KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189281.93 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.64 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:1959.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:84:13
Średnia prędkość:23.27 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:85.21 km i 3h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
566.30 km 0.00 km teren
22:34 h 25.09 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

nie wyszło...

Czwartek, 15 czerwca 2017 · dodano: 20.06.2017 | Komentarze 0

Idea przejazdu po przekątnej przez Polskę powstała jakiś czas temu, podrzucił ją Janek Doroszkiewicz. Mariusz ułożył trasę, (z tym że od Ełku, a nie od Wiżajn jak było w założeniu) wybraliśmy termin i czekaliśmy. Miał to być generalny sprawdzian przed MRDP a także kwalifikacja Mariusza do tej imprezy. 900 km w 72 godziny. W międzyczasie z wyjazdu rezygnuje Janek (nie ma jeszcze formy na długą trasę), proponuję wyjazd jeszcze kilku osobom, ale nikt nie chce dołączyć. Prognozy niestety nie są korzystne, ale co zrobić...

Ruszamy w Boże Ciało o 7mej rano. Trochę zimno, ciut ponad 10 stopni i wieje oczywiście w pysk. Początkowe kilometry lecą szybko, raz, dwa, trzy i mamy Orzysz chwilę za nim Pisz. Jedziemy w większości obok siebie rozmawiając. Pierwszy stop na leśnym parkingu, jest już ciepło, trzeba się rozebrać. Spodziewałem się nikłego ruchu na drogach, ale jest jakaś porażka, (co prawda w większości w przeciwnym kierunku) na drogach całe kolumny aut z literką "W" na początku rejestracji. Przejeżdżając przez jakiś mostek (nawierzchnia z kostki) z uchwytu wyskakuje mi telefon, za bardzo się nie poobijał, a wyświetlacz pozostał cały, pękło tylko szkiełko go zabezpieczające.

W Rozogach postój pod sklepem, biednie jest dziś pod tym względem z powodu święta, ale trafiamy na otwarty. Drożdżówka, sok pomidorowy, pepsi i woda do bidonu. Czasu nie tracimy, czas ruszać dalej, tym bardziej że pod sklepem nie ma cienia, a słońce całkiem nieźle przypieka. W pewnym momencie z tyłu zeszło powietrze. Pięknie. Znowu. Szukamy dobrego miejsca na robotę i rad niewola mus zakasać rękawy. Prawdopodobnie dętka była przyszczypana już przy zakładaniu, bo żadnych śladów na oponie nie stwierdziłem. Pompuję, odkręcając pompkę odkręca się też wentyl. Czad. Dmucham po raz drugi...Poleciało sporo czasu. 

Kolejny postój na stacji w Jedwabnem, czas na kawę bo zaczyna mnie mulić. Muszę też odwiedzić kibelek, bo już od jakiegoś czasu mam problem z zadkiem. Nie wiem jaki jest tego powód, wcześniej było dobrze, a teraz drugi wyjazd i zbyt szybko zaczyna gnieść. Przy okazji można się umyć, bo trochę się przy naprawie koła usmarowałem. Kolejny fragment to przelot do Działdowa. Fajne widoki, trochę podjazdów i niestety słabych dróg. Zaczynam czuć kolana, to pewnie efekt jazdy pod wiatr. Nie jest źle, nie boli, poza tym na każdym postoju pamiętam o rozciąganiu.

W miasteczku zatrzymujemy się na kebaba. Sporo czasu żeśmy czekali, walory smakowe na kolana nie powalały, ale odpoczynek i coś na ząb były potrzebne. Kawałek dalej, w Lidzbarku stajemy ponownie. Mam kolejny kryzys senny, choć jeszcze słonko wysoko na niebie. Kawa całe szczęście stawia na nogi. Powoli zaczyna kończyć się dzień, a wraz z nim cichnie wiatr, super - nie będzie już tak męczył. Nie spodziewałem się że będzie tutaj tak ładnie. Sporo jeziorek, trochę lasów - tylko te drogi... Drogi i tyłek. Do komfortu brakuje dużo. Po drodze tankujemy wodę u gospodarza, bo schodzi bardzo szybko. Znajdujemy otwartą stację, trzeba się na nocną jazdę przygotować i zrobić zaopatrzenie, bo do Włocławka będziemy mieli spory kawałek po zupełnym pustkowiu.

