze znalezieniem sklepu przy tej drodze. Pomimo zakazu zacząłem jechać asfaltem, ale że mnie otrąbiono zjechałem na kiepskiej jakości DDR z frezowanej kostki, a kiedy się skończył wróciłem już na jezdnię. Ruch wielki, strasznie głośno, pomimo słuchawek w uszach, do tego zrobiło się całkowicie płasko, a co za tym idzie nudno...jedyne pocieszenie że zaczęło się trochę chmurzyć. Po schowaniu się słońca temperatura momentalnie spadała do "komfortowych" trzech dyszek. Jechało się ciężko, czułem się juz zmęczony jazdą i tą temperaturą, do tego wiatr zmienił się na północny (tak miało być wg. prognozy). Kiedy minąłem tablicę "Gdańsk" nie zauważyłem, jechałem po prostu przed siebie odliczając kilometry do mety.
mijam Wisłę © dodoelk

LOTOS © dodoelk

LOTOS, koniec komina © dodoelk

Do celu czyli Mostu Zielonego na Motławie dotarłem o 15.25, z czasem jazdy 10.25 i średnią 29,32. Miałem jakieś 1,5 h do odjazdu pociągu, pokręciłem się po starówce, zjadłem, umyłem się trochę i ruszyłem w stronę powrotną do domu. Co ciekawe podróż pociągiem zajęła mi 6.13 a rowerem tylko 11.55.
Zielona brama - Muzeum Narodowe © dodoelk

z Neptunem w tle © dodoelk

Muzeum Narodowe z drugiej strony © dodoelk

w tle Kościół Mariacki © dodoelk

Gdańsk Główny © dodoelk


Podsumowując.
Nie wyszło tak jak chciałem, myślę że spokojnie zrobiłbym trasę 400+, w założeniach miałem odpocząć jakieś dwie godzinki w trójmieście, dobrze zjeść i ruszyć na Hel. Nie udało się...no cóż...inną razą. Pogoda była okrutna, niby wiatr pomagał, ale słońce wykańczało, wypiłem 5 litrów po drodze. Kolejny raz miałem problem z jedzeniem, bo wogóle mi się jeść nie chciało, choć dobrze wiem że to jest główny powód odcięcia prądu. W drodze powrotnej była duża burza pomiędzy Elblągiem a Olsztynem, Olsztyn nieźle podtopiło, co widziałem z okna pociągu. W domu byłem przed północą, żona wyjechała po mnie na stację.
No i kolejna kluczowa sprawa której się obawiałem. Lewa noga. Kilka razy mnie lekki ból łapał, wszystkie górki odpuszczałem, wjeżdżając z siodełka na lekkim przełożeniu. Całe szczęście jest OK, ale będę się jeszcze przez jakiś czas oszczędzał. Trzecia wycieczka z dynapackiem - super wynalazek - polecam, i pierwsza w nowym teamowym stroju, też jestem zadowolony, szczególnie ze spodenek, bo mają super wkładkę.
AVG CAD = 80

Zaliczone gminy: Mrągowo - miasto, Mrągowo - obszar wiejski, Sorkwity, Biskupiec, Barczewo, Olsztyn, Jonkowo, Łukta, Morąg, Pasłęk, Elbląg, Elbląg - obszar wiejski, Nowy Dwór Gdański, Stegna/Ostaszewo, Cedry Wielkie, Pruszcz Gdański - obszar wiejski, Gdańsk.
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
17.77 km 0.00 km teren
00:41 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:34.20 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0

Gorąco rano, upalnie po południu. Bez wiatru i bez deszczu, pierwszy prawdziwie letni dzień.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
24.35 km 0.00 km teren
00:53 h 27.57 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:27.0
HR max:147 ( 79%)
HR avg:173 ( 93%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

deszczowy trening

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0

Gdy wyjeżdżałem przed 19tą to już kropiło, ale nicto - najwyżej trochę zmoknę. Nawet dobrze, bo w las wjeżdżać nie ma sensu po tygodniowych deszczach, a tak przynajmniej ze ścieżki nad jeziorem zniknęły ruchome cele między którymi trzebaby lawirować :) Na chwilę przystanąłem pod drzewkiem kiedy lało naprawdę mocno, w sumie było też z 10 minut bez deszczu.
Trasa: promenada, chodnik wzdłuż obwodnicy, szosa do Szelig (tu się mocno pochlapałem), plaża, wioska, potem spróbowałem jednak trochę lasu, (mnóstwo kałuż, trzeba objeżdżać lasem), "leśna autostrada do nadleśnictwa" i promenadą powrót.

W sumie wyszedł całkiem niezły trening jak na takie warunki, w niedzielę być może zawody w Łomży, jeszcze nie wiem czy będę uczestniczył, ale przygotować się zawsze warto.
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
17.88 km 0.00 km teren
00:44 h 24.38 km/h:
Maks. pr.:42.30 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 0

Rano trafiłem w okienko z przerwą w deszczu, mokro jeszcze, sporo połamanych gałęzi po wczorajszej burzy, jakoś większych zniszczeń nie zauważyłem.
Powrót upalny i duszny, po deszczu ani śladu. Sporo wiary nad wodą, dziś i ja się skusiłem tyłek zamoczyć :)
Kategoria dom/praca