KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:1791.51 km (w terenie 32.00 km; 1.79%)
Czas w ruchu:72:28
Średnia prędkość:24.72 km/h
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:51.19 km i 2h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.30 km 0.00 km teren
00:40 h 16.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 0

Krótko w obie strony.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
205.50 km 2.00 km teren
08:31 h 24.13 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mazurskie atrakcje

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 1

Trasa na którą Gosię zabrać miałem już od dwóch lat, wreszcie nadszedł jej czas. Trochę inaczej niż zwykle, bo jedziemy we trójkę, zabrał się z nami kolega Tomek.
Wyjazd chwilę po piątej, zimno (wskazówka dobiła do minus 2), słonko lekko przymulone. Tempo spokojne, kolega miał ochotę jechać szybciej, ale musieliśmy się do małżonki dostosować. We trójkę jedzie się o wiele lżej, nie jestem cały czas z przodu, można się trochę powieźć na kole. Po drodze stajemy na rozciąganie przed Wierzbinami i kolejny przystanek tradycyjnie nad jeziorem Zielonym.



W Giżycku przez port, jak zawsze zdjęcie z obrotowym mostem. Fajna droga na północ, świetny asfalt, minimalny ruch, chociaż zaczyna się wzmagać wiatr.







Za Pozezdrzem wjeżdżamy w las, obejrzeć Polową Kwaterę Heinricha Himmlera







Dalej na północ w stronę Węgorzewa, wizyta w Biedronce, promenadą wzdłuż Kanału Węgorzewskiego do kolejnego portu na trasie. Jak się okazało Tomek był żeglarzem i chciałby stare dzieje powspominać :)





Zaczyna dmuchać już mocno, mamy kawałek pod wiatr centralnie w twarz, dobrze że świeżo wyremontowaną drogą. Docieramy do największej śluzy na Kanale Mazurskim. Pokręciliśmy się trochę, ogrom budowli robi wrażenie, parę metrów od śluzy jest wykopany kanał, szkoda że budowla nie została ukończona...















Kawałek wracamy tą samą trasą, dalej wiatr zaczyna pomagać, ale na niebie pojawiają się stalowe chmury. W Mamerkach byliśmy tylko przy jednym bunkrze, atrakcji jest dużo więcej - trzeba tu przyjechać autem z dziećmi - replika U-BOOTa może być hitem.



Dalej kolejny port na trasie, tym razem Sztynort, spory ruch, wszyscy zbierają się do powrotów po majowym łikendzie. 



Kolejny raz docieramy do Pozezdrza, odbijamy jeszcze na Kuty, widoki malownicze - las i małe jeziorka, tylko droga tragiczna, slalomem trzeba jechać i tak uważając aby w dziurę nie wpaść. Rozdzielamy się , Tomek jedzie do Bań Mazurskich a my w stronę domu. Próbowaliśmy skrótu przez Brzozówkę, ale skończył się asfalt, na drodze gospodarstwo z tabliczką "teren prywatny", a droga jak wół tamtędy wiedzie...tak więc przez Kruklanki... Chmury cały czas nad nami krążą, wiatr popycha, ale podmuch są momentami niebezpieczne. Przed Mazuchówką zaczyna padać, jedziemy w deszczu do Wydmin, bo tam przynajmniej będzie można się gdzieś zatrzymać. Odpoczęliśmy chwilę, przestało padać, więc ruszamy dalej. Dwieście metrów dalej jest sucho...nosz... znowu szczęście że pada tylko na nas, zresztą po drodze padało jeszcze ze 3 razy, a my jechaliśmy na przemian to suchym, to mokrym asfaltem.




Kategoria >200, z Gosią


Dane wyjazdu:
86.40 km 0.00 km teren
03:09 h 27.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

bez celu

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Spontan, totalna pustka w głowie, wiedziałem tylko ile mam czasu. Wyszło tak jak na śladzie, upierdliwy lodowaty wiatr, kilka stopni na plusie, z nosa kapie...Po powrocie do miasta pojechałem na start dzisiejszego kryterium, nikogo znajomego nie widać, jeszcze jedno kółko, dalej nikogo, więc do domu. 
Kategoria >50


Dane wyjazdu:
6.30 km 0.00 km teren
00:41 h 9.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

do lasu z młodym

Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 0

Pierwsza wycieczka po innym podłożu niż chodnikowa kostka. Podjazdy, piasek, kamienie...była gleba, były łzy...Generalnie synek się ujechał, a ja zmarzłem pioruńsko, tak bardzo że odebrało mi chęci na dalszą jazdę.

Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
200.60 km 2.00 km teren
08:30 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Suwałki, Trójstyk, Stańczyki

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0

Zacznę od tego że nie tak miał ten dzień wyglądać...
Plan wyciągnięty "z szuflady", choć nijak nie pasował do warunków atmosferycznych zapowiadanych na dziś, wiedziałem że będzie ciężko, ale postanowiliśmy (w sumie ja postanowiłem bo Gosia w zasadzie jechała ze mną) przejechać trasę na mosty w Stańczykach.

Ruszamy nietypowo, po 6tej, słońce już wysoko na niebie. Trochę mgieł na łąkach, zimno (koło 6ciu stopni) i przymulone słonko na niebie. Droga do Suwałk nijaka, czyli tak jak zawsze, przed miastem pierwsze "wykopki" przy budowie nowej 8-mki. Pierwszy raz zatrzymałem się na dłużej w Suwałkach, do tej pory wydawało mi się brzydkie to miasto, tym razem trafiliśmy na Plac Marii konopnickiej i powiem że podobało mi się tam.




Kolejne roboty drogowe na wylocie z miasta, potem już fajną drogą do Jeleniewa. Dalej zaczynają się fajne widoki na Suwalski Park Krajobrazowy, stajemy na kilka fotek, ale trzeba "oko napaść" bo zdjęcia piękna krajobrazu nie oddają. Chcieliśmy zaliczyć po drodze Cisową Górę, ale na szosowym rowerze nie dałoby się pod nią podjechać, więc darowaliśmy sobie. Fajna końcówka przed Rutką-Tartak, czyli dwa szybkie zjazdy i tyleż podjazdów.













 W Rutce-Tartak zaliczmy podjazd w kierunku na Szypliszki, nawrót, kolejny szybki zjazd, szkoda że zakończony rondem i trzeba było ostro na końcu hamulować :) Stajemy na kanapkę, rozbieramy się i zaczyna się walka z wiatrem. Za chwilę mamy jeden z punktów programu, podjazd przed Wiżajnami, 120 metrów w górę, jak na okoliczne warunki chyba o najwyższym przewyższeniu. Potem trójstyk, sesja zdjęciowa i jedziemy dalej.





Kolejna pauza w Żytkiejmach, tym razem na zatankowanie bidonów. Jakoś dotaczamy się do Stańczyków, droga dalej strasznie dziurawa, pod mostami i na nich tłum ludzi. Robimy kółko, większość z buta po stromych schodach z rowerami na plecach, dobrze że lekkie :)













Skręcamy na południe, więc jedzie się trochę lżej, czasem nawet zawiewa w plecy. Strasznie kiepska droga do Filipowa, ręce dostały nieźle w kość. Dalej tak jak ostatnio, fajnym asfaltem do Bakałażewa, fragment z wiatrem w twarz, ciężko rozwinąć więcej niż 20km/h. Zaczyna się chmurzyć, robi mi się zimno, więc stajemy na chwilę ubrać się, przy okazji dowiadując się co tam w domu u chłopaków słychać. W Olecku trochę pokropiło, deszcz cieplutki, bo i słońce się na niebie pokazało. Drogą 65 nie jeżdżę, dziś wyjątkowo bo mniejszy ruch niż zazwyczaj (choć i tak spory). Dziura na dziurze, wyprzedzanie na gazetę, czyli bez zmian. Ze Stradun widać już Ełk, ale udało się dotrzeć tylko do Oracz kiedy zaczęło lać. Ubieramy deszczowe kurtki, nogawki i gdy deszcz zelżał ruszmy na ostatnie 5 km, jakie dzieli nas od domu. Oczywiście dalej jest sucho :) Końcówka już bez historii, na liczniku równe 2 setki.



Kategoria >200, z Gosią