KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:2474.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:107:24
Średnia prędkość:23.04 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:98.97 km i 4h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
14.20 km 0.00 km teren
00:36 h 23.67 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Sobota, 5 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 0

Wczorajszy wieczór z Arturem Andrusem trochę się przeciągnął, więc dziś również nigdzie dalej. Pokręciłem się tylko po mieście.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
18.20 km 0.00 km teren
00:53 h 20.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy

Piątek, 4 sierpnia 2017 · dodano: 05.08.2017 | Komentarze 0

Miało być ciut więcej, ale zatrzymały mnie sprawy urzędowe. Jechać, wracać, przebierać i tak dalej mi się nie chciało, więc tylko jezioro i las. Powrót naturalnie prosto do domu
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
294.40 km 0.00 km teren
10:56 h 26.93 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

pierwszy trening od samniewiemkiedy...

Czwartek, 3 sierpnia 2017 · dodano: 05.08.2017 | Komentarze 0

Wypatrzyłem w prognozach chłodniejszy dzień, wziąłem wolne i zacząłem planować. Gminy? Fajnie, ale samemu po nocy nie chciało mi się tłuc po wioskach, więc ten szybko skreśliłem. Bartoszyce, Węgorzewo? Kusiło sprawdzić godziny otwarcia stacji Lotos w Bartoszycach. A może zarośnięty kurzem plan sprzed 4 lat leżący na samym dnie RWGPS? Tak, ten jest w sam raz. Trasa wymyślona tak, aby nie oddalać się dalej niż 30 km od domu i nie przejeżdżać dwa razy przez to samo miejsce. W sam raz na trening, jazda dla jazdy, z kilkoma kawałkami naprawdę wrednej nawierzchni (unikam nawet jadąc czołgiem). Do decyzji przyczynił się też fakt, że od wieczora mam problemy żołądkowe, co zdarza mi się naprawdę rzadko. Trasa w sam raz na ewentualny wycof, zresztą tak została wymyślona, aby się szybko ewakuować w momencie kontuzji czy załamania pogody.

Budzik na 3.00, pół godziny potem dupa w siodle. Godzina w sam raz, na niebie pierwsze zorze, nim dojadę do lasu będzie jasno. Tak też jest, w Bajtkowie na jeziorze lustereczko, jedzie się super. Niestety wczorajsze problemy nie zniknęły. Nie jadłem nic wieczorem, nie jadłem nic przed wyjściem. Każdy łyk z bidonu powoduje kilka minut bólu brzucha. Poligon, szesnastka i jestem prawie w Ełku, ale muszę odbić w lewo. Wpycham w siebie snickersa, zobaczymy co się wydarzy. Standardowo boli tylko przez chwilę, poprawiam bułką, także nic, a za kilka minut czuję uczucie głodu. Ufffff, powinienem żyć :)

Słońca brak. To dobrze, za to wiatr się włączył, na szczęście taki w sam raz. Rozciąganie nad torami w Rożyńsku, dwa wredne odcinki "uwaga głębokie wyboje". Zauważam że kiepskie drogi są w jakiś sposób powiązane z fajnymi widokami. Im widoki przyjemniejsze tym drogi gorsze. Szkoda...W Wydminach czekam z 5 minut na Rybaka na zamkniętym przejeździe, dalsza droga całkiem fajna, ale zaczyna robić mi się ciepło. Ślad każe przy Wieży Ciśnień skręcać w lewo, ale gaszę Garmina i jadę do domu. zdejmuję nogawki, zmieniam potówkę na krótką, wskakuję na chwilę pod prysznic, a w międzyczasie wcinam kanapki. Zastanawiałem się nad świeżymi spodenkami, ale chyba byłoby to zbyt piękne. Jak trening, to trening, tego prysznica też być nie powinno. Bidony pełne - można ruszać. 

Bałem się trochę drogi do Stradun, ale na szczęście nikt nie próbował mnie zabić, skręcam do Malinówki i robi się cicho. Urocze jak zawsze Łaśmiady w Piaskach, na podjeździe do Sajz remont drogi - super to jeden z gorszych odcinków na mojej trasie. Jest bardzo przyjemnie, dwadzieścia stopni, tylko chmury na niebie mnie trochę niepokoją. Za Dudkami ścigam się znowu z psem (niezły sprinter i do tego wytrzymały), tym razem jestem na szybszym rowerze i wyścig trwa tylko jakieś 200-300 metrów. Olecko ze sporym ruchem, fajna droga wokół miasta, Wieliczki, słaba droga do Mikołajek i czas się rozejrzeć za sklepem. Znów muszę zjechać jakieś 1,5 km poza trasę. Woda, Cola i BigMilk. 

