KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189281.93 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.64 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:1453.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:65:33
Średnia prędkość:22.18 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:51.92 km i 2h 20m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
3.50 km 0.00 km teren
00:16 h 13.12 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

najkrótsze gminobranie do tej pory

Sobota, 20 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 0

Cały dzień sielanka. Śniadanko, rozmowy, kebab... Trzeba się ruszyć do sklepu i zaliczyć pobliską gminę. Gdy dojeżdżam do szosy czuję że coś mało powietrza z tyłu mam. Dobrze że się wczoraj nic nie działo. Przejeżdżamy Pilicę, kilka metrów za granicę i do sklepu. Gdy Mariusz robił zakupy ja dopompowałem tylne koło.


Zaliczone gminy - 1: Kluczewsko
Kategoria <50


Dane wyjazdu:
611.40 km 0.00 km teren
25:19 h 24.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

dojazd na zlot

Piątek, 19 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 4

Do pracy jadę rowerem, chcę się urwać wcześniej i zaoszczędzić dzień urlopu. Dzionek jest ciepły, pochmurny - całkiem spoko, martwi mnie jednak widok mocno łopocących na wietrze flag. Rozmawiam z Mariuszem, który jedzie od rana, potwierdza mocny wiatr w twarz i ostre słońce. Nicto. Damy radę. Ruszam o 13.

Zaraz za miastem chciałem pociągnąć łyka z bidonu, sięgam...bidonu brak...Nie dam rady na jednym, muszę wrócić, całe szczęście do domu mam bliżej. Nalewam wody i lekko wkurzony ruszam w drogę. Niestety chmury znikają, wychodzi słońce i temperatura rośnie znacząco. Za Ruską Wsią jakoś odruchowo sprawdzam czy mam wszystko, macam, macam... brak dokumentów i pieniędzy. Jacierpiedolę...dzwonię do kumpla, sprawdza, zostały w szatni. Wracam. Przy okazji biorę zimny bidon z lodówki, którego nie wziąłem za pierwszym razem. Nakręcone 37 km gratis.

Kolejny raz tą samą drogą, wkurw powoli mija. Informuję Mariusza żeby się nie spieszył, bo będę miał spory poślizg względem założonego planu. Przyroda mocno wystrzeliła do przodu, kwitnie rzepak, coraz więcej dmuchawców, wiosna pełną gębą. Niestety odzywają się oba kolana, nie jest źle, ale jeśli coś czuję to znaczy że się coś dzieje. Poprawiam tylko ułożenie spodenek na udach - pomaga  Zaraz za Orzyszem słyszę cykliczne syczenie, które po chwili ustaje - guma? Staję. Sprawdzam. Tak, z tyłu mało powietrza, ale nie uszło do końca, jest go jeszcze sporo. Biorę głęboki wdech, coś ewidentnie nie idzie... Bardzo spokojnie biorę się do pracy, znajduję spore rozcięcie w oponie, podkładam pod nową dętkę łatkę w miejscu przecięcia. Pompuję. Znów problem z dętką która dobrze nie weszła i w okolicy wentyla jest zgrubienie. Spuszczam, wpycham oponę, pompuję. Jestem mokry i wkur... na maxa. Kolejny głęboki oddech. Korzystając z okazji postoju sikam, niestety kolor nie wróży dobrze, wypijam jakiegoś litra przez 10 km i zajeżdżam do sklepu w Maldaninie.

Obawiałem się mocnego wiatru, tak też jest, ale całe szczęście jest boczny, a ja mam sporo lasów po drodze. Piję bardzo dużo, łykam elektrolity i zaczyna być dobrze, to znaczy co jakąś godzinę ciśnie na pęcherz. Bardzo przyjemna ścieżka przez Puszczę Piską, chciałem nią się kiedyś przejechać i w końcu była na mojej drodze - pewnie nie ostatni raz. Zaczynają się Kurpie. Dużo drewnianych domów, kilka studni z żurawiami i drewniane kościoły z osobnym dzwonnicami widziane już kiedyś. . To ostatnie ładne miejsca na całej trasie. Zaczyna mnie boleć głowa, mam wrażenie że to po kanapce którą zjadłem, bo oprócz głowy dziwnie też zaczyna być w żołądku. Próbowałem zwymiotować, ale się nie udało

