KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
01:15 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:36.12 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 74 m
Kalorie: 591 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Środa, 21 czerwca 2023 · dodano: 23.06.2023 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
28.20 km 0.00 km teren
01:16 h 22.26 km/h:
Maks. pr.:33.54 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:100 m
Kalorie: 610 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Wtorek, 20 czerwca 2023 · dodano: 21.06.2023 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
26.20 km 0.00 km teren
01:12 h 21.83 km/h:
Maks. pr.:33.59 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 79 m
Kalorie: 523 kcal
Rower:żwirek

do/z pracy

Poniedziałek, 19 czerwca 2023 · dodano: 20.06.2023 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
10.30 km 0.00 km teren
03:15 h 3.17 km/h:
Maks. pr.:8.16 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Guzki, Mołdzie, Woszczelskie.

Niedziela, 18 czerwca 2023 · dodano: 19.06.2023 | Komentarze 0

Rano sam na j. Guzki i Mołdzie, miałem jechać na Woszczelskie od razu, ale zbliżały się opady, więc cofnąłem się do domu. Po obiedzie ruszamy już we dwójkę na Woszczelskie. 

Pięknie tam. 

Tylko ciężko płynąć po mieliznach...





Kategoria packraft, z Gosią


Dane wyjazdu:
53.56 km 0.00 km teren
02:48 h 19.13 km/h:
Maks. pr.:39.31 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:291 m
Kalorie: 1494 kcal
Rower:żwirek

Kwadraty Małgorzaty

Sobota, 17 czerwca 2023 · dodano: 19.06.2023 | Komentarze 0

Z synkiem i Gosią. Była opcja dłuższa i bardziej asafaltowa, ale synuś oczywiście wolał mniej kilkometrów. Za to nie było za bardzo równo...
Kategoria >50, z Gosią


Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km teren
01:15 h 17.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

Kwadraty Małgorzaty

Piątek, 16 czerwca 2023 · dodano: 19.06.2023 | Komentarze 0

Po pracy krótka runka po lesie i wzdłuż eski połapać Gosiowe kwadraciątka, póki jeszcze jest sucho.
Kategoria <50, z Gosią


Dane wyjazdu:
58.40 km 0.00 km teren
03:13 h 18.16 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:żwirek

połowiczny sukces (praca)

Piątek, 16 czerwca 2023 · dodano: 19.06.2023 | Komentarze 0


Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
04:29 h 18.74 km/h:
Maks. pr.:75.59 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:329 m
Kalorie: 2160 kcal
Rower:żwirek

Pokolorować kolejny kawałek (praca)

Czwartek, 15 czerwca 2023 · dodano: 19.06.2023 | Komentarze 0

Wstałem wcześniej, bo się jeszcze za dnia położyłem :) Można się gdzieś karnąć, wybór padł na Drygały. Po drodze kilka skoków w bok, więc na Drygały dużo czasu już nie zostało. Przy okazji odkrywam jeszcze ze 3-4 potencjalne możliwości wjechania w boczne drogi tam, gdzie nie rośnie zboże. Brakuje jeszcze trochę aby Yardinho się w tym kierunku powiększyło. Pokombinuję, może się uda przed październikiem, a jak nie to zaliczę gdy już urobek z pól zniknie. W Kosinowie powstaje wielka farma FV, jest już ogrodzona, więc raczej zostanie biała plama na mapie.

Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
6.20 km 0.00 km teren
00:20 h 18.60 km/h:
Maks. pr.:26.94 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 10 m
Kalorie: 119 kcal
Rower:żwirek

W mżawce. W końcu deszcz !!!! (praca)

Wtorek, 13 czerwca 2023 · dodano: 15.06.2023 | Komentarze 0

Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
326.97 km 0.00 km teren
14:20 h 22.81 km/h:
Maks. pr.:43.44 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1488 m
Kalorie: 9978 kcal
Rower:żwirek

Zobaczyć świt nad morzem.

