KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189281.93 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.64 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:1991.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:80:03
Średnia prędkość:24.88 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:73.77 km i 2h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
20.10 km 0.00 km teren
00:56 h 21.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Poniedziałek, 23 lipca 2018 · dodano: 24.07.2018 | Komentarze 0

Pokręciłem się rano po mieście, powrót promenadą. Tyłek dokucza na każdej nierówności.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
557.50 km 0.00 km teren
20:48 h 26.80 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

quasi pierścień

Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 23.07.2018 | Komentarze 0

Kolejny wyjazd treningowy, tym razem zdecydowanie dłuższa i trudniejsza trasa.

Umawiam się z Pawłem, który jest ode mnie sporo mocniejszy, ale jego rekord to ciut ponad 200 km, do tego nigdy nie jechał nocą. Po pracy obiad, szybkie pakowanie i ruszamy. Gorąco, ale dzień się powoli kończy więc temperatura nie zabija, choć już w Giżycku w bidonach pusto. Paweł zostawił pod sklepem telefon na parapecie, cofamy się jakieś 2 km, na szczęście nikt się nie zainteresował. Musiałem za to 3 razy przejeżdżać przez centrum tego cyrku, brrrrrr. Piękna jak zwykle droga wzdłuż j. Jagodnego, pomijając pół Warszawy która tam obecnie przebywa. Z fatalnej drogi do Rynu sporo zostało naprawione, więc aż takiego dramatu nie ma. Co prawda tyłek cierpi, ale to pozostałość zaniedbania po środowej wycieczce. Trzeba zęby zacisnąć i jechać dalej...

W Mrągowie kolejne tankowanie, zaraz za miastem zachodzi słońce za j. Juno. Jechałem tędy tylko raz, ale nie pamiętam że tutaj tak pięknie, kolejna droga do przejechania w przyszłości. Mijamy zabytkowe stacje drogi krzyżowej między Świętą Lipką a Reszlem, potem jeszcze trochę widoków, póki nie zrobiło się kompletnie ciemno. Obawiałem się fragmentu do Dobrego miasta, kiedyś tu była niezła rzeźnia, ale najgorsze odcinki zastąpiono już nowym asfaltem. Kultowość końcówki PTJ to już historia, nie żebym tęsknił do kraterów w resztkach asfaltu, ale to już nigdy nie będzie ten sam pierścień...

Kolejny postój w Dobrym Mieście, szybki przelot do Ornety, a stamtąd do Lidzbarka. Korzystam sporo z koła kolegi, można trochę sił zaoszczędzić na drugą część trasy. Kolejny Orlen zaliczony, wciągam hot doga i ubieram nogawki, górę na razie odpuszczam. Pusta krajówka do Bartoszyc, niestety zaczynają się mgły, które z każdą chwilą gęstnieją. O dziwo woda na ciele jest ciepła, nie ma potrzeby się ubierać. We mgle dojeżdżamy do Kętrzyna, kolejny postój, tym razem dłuższy, tutaj nasze drogi się rozjeżdżają. Mam przed sobą jeszcze ponad 200 km, w upale i zdecydowanie trudniejszym terenie.

Początek obiecujący, chociaż gdy za Srokowem zaczęły się podjazdy wiedziałem że będzie słabo. Noga zupełnie nie podaje, ot turlam się do przodu. Robię kilkuminutowe leżakowanie na przystanku, wcale nie jest lepiej, nicto trzeba będzie jakoś to zmęczyć. Cały czas trzyma mgła, komfortowe toto nie jest, ale jak sobie pomyślę o słońcu, to chyba jednak wolę mgłę. Jest otwarty sklep, biorę czekoladę, colę i paczkę czipsów, wpycham wszystko do żołądka - zobaczymy czy cokolwiek pomoże. Spać się nie chce, noc minęła bardzo dobrze, jestem znużony, długa trasa po dniu w pracy to nie jest dobry pomysł. W Okolicy Gołdapi słońce się przez mgłę przebiło i zaczyna się smażalnia. Póki jeszcze jestem mokry i godzina w miarę wczesna nie ma jeszcze tragedii. Muszę zrobić kolejną przerwę, na dłuższą niestety nie mogę sobie pozwolić, bo chcę spędzić chociaż kilka godzin weekendu w domu. Kolejne kalorie pochłonięte, dawno tyle po drodze nie zeżarłem. 

Niestety zaczyna się to czego się obawiałem. Słońce prawie w zenicie, non stop spore hopki i boląca już w tej chwili dupa której wyboisty asfalt nie pomaga. Ciekawe jest to, jak się zmienia punkt widzenia, bo gdy jechałem tędy 3 dni wcześniej mając w nogach 150 a nie 400 kilometrów wydawało mi się że droga jest równa. Tempo coraz bardziej siada, wiem że się zgodnie z planem nie wyrobię i nie pomaga fakt że pierwszą (wspólną) część trasy pokonałem szybciej niż planowałem. Biję się z myślami co dalej, ostatecznie wybieram trudniejszą, ale krótszą drogę do domu przez Jeleniewo i Suwałki. To była mordęga...