Przed Wielbarkiem fragment na zachód z mocno oślepiającym słońcem, opróżniam znowu bidony, czas zajechać do sklepu bo w nocy może być bieda. Kupuję sok pomidorowy, wodę, colę i ruszam dalej. Słońce zaszło, zaczyna się robić chłodno, rozglądam się wiec za jakimś przystankiem. Zakładam długi rękaw i buffa na głowę, a resztę ubrań przyczepiam do lemondki aby je mieć pod ręką. Na krajówce ruch umiarkowany, wiatr się trochę uspokoił, robi się całkiem przyjemnie, wręcz chłodno. Zatrzymuje się po raz drugi, zakładam nogawki, buffa na szyję, rękawiczki oraz łykam drugą już tabletkę przeciwbólową. Tym razem już pomogło i głowa przestaje boleć. Boczne drogi są w dobrym stanie, jedyny minus pokonywania ich nocą to psy, były trzy lub cztery sprinty. Pojawia się problem z prawym kolanem odkąd założyłem nogawki. Mam wrażenie że uciskają kolano, choć są luźne maksymalnie, poprawiam, przesuwam, na moment jest lepiej. Docieram w końcu do krajówki, zaraz powinna być stacja na której planowałem się zatrzymać.

Postój robię kilka kilometrów wcześniej, jest otwarte, a tamta może być zamknięta - po co ryzykować. Biorę kawę, odwiedzam kibelek i rozciągam się. Wojewódzkie w stanie różnym, są lotniska i dziury, rozmawiam z Mariuszem uzgadniając godzinę spotkania. Gdy analizowałem trasę widziałem że w Płońsku jest przy trasie 24h kebab, więc już od jakiegoś czasu leci mi ślina na myśl o wciągnięciu czegoś ciepłego. Kebeb jest. Niestety zamknięty. Na pobliskiej stacji hot-dogów brak. Zmieniam tylko baterie w nawigacji i wyciągam bułkę. Wiem że mi one nie podchodzą dziś, miałem (prawdopodobnie) przez nie problemy wcześniej, ale przecież muszę coś zjeść, więc wciskam ją na siłę. Zaczyna się robić jasno i coraz bardziej zimno, kolano praktycznie cały czas dokucza. Zastanawiam się co będzie potem? W Wyszogrodzie przekraczam Wisłę, zaczyna mnie morzyć sen, to najgorszy moment jazdy nocą, czyli okolice świtu. Odliczam kilometry do Sannik gdzie spotkać się mam z Mariuszem, w końcówce bardzo dziurawe drogi.

Gdy dojeżdżam na miejsce widzę że kolega leży na chodniku przy głównym skrzyżowaniu wzbudzając tym niemałe zainteresowanie przejeżdżających aut. Po drugiej stronie drogi jest sklep, czas więc na śniadanie i rozciąganie. Menu tradycyjne - drożdżówki, jogurt i cola. Zdejmuję wiatrówkę jadąc dalej na długo, przed nami 270 km do mety. Czas płynie zdecydowanie szybciej, w końcu można do kogoś gębę otworzyć. Całkiem niedaleko zatrzymujemy się kolejny raz pod sklepem. Jest już ciepło, czas się rozebrać i posmarować kremem od słońca. Drugie śniadanie w postaci loda, coli, parówek i bułki. Sporo się porozciągałem i na szczęście kolano się uspokoiło, uff, mam chyba klucz do sukcesu. Wspólnie podejmujemy decyzję o skróceniu trasy, powinno odpaść jakieś 40 km, bo jazda w tej temperaturze i słońcu nie pozwoli dojechać o rozsądnej porze. Dzielimy pozostałość na odcinki 40 km i w taki sposób ją pokonujemy aż do końca.