Kilometry umilam słuchaniem radia, które informuje że w Warszawie jest 29 stopni, a na Dolnym Śląsku 33. U mnie jest 23 :) Od wyjazdu z domu co 10 km podjadam HIT'a, przy okazji testując torebkę przymocowaną do ramienia lemondki. Przyda się na pewno na takie własnie podjadanie po drodze. Kilometry mijają całkiem szybko, może dlatego że znam każdy zakręt na trasie, nie ma długich przelotów po 30-40 km od miasta do miasta. Trochę zaniedbałem dosmarowywanie assos'em, dzięki temu wiem że aby było dobrze musi być kolejna porcja co 70-80 km, czyli jakieś 4 godziny. Kolejny raz DK65 na mojej trasie, także i tym razem obyło się bezpiecznie w stadzie aut. Do miasta wjeżdżam chwilę po 15tej i trafiam na największe korki. Latem zdecydowanie widać duuuużo większy ruch na ulicach.

Dokręcać do 300 km po mieście mi się nie chciało, można było trasę o kilka km wydłużyć, bo od czasu jej narysowania powstało trochę nowych asfaltów. Trening zaliczony. Pojechałem sporo mocniej niż jeżdżę zazwyczaj, siłując się z wiatrem czułem lewe kolano. Dupa super, ręce super, sporo więcej lemondki i dolnego chwytu niż zawsze. Wiem że formy już nie zrobię, że sporo planów na ten rok legło w gruzach z różnych przyczyn. Pozostało zrobić ostatni przegląd roweru i może jeszcze jakąś jedną trasę.

Kategoria >200


Dane wyjazdu:
51.30 km 0.00 km teren
02:06 h 24.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 2 sierpnia 2017 · dodano: 05.08.2017 | Komentarze 0

Był plan na dłuższy wypad, ale po wczorajszym wyczerpującym dniu postanawiam jednak trochę zbastować. Zwykła pętla wokół Selmętu, dokrętka po mieście z odwiedzeniem bankomatu i kolegi.
Sporo chmur, słońce tylko przez chwilę (całe szczęście), wiatr minimalny. 
Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
72.90 km 0.00 km teren
03:15 h 22.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Wtorek, 1 sierpnia 2017 · dodano: 02.08.2017 | Komentarze 0

Ruszam trochę później niż wczoraj. Sporo chłodniej, pewnie przez wilgoć po nocnych opadach. Klimatyczne mgiełki, pajęczyny, mokra trawa i lampa. Miło, choć momentami zimno. Idzie strasznie opornie,  jadę na hamulcu ?, czuję jakbym się zmagał z wiatrem, tyle,  że go nie ma.
Krzywe i Cisy, spokojne stare wioski nad jeziorem, dociągam fajną szutrówką do Sypitek. Plan się kończy. Szybko. Przypominam, że będąc w Wiśniowie zauważyłem nowy asfalt w kierunku na Dąbrowskie, trzeba sprawdzić czy sięga aż do wsi. Niestety jest go tylko kilkaset metrów, dalej już nie gładko, ale całkiem miło. Odkrywam kolejny nowy asfalt w Dąbrowskich, trzeba sprawdzić dokąd sięga. Na lewo tylko kawałek, dalej jest stary, ale jak już jadę - to jadę. Wracam lasem, jest chłodniej, bo na odkrytym już słonko praży. Sporo wielkich kałuż, mnóstwo grzybów przy samej drodze, ale jeszcze więcej krwiopijców. Wracam na nowoodkryty dywanik, sięga aż do Żelazek, szkoda że nie dalej, bo byłaby super asfaltowa pętelka zaraz za miastem. Póki co brakuje ze 2 km między Żelazkami a Reglem, Standardowa dokrętka po mieście, jadę zobaczyć prace na ul. Kolonia - coś powoli tam idzie.

Po pracy powietrze gęste jak zupa, wieczorem jeszcze tańce - przy takiej pogodzie padłem jak zabity.






Kategoria >50, dom/praca