We Włocławku kolejny postój. Kawa, fanta (po głowie chodziła już od dawna) i na chwilę zamykam oczy. Lukam w prognozy, już rano powinniśmy trafić na front z burzami i porywistym wiatrem. Jest słabo. Mamy trochę ponad godzinę zapasu do pociągu, ale ciężko tak liczyć, bo jeszcze nie przejechaliśmy nawet połowy trasy. Jestem już wypruty, czuję zmęczone kolana i obity tyłek - nie będzie dobrze. Punktem zwrotnym całej wycieczki jest zwykły znak przy drodze. Nic nadzwyczajnego. "Warszawa 147". Głowa szuka wymówek, jak zwykle w takich sytuacjach. Przed oczami stają mi obrazki z ubiegłorocznego Brevetu. To jak mnie wiatr przestawił kilka metrów od drogi i drzewa połamane jak zapałki. Rzucam hasło: "a może by tak do Warszawy jechać i dokręcić pod domem brakujące kilometry?" Widzę że ziarenko padło na podatny grunt, bo Mariusz czuje się podobnie jak ja. Sprawdzamy pociągi, sprawdzamy prognozy pogody i postanawiamy jechać do stolicy, pociągiem do Białegostoku i stamtąd do domu - na kołach.

Do Płocka jedzie się całkiem nieźle, głowa czuje bliski koniec (choć to jeszcze sporo kilometrów), potem zaczyna się niestety rzeźnia. Stan mazowieckich dróg wojewódzkich woła o pomstę do nieba, a nas zaczyna nas morzyć sen. Jest tak źle, że Mariusz zasypia zaliczając pobocze, na szczęście nic się nie stało. Boli mnie już chyba wszystko, dłonie, plecy, siedzenie i niestety kolana. Kilometry stoją w miejscu, ale pewnie dlatego że się cały czas gapię na licznik. Musimy wykombinować jak przejechać przez miasto, którego absolutnie nie znamy. Ostatecznie przejeżdżamy znów przez Wisłę i kierujemy się na dworzec Wschodni. Takiej drogi przez mękę nie pamiętam. Najpierw ciągnąca się w nieskończoność prosta do Jabłonnej (pamiętam z Brevetu - też się wtedy ciągnęło), potem Modlińska z zakazem ruchu rowerów i kombinacja jak toto objechać. Kulminacją była prawie półgodzinne oczekiwanie na dworcu na kupno biletu i ze sporego zapasu czasu zrobiło się "na styk".

Odpuszczamy jazdę do domu z Białegostoku i kupujemy od razu bilety do Ełku. W pociągu kilka minut snu, potem trzeba było ustalić plany na dokręcenie brakujących kilometrów - czasu na to jest jeszcze sporo.

Czuję się źle, nie wiem jak kolega. Niby zrobiliśmy pincet z groszem, niby tylko tyle będziemy robić na raz na MRDP, ale pozostał duży niedosyt. Zawsze tak jest gdy człowiek zrezygnuje. Można było zaryzykować, choć wiem że byłby spory problem ze zdążeniem na pociąg. Burzę trzeba byłoby gdzieś przeczekać no i druga noc...a przecież pierwsza już szła jak po grudzie. (No i te połamane drzewa z ubiegłego roku. )Można było zawrócić, mielibyśmy wtedy z wiatrem i coraz bliżej do domu. To na obecną chwilę chyba najrozsądniejsze rozwiązanie, niestety w czasie jazdy na to żeśmy nie wpadli. Nicto, decyzja podjęta i tego się już nie cofnie. Zupełnie inaczej się jedzie na imprezie, gdy człowiek zapłacił wpisowe i ma bagaż na mecie, a inaczej gdy jest to zwykła przejażdżka z której łatwo zrezygnować w momencie słabości.

Kolejny raz duży problem z siedzeniem, nie wiem jaka tego przyczyna, ale jeśli nadal tak będzie, to będzie słabo. Reszta w stanie akceptowalnym jak na taki dystans. Do MRDP już raczej nic dłuższego nie pojadę, pozostaje zrobić trochę podjazdów, poszukać rozwiązania na bolące kolana i tyłek i dograć do końca sprawy logistyczne. 