Było ciężko, choć wizja postoju za kilkanaście minut na coś zimnego przybliżała koniec trasy. W pewnym momencie trochę przesadziłem ciągnąc mocno pod wiatr i znowu odezwało się kolano. Sporo mocniej niż do tej pory. Chowam się za Mariusza i staram się kręcić więcej na stojąco, bo wtedy nie boli. Czuję że skończy się łyknięciem czegoś mocniejszego i zastanawiam się nad powrotem ze zlotu i przyszłymi wyjazdami. Tabletki ostatecznie nie łykam, kolejny raz pomogło rozciąganie, kolejny raz kamień z serca. Od razu lepsze samopoczucie. Przed Tomaszowem Lubelskim kolejne śniadanie, (a może już obiad?) złożone znowu z coli, loda, bułki i parówek. Koniec się zbliża, powinniśmy być na miejscu o 19tej, w końcu fragment z wiatrem do Przedbórza, mnie niestety zaczyna sen morzyć. Stajemy na chwilę, łykam kofeinę, już niedaleko, ostatnie 18 km. Robimy zakupy w Wielgomłynach i chwilę potem docieramy na miejsce. Przywitanko, prysznic, luźne gacie i koszulka, kiełba z ogniska i dwa złote izotoniki. Chwila rozmowy, ale oczy się kleją, znak że dzień trzeba zakończyć. 

Plan na wyjazd był bardzo dobry. Nie udał się do końca pod względem gminnym, zostały cztery niezałatane białe plamy. Nie wyszło pogodowo, była kumulacja mocnego przeciwnego wiatru (dla mnie tylko w drugiej części trasy) i wysokiej temperatury (bardzo wzrosła z dnia na dzień). Tego nie da się przewidzieć, ale taki dzień na MRDP może mocno pokrzyżować plany. Dużo rozmawialiśmy na ten temat, po drodze miałem mnóstwo wątpliwości nad sensem startu w tej imprezie. Muszę dojść do ładu z kolanem, bo ostatnio nie jest dobrze, nie wolno przesadzać z mocą i pamiętać o rozciąganiu nawet wtedy kiedy nic nie czuć. Tyłek zadziwiająco dobrze jak na te warunki, za to dłonie zaczęły boleć zdecydowanie na wcześnie, może to sprawa rękawiczek - te w których mi się najlepiej jeździło się zdekompetowały. Wyjazd udany. Zdjęć brak, bo szczerze, gdy opuściłem Puszczę Piską nie było na czym oka zaczepić.




Zaliczone gminy - 33:  Opinogóra Górna, Krasne, Karniewo, Gołymin-Ośrodek, Gzy, Sochocin, Płońsk (obszar wiejski), Płońsk (teren miejski), Czerwińsk nad Wisłą, Pacyna, Żychlin, Bedlno, Zduny, Bielawy, Domaniewice, Łyszkowice, Maków, Lipce Reymontowskie, Godzianów, Głuchów, Słupia, Jeżów, Koluszki, Budziszewice, Żelechlinek, Lubochnia, Tomaszów Mazowiecki (teren miejski), Tomaszów Mazowiecki (obszar wiejski), Mniszków, Fałków, Przedbórz, Masłowice, Wielgomłyny
Kategoria >300


Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km teren
00:33 h 18.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Środa, 17 maja 2017 · dodano: 22.05.2017 | Komentarze 0

Rześko. 5 stopni. Bez rękawiczek i krótki dół, no ale to raptem 5 km... Powrót krótki.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
11.10 km 0.00 km teren
00:37 h 18.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Wtorek, 16 maja 2017 · dodano: 17.05.2017 | Komentarze 0

Po nocnym bezruchu świeża rana na nodze ciągnie, ale po kilku ruchach korbą jest już OK. Dziś również prawie prosto do pracy, z tym że dojeżdżam tam z drugiej strony - chciałem obejrzeć postęp prac remontowych na ul. Kolonia. Końca nie widać, dalej normalnie przejechać się nie da. Powrót Suwalską - ze 300 metrów asfaltu wylane, kolejny fragment właśnie kładli. Słabo widzę, aby skończyli do końca czerwca.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
16.30 km 0.00 km teren
00:38 h 25.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 15 maja 2017 · dodano: 16.05.2017 | Komentarze 0

Dycha z rana, więc dół na krótko. Za miasto wyjechać nie było czasu. Przeziębiłem się lekko (chyba za sprawą wypitej duszkiem pepsi z lodówki), trzeba się szybko wyleczyć przed wyjazdem.

