KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189391.06 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.60 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:942.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:41:22
Średnia prędkość:22.78 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:37.69 km i 1h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
35.20 km 0.00 km teren
01:34 h 22.47 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Czwartek, 5 lutego 2015 · dodano: 05.02.2015 | Komentarze 0

Ładnie było. Nie powiem. Biało. Pola białe, drzewa białe, nawet niebo było białe. Niecałe 1,5h to w sam raz aby palce u nóg mi nie odpadły z zimna, dłużej nie ma sensu jeździć w takich warunkach. Golubka i kawałek w stronę Konieczek obwodnicą. Powrót znowu przyjemny, ciepło, nie wieje...ale czasu brak.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
41.20 km 0.00 km teren
01:50 h 22.47 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Środa, 4 lutego 2015 · dodano: 04.02.2015 | Komentarze 0

Nie wiem po co się wściekam na pogodę. Dziwne że w lutym jest mróz? Dziwne jest to, że dotychczas była pogoda nieodpowiednia do tej pory roku.
Za oknem tak samo jak wczoraj, zimno (-6) i mgła, tym razem też w mieście. Nie powinienem wcześniej wyjeżdżać wogóle, ale że się wybrałem (bo i tak nie spałem) to trzeba było przecierpieć to przeraźliwe zimno. Brrr

Powrót znowu fajny, i znowu brak możliwości pojeździć po pracy.
Kategoria dom/praca


Dane wyjazdu:
59.60 km 0.00 km teren
02:42 h 22.07 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Wtorek, 3 lutego 2015 · dodano: 03.02.2015 | Komentarze 1

Plan był ambitny, znowu...
...i znowu nie wyszło. Pieprzony klimat.

Ruszam ciut wcześniej niż wczoraj, jest 3 gradusy zimniej, czyli -7, wilgotność 100%, wszystko wokół białe. W mieście jeszcze całkiem nieźle, w lesie także, ale wyjeżdżając na otwarty teren w Sędkach zrobiło się takie mleko, że widoczność sięgała max 50 metrów. Przejechałem tak kawałek, ale szans na poprawę nie widać, jest masakrycznie zimno, ruch spory, a nie uśmiecha mi się żeby ktoś mi zrobił z dupy garaż. Zawracam, kręcę się w obrębie lasu między miastem a Sędkami...w końcu mam dość. Dokładniej moje stopy mają dość. I ręce. Jeszcze tak nie zmarzłem w Alaskach nigdy. Wczoraj bez większych problemów 2,5 h na mrozie, dziś ledwie 1,5 h

Do domu wkładam nogi w kaloryfer, gdy trochę odtajały wrzucam na raz dwie pary ochraniaczy (jakoś się udało zapiąć) i ruszam na jeszcze jedną rundkę do Sędek.

Powrót przyjemny, ale już ani chęci ani czasu na nic więcej nie było.
Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
67.90 km 0.00 km teren
03:00 h 22.63 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

do/z pracy plus

Poniedziałek, 2 lutego 2015 · dodano: 02.02.2015 | Komentarze 0

W końcu nie pada, co prawda zimno (-4), ale sucho, nie ślisko i wiatr zdecydowanie zelżał. Trzeba zaległości z gównianego weekendu odrobić. Ruszam po 6tej, na latarce, na wschód 16tką, dosyć duży ruch. Docieram do końca dobrego asfaltu (zastanawiałem się nad jazdą do Kalinowa), pitstop na przystanku, łyk wody z plecaka, rozciąganie i wracam. Do miasta docieram wraz ze słońcem, robię dwa kółka, końcówka już na mokro z oślepiającym blaskiem od asfaltu.

Po głowie chodziła mi jeszcze godzinka po pracy, ale ostatecznie zrobiłem tylko jakąś dyszkę.
Kategoria >50, dom/praca


Dane wyjazdu:
19.10 km 0.00 km teren
01:02 h 18.48 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:czołg

porażka

Niedziela, 1 lutego 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 0

Ruszyłem z Gosią, ona z myślą jakiejś godzinki na lekko, aby z kolanem nie przeginać, a ja... nawet o setce myślałem.... Kręcimy się trochę, wiatr z gatunku morderców (dawno już tak nie wiało, co skutecznie studzi mój zapał), za miastem trochę ślizgawek, chodniki to zmrożony śniego-lód. Na miejscu zbiórki o 9tej nie ma nikogo, więc odprowadzam małżonkę do domu. W końcówce zaczyna padać śnieg, który przeobraża się w śnieżycę. Dziękuję. Postoję. Zawijam się  też. Na trenażer wsiąść się też nie dało, więc kolejna odpoczynkowa niedziela wyszła.
Kategoria <50, z Gosią