Bardzo ciężko zmotywować się do jazdy nie biorąc udziału w zorganizowanej imprezie, tym bardziej gdy się jest blisko domu. Gdybym musiał to zacisnąłbym pośladki i te 30-40 km które odpuściłem bym przejechał, robiąc po drodze kilka postojów. Wiedziałem że jutro będę tego żałował i tak się też czuję, ale w tamtym momencie decyzja wydawała się słuszna. Kolejny trening zaliczony, mam nadzieję że zaprocentuje za miesiąc. Tym razem to nie był mój dzień...

fotki

Kategoria >300


Dane wyjazdu:
7.60 km 0.00 km teren
00:24 h 19.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 21 lipca 2018 · dodano: 21.07.2018 | Komentarze 0

Krótko.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
60.20 km 0.00 km teren
02:28 h 24.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 21.07.2018 | Komentarze 0

Selmęt wokół. Super jazda po dniu leniuchowania nad jeziorem. Powrót lekko wydłużony.

Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
308.70 km 0.00 km teren
11:31 h 26.80 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wreszcie. 1/3 planu na lipiec wykonana

Środa, 18 lipca 2018 · dodano: 20.07.2018 | Komentarze 0

Budzik dzwoni o trzeciej. Wstaję, zerkam za okno - mokro. Kłaść się? Czy ruszać? Jestem już rozbudzony, oko się nie klei, więc nie ma co marudzić. Wszystko przygotowane, wskakuję więc tylko w buty, lajkry i ruszam. Jest super aura, 20 stopni, zero wiatru, żyć nie umierać...Na niebie trochę chmur poprzetykanych błękitem nieba i czerwonymi wstążkami wynurzającego się zza horyzontu słońca. Moment świtu spędzam w lesie za Sajzami, spektakularnego widoku niestety nie było, słońce focę na tle wieży kościoła w Świętajnie. Chwilę potem chmury znikają i żarówka niczym nie osłonięta zaczyna prażyć. To będzie ciężka przeprawa...

Zaraz za Kowalami Oleckimi staję pod koniec długiego podjazdu mając w pamięci, że trzeba się obejrzeć. Oczy się pasą widokiem na okolicę, korzystając z postoju rozciągam się i robię zdjęcie do archiwum. Wiem że nigdy na zdjęciu tak jak w rzeczywistości wyglądać nie będzie, ale jak już stoję to pstryknę, a co sobie będę żałował. W Filipowie już spory ruch, odbijam na jedną z najpiękniejszych dróg w okolicy - w stronę Bakałarzewa. Cudny widok na j. Garbaś, mógłbym tędy jeździć codziennie, tylko trochę daleko od domu. W Bakałarzewie przerwa na bułę, zimną kawę którą poprawiam jeszcze colą. Nogi rwą się do jazdy, po przerwie i sporej porcji cukru od razu lepsze samopoczucie. Drogą do Suwałk jechałem dawno temu, było słabo, na szczęście jest już dobry asfalt. Przed miastem wykopki przy budowie S61, do centrum nie wjeżdżam, staram się ominąć ul Mikołaja Reja, bo pamiętam że co 300 metrów jest tam skrzyżowanie ze światłami. Wychodzi prawie idealnie, jedynie 50 metrów nieutwardzonej drogi było, za to wyjeżdżam na ostatnim rondzie zostawiając uliczny zgiełk za sobą.

Przede mną gwóźdź programu. Do Jeleniewa jeszcze bez szału, widoki zaczynają się za Gulbieniszkami. Ciężko skupić się na drodze gdy po lewej takie obrazki, krótki przystanek na dokumentację, a potem super zjazd (szkoda że było pod wiatr, bo normalnie bez kręcenia spokojnie do 60 km/h da się rozbujać) i fajne podjazdy przed Rutką-Tartak. Rowelska Góra wchodzi elegancko, no może gdyby na chwilę lampka zgasła, byłoby trochę przyjemniej. Odbijam na trójstyk, kiedy bylem tu ostatnio kasowali 2 PLN za wejście, a dojazd był po polnej drodze. Teraz jest asfaltowa ścieżka, MOR, full wypas... Turystów brak, są za to litewscy robole z kosami spalinowymi, którzy zrobili sobie przerwę w pracy. Cykam więc tylko zdjęcie z granitowym monolitem i pasem zaoranej ziemi pomiędzy Polską a Rosją. Stańczyków nie miałem w planie, ale być i nie być.... tym razem nie jestem tutaj na imprezie gdzie tyka zegar, a kilka minut mnie nie zbawi. 