FOTKI


Zaliczone gminy - 13: Górzno, Świedziebnia, Osiek, Wąpielsk, Brzuze, Kikół, Czernikowo, Bobrowniki, Fabianki, Brochów, Leoncin, Czosnów, Warszawa.
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
14.70 km 0.00 km teren
00:40 h 22.05 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Środa, 14 czerwca 2017 · dodano: 20.06.2017 | Komentarze 0

Piździ fest. Promenada (dobrze że z wiatrem) i kawałek lasem.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
10.50 km 0.00 km teren
00:31 h 20.32 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 12 czerwca 2017 · dodano: 14.06.2017 | Komentarze 0

Miało padać - nie padało. Tylko tam i nazad.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
72.00 km 0.00 km teren
03:02 h 23.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Świętajno turystycznie

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 0

Pierwszy wyjazd Gosi na szosę od ponad miesiąca. Typowa turystyka, ja byłem w tym roku tutaj niejednokrotnie, ale małżonka ze dwa lata nie odwiedzała tych terenów. Spory wiaterek, gdy słońce chowało się za chmury było wręcz zimno. 

Kategoria >50, z Gosią


Dane wyjazdu:
26.10 km 0.00 km teren
01:18 h 20.08 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 10 czerwca 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 0

Super poranek, ciepły z lekkim wiaterkiem. Promenada dwa razy, Regiel i Mrozy, w lesie kolorowo i co najważniejsze - cisza i spokój.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
100.30 km 0.00 km teren
04:08 h 24.27 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Piątek, 9 czerwca 2017 · dodano: 10.06.2017 | Komentarze 0

Miała być pogoda, nic na głowie, więc korzystam. Trochę chłodno, ale ubrałem się odpowiednio więc jest super. Na starych śmieciach, ale widoki ciągle wzrok przykuwają, lubię tą trasę. Główny punkt programu to wizyta nad j. Zielonym, gdybym miał bliżej to byłbym tu codziennie. W Orzyszu jadę sprawdzić dojazd do Wierzbin, droga brukowana, więc raczej więcej tu nie zajrzę. Na koniec dokrętka, bo trochę czasu zostało. Śmiechem-żartem udało się wykręcić dopracową setkę, dawno już takiego dnia nie było. Powrót krótki i szybki, urwałem się chwilę wcześniej bo czas na kolejny trening.






Kategoria >100, dom/praca


Dane wyjazdu:
55.50 km 0.00 km teren
02:30 h 22.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Czwartek, 8 czerwca 2017 · dodano: 09.06.2017 | Komentarze 0

Dwa kółka rozdzielone przymusową wizytą w domu. Na pierwszym zmarzłem w dłonie, na drugie wyjechałem już ubrany na krótko. Zaliczyłem podjazd "Mącze", trzeba będzie tutaj na więcej razy zajrzeć.

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
00:28 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Środa, 7 czerwca 2017 · dodano: 08.06.2017 | Komentarze 0

Rano w końcu deszcz. Ja wykorzystałem ten fakt do zmiany kasety w szosówce na starą i czyszczenie. Dojazd w mżawce, nawet przyjemny. Powrót standardowo - prosto do domu.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
71.50 km 0.00 km teren
03:48 h 18.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Wtorek, 6 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 0

Po wczorajszym całym dniu w podróży trzeba było się przewietrzyć. Gdy dojeżdżałem do domu w oko wpadła leśna droga przy torach, więc tam się wybrałem. Najpierw okrążam Ełckie asfaltem, potem już w teren - do lasu. Na chwilę do domu, promenada, znów zahaczam o las i jadę do pracy.

Wracam ciut dłuższą drogą - nad jeziorem. Po przyjściu do domu rzucam do Gosi hasło krótkiej wycieczki do lasu, młody usłyszał i stwierdził że też chce - SZOK. Nie trzeba go siłą na rower ciągnąć. Regiel i sporwotem.

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
01:09 h 21.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

powrót z maratronu

Poniedziałek, 5 czerwca 2017 · dodano: 06.06.2017 | Komentarze 0

Wspólnie z Turystą i Olem na pociąg do Boreczka.

Zaliczone gminy - 2: Jordanów Śląski, Borów.
Kategoria <50