W drodze powrotnej zaczepiam na rower podsiodłówkę której ciągle zapominałem do domu wziąć. Nie pościągałem tasiemek i jedna z nich wplątała się w tylne koło, zblokowała je, a ja zaliczyłem spotkanie z asfaltem przy dobrych 30 km/h. Szczęśliwie strat w sprzęcie i ubraniu brak, otarte przedramię pod łokciem i piszczel pod kolanem.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
59.10 km 0.00 km teren
03:58 h 14.90 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

Regiel z innej strony i kilka km z młodym

Niedziela, 14 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 0

Po lesie z Gosią. Ciepło już od rana, zero wiatru - w końcu. Wracamy do domu po synka i jedziemy do teściów.
Kategoria >50, z Gosią


Dane wyjazdu:
17.00 km 0.00 km teren
00:44 h 23.18 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 13 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 0

Piękny, ciepły poranek, kawałek promenady, kilka ulic i kawałek lasu. Powrót z gołą łydą - w końcu wiosna...
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
28.00 km 0.00 km teren
01:20 h 21.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 12 maja 2017 · dodano: 13.05.2017 | Komentarze 0

Pogoda super, ale odpuszczam dłuższy wyjazd. Okrążyłem Ełckie wersją terenową i pokręciłem się spokojnym tempem po lesie. W końcówce znowu odezwało się kolano...W drodze powrotnej również coś czułem. Weekend, choć ciepły zapowiada się nierowerowo.

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
77.50 km 0.00 km teren
03:23 h 22.91 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Czwartek, 11 maja 2017 · dodano: 12.05.2017 | Komentarze 0

Tym razem mam plan i jadę go zrealizować. Ulice mokre, za Sędkami wychodzi zza chmur słońce i od asfaltu zaczyna bić po gałach. Wiatr się wzmaga, jest zimny, północny, całe szczęście nie dmucha mocno. Trasa ambitna, gdy zwalniam poniżej 22 km/h widzę na Dakocie że się do pracy nie wyrobię. Przed Kalinowem widzę śnieg na dachach aut... WTF...potem także na trawach i dachach domów - widać że do Suwałk niedaleko :) Pierwsze zwątpienie przychodzi na szutrówce za Prawdziskami. W Poniedziałek jechało się tam super, dziś jest mokro i opony wręcz zasysa podłoże. Gdy wjeżdżam w końcu na asfalt odzywa się też kolano - oznaka mocnej jazdy pod wiatr i walki z czasem. Kolejna droga gruntowa już bardzo zabłocona, jadę kilkadziesiąt metrów i postanawiam odpuścić. W Milewie odbijam jednak znów w teren, szkoda zostawić jedną wioskę - było całkiem nieźle. Kolano dokucza cały czas, niezależnie czy kręcę mocno czy bez wysiłku, w Wysokich staję na rozciąganie. Trochę pomogło, a kilka chwil potem łapię się za traktor i ze stałą prędkością 38km/h dociągam do Sędek. Na koniec znowu w błotnisty las, ale musiałem tam zajrzeć chociaż na chwilę...


Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
46.70 km 0.00 km teren
02:07 h 22.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 10 maja 2017 · dodano: 11.05.2017 | Komentarze 0

Nie wiem czemu nie wstałem wcześniej. Może za sprawą tego że miało być zimno... Tak też było, ale słonko już wysoko i czuć promienie na twarzy. W związku z tym brak planów na dłuższy wyjazd, miałem pokręcić się tylko po lesie, ale po drodze postanowiłem zebrać tablice ze wsi przy Selmęcie. W końcówce zaczynam czuć kolano, ale tylko w momentach gdy trzeba było trochę przycisnąć.


Kategoria <50, dom/praca