Szkoda, że dojazd do takiej atrakcji jest nadal w opłakanym stanie, no ale gmina do zamożnych nie należy, jak zresztą wszystkie w tym miejscu. Polska C, lub nawet D. Robię małą przerwę na tankowanie bidonów, loda, rozciąganie i kanapkę. Chętnie posiedziałbym dłużej w cieniu, ale czas goni, a w założeniach mam maksymalne cięcie postojów. Droga płynie szybko, dmucha w plecy, asfalt gładki, jest tak dobrze że przeoczam skręt na Kuty. To kolejne miejsce które jest na liście dróg do sprawdzenia, byłem tu dawno, było źle, miejscami nawet bardzo źle. Trochę przeholowałem z domniemaną porą powrotu i muszę trasę skrócić, aby być w domu tak jak małżonce obiecałem. W Kutach tankuję po raz kolejny wodę i porcję kofeiny w płynie, czuć zmęczenie trasą, ale jeszcze bardziej pogodą. Jest duszno, pogoda jak przed burzą, nicto jeździło się w gorszych warunkach. Droga do Pozezdrza zrobiona, mam w pamięci kratery jakie tu były gdy jechałem tamtędy kilka lat temu.

Zaczyna odzywać się lewe kolano, staję na rozciąganie, trzeba trochę zbastować. W okolicy Kruklanek sporo rowerów,  jak zawsze zresztą, do centrum nie zjeżdżam, bo jadąc prosto do domu do trzech setek trochę będzie brakowało. Tym razem przez Upałty zamiast przez Kruklin, całkiem fajna dróżka, pewnie do powtórki w przyszłości. W Wydminach kuszą mnie lody, lecz zniechęca kolejka przy budce, może w Starych Juchach stanę sobie pod sklepem... Ostatecznie odpuszczam, w bidonach zostały akurat cztery łyki, a pod ręką jeszcze kilka ciastek. Docieram do domu mocno zaorany, chyba trochę przesadziłem z tempem, no i pogoda swoje zrobiła. Tak to bywa kiedy się jest na głodzie i czerpie się jazdę pełnymi garściami. Najważniejsze, że 1/3 planu na lipiec wykonana, teraz chwila odpoczynku i jedziemy dalej z koksem...

Kategoria >300


Dane wyjazdu:
37.70 km 0.00 km teren
01:32 h 24.59 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Wtorek, 17 lipca 2018 · dodano: 20.07.2018 | Komentarze 0

Ruszam po mokrym, cieplutko więc szybko przesycha. W Reglu widzę nad głową ciemną chmurę, ale nic nie spadło i udało się całą trasę na sucho zrobić. Powrót promenadą.

Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
54.70 km 0.00 km teren
02:21 h 23.28 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Poniedziałek, 16 lipca 2018 · dodano: 17.07.2018 | Komentarze 0

Był plan, ale znowu pogoda pokrzyżowała szyki. Dotarłem do Nowej Wsi, sprawdzam radar pogodowy i niestety mus robić szybką nawrotkę. Od Baranek w deszczu, ale przed głównym uderzeniem burzy zdążyłem.

Ruszam gdy przestaje padać, asfalty płyną, za to chodniki przesychają szybciutko, głownie za sprawą słoneczka. Promenada 3 razy i do pracy. Powrót również lekko wydłużony - trzeba korzystać bo nie padało.
Kategoria <50, dom/praca


Dane wyjazdu:
34.40 km 0.00 km teren
01:26 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

chociaż tyle...

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 16.07.2018 | Komentarze 0

Miał być dłuższy wyjazd, ale gdy zadzwonił budzik za oknem szalała burza... Trzeba było jechać na wieczór, gdybym był w trasie to byłoby już wszystko jedno. Padało z przerwami do południa, gdy się trochę przetarło postanowiłem ruszyć dupę.

Asfalty mokre więc do lasu. Szutrówka OK, ale na piasku opony mocno zasysa. Momentami błyska słońce i robi się gorąco,do tego mokry las mocno paruje. Nieprzyjemnie. Dokręcam na obwodnicy, mus niestety wracać do domu.

Zamiast zakładanych trzech setek - przejechane 10%. Kolejny dzień mnie nosi, że nie mogę sobie pojeździć.

Kategoria <50


Dane wyjazdu:
29.30 km 0.00 km teren
01:14 h 23.76 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 14 lipca 2018 · dodano: 16.07.2018 | Komentarze 0

Ełckie wokół, jest już asfalt od Nowej Wsi do Baran. Powrót promenadą.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
30.60 km 0.00 km teren
01:24 h 21.86 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Piątek, 13 lipca 2018 · dodano: 14.07.2018 | Komentarze 0

Szybka zmiana roweru, mam jeszcze godzinę. Straszyło opadami, ale na głowę nie spadło nic. Pokręcone trochę po lesie. Powrót promenadą, znowu niebo fioletowe, znowu bez deszczu. Chyba przestanę się w prognozy patrzeć, dziś była idealna pogoda na jakąś dłuższą trasę.
Kategoria dom/praca, <50