Wtorek, 13 czerwca 2023 · dodano: 15.06.2023 | Komentarze 0

Plan zrodził się kilka dni temu, były super warunki, tylko zawsze coś stawało na przeszkodzie. Noc z wtorku na środę to ostatni dzwonek, później zmieni się pogoda, będzie padać i nie będzie "z wiatrem". Z pracy wychodzę wcześniej, jestem już spakowany, więc od razu można ruszać. 

Jest przyjemne 21 stopni, wiatr słaby ze wschodu, ale przy podmuchach pomaga wyraźnie. Około 15tej jestem w okolicy Giżycka, godziny szczytu, odczuwalnie duży ruch na drodze, choć i tak odcinek krajówki omijam po zadupiach. Droga do Kętrzyna coraz gorsza, kiedyś fajnie się tędy jechało, teraz mocno trzęsie. W Kętrzynie tankuję wodę i lecę dalej, ruch z każdą chwilą maleje, nawierzchnia dobra, nic tylko jechać. Niby wszystko OK, ale nachodzi mnie kryzys, taki jak zazwyczaj - "po co mi to było? nie lepiej było zrobić stówę koło domu a potem uwalić się i poczytać książkę?" Jakoś męczę odcinek do Lidzbarka Warmińskiego, na stacji staję na trochę dłużej. Jem hot-doga i rozrabiam redspeed'a na nadchodzącą noc.

Ogólnie przez całą drogę jestem non stop głodny. Niby się najadłem przed startem, jem normalnie, tak jak zawsze, a w żołądku wir... Robi się chłodniej, ale na razie się nie ubieram, momentami od łąk i wody ciągnie lodem, ale dojeżdżam aż do Ornety i tu staję na dłużej. Telefon do Gosi, rękawki, nogawki, kanapka (ciągły głód). Słońce zaszło kilka minut wcześniej, ale ciemno robi się dopiero dobrze po 22giej. Po drodze znajome miejsca, tu stawałem kiedyś się przebrać, tu byłem w sklepie, na tym przystanki kiedyś Gosia spała... W Pasłęku jem kolejną bułę i ustalam kolejny postój na Elbląg. Niestety sprzedaż z okienka, do tego przerwa technologiczna, bo jestem chwilę po północy. Kawa i kolejna buła z parówą. W końcu jest jako tako. 

Dobrze że to już końcówka bo czuję zmęczenie i niestety mocno doskwierający ból dupy. Nie mogę znaleźć miejsca w siodełku, co chwila wstaję, tak się nie da efektywnie jechać. Na żuławach pełno wody i łąk, więc są miejsca gdzie jest mocno zimno. Kilka sprintów uciekając przed goniącymi mnie psami, więc jest jak się rozgrzać. Patrzę na licznik i widzę, że bufor czasowy do 4.10 coraz bardziej się kurczy. W Przejazdowie wpadam tylko na stację po wodę, jeszcze trochę mam, ale będzie na drogę i jadę sprawdzić DDR omijającą ulicę Elbląską. Jest w porządku, poza odcinkiem przecinającym bocznicę do LOTOSu. Rogatki zamknięte, ale przecież nie będę stał, przejeżdżam powoli rozglądając się. Wbijam na Długą, szybka fotka z Neptunem i miejskimi DDRami docieram na plażę w Brzeźnie.

5 minut zapasu. Oprócz mnie jest jeszcze kilka osób czekających na wschód słońca. Dobrze że nie ma dużo chmur, ale i tak nie widać pełnej czerwonej tarczy. Nicto i tak było pięknie, warto było pałować się całą noc dla tych kilku minut fantastycznego widoku. Mam jeszcze godzinę do pociągu, jadę więc wzdłuż morza do Sopotu, wbijam na chwilę na molo i bocznymi uliczkami na stację. Po Monciaku jechać nie wolno... 

Kategoria >300