KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 188903.61 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.68 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
321.87 km 0.00 km teren
11:27 h 28.11 km/h:
Maks. pr.:56.76 km/h
Temperatura:28.0
HR max:160 ( 86%)
HR avg:132 ( 70%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Brevet 300 km plus

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 1

Już po dwusetce wiedziałem że pojadę przynajmniej jeszcze jeden raz w brevecie organizowanym przez fundację Randonneurs Polska . Wstałem o czwartej, przed piątą byłem już w drodze samochodem do Białegostoku. Dotarłem jakieś pół godziny przed startem, w sam raz żeby przebrać się, zejść, złożyć rower i dokonać formalności przed startem. Frekwencja niska - tylko 7 osób - bardzo mało jak na taką świetną pogodę.

Ruszamy równo o siódmej w stronę Krynek, zaraz po starcie formuje się czteroosobowa grupa złożona z Grzegorza, Irka, Sylwka i mnie. Super - w końcu będę miał z kim jechać, bo zarówno na dwusetce jak i większości dłuższych wypadów jeździłem do tej pory sam. Jaka droga do Krynek jest już wiedziałem, kawałek za Supraślem jazda na kole po dziurach skończyła się niestety kraksą. Jadąc jako czwarty i ostatni w grupie najechałem na Sylwka który nieoczekiwanie zahamował. Szczęściem w nieszczęściu było to że upadł on na trawę i stoczył się w dół w stronę lasu. Ja miałem zbitą prawą kostkę i kolano jemu nic się nie stało (przynajmniej nic nie mówił o jakichś bólach). Podnieśliśmy się szybko, straty w sprzęcie niestety były, Sylwek wygiął hak lub wózek tylnej przerzutki i miał przesuniętą prawą klamkomanetkę, a u mnie lekko wygięła się kierownica i zdarła owijka. Ładny początek - nie ma co. Bólu kostki nie czułem wogóle na rowerze, całe szczęście, bo głupio byłoby zakończyć wycieczkę po dwudziestym kilometrze.

Dalej już sprawnie, przed Krynkami doszedł nas Jarek, który wystartował kilka minut później. Podbijamy karty w sklepie, chwilka na zjedzenie batonika i ruszamy dalej. Tutaj o sobie zaczął dawać znać wiatr, na szczęście było gorąco, w takie dni mniej przeszkadza. Jedziemy szybko, zmiany co 4-6 kilometrów, tempo cały czas w okolicach trzech dych i więcej. Do Kuźnicy, gdzie jest drugi punkt poszło bardzo sprawnie, choć po drodze został Irek, który wolał jechać sam swoim tempem. Równie sprawnie (po drodze odpadł kolejny uczestnik brevetu - Sylwek) do Dąbrowy Białostockiej, gdzie na stacji benzynowej zlokalizowany był kolejny punkt kontrolny. Po kilku minutach postoju dojechał Irek, który jak się okazało jechał równie szybko jak my, tylko parę kilometrów dalej. Ruszamy więc we czwórkę, wiatr mamy teraz w plecy, jedzie się lekko, po chwili docieramy do Lipska i kierujemy się w stronę Puszczy Augustowskiej. Tempo wycieczki cały czas mocne, miałem sporo siły bo można było odpocząć na końcu peletonu, więc moje zmiany wychodziły w okolicach 32-35 km/h. Droga przez puszczę super, zarówno od strony jakościowej podłoża jak i wizualnej. Razem z Grześkiem gubimy pozostałą dwójkę i do końca jedziemy mocno, choć chwilę przed półmetkiem trochę pobłądziliśmy i na punkt wjeżdżamy razem z Irkiem któremu zdecydowanie lepiej jedzie się w pojedynkę. Średnia 29,6 czas jazdy 5h, czas brutto 6h - świetny wynik. Miejsce zlokalizowane w pobliżu śluzy Mikaszówka (obecnie w remoncie, dzięki czemu można zobaczyć jak wygląda ona "od środka" bez wody. Fajne miejsce do odwiedzenia - na spokojnie, podczas jakiejś rekreacyjnej wycieczki.

Przerwa trwała jakieś 20 minut, może pół godziny, bo na zegarek nie patrzyłem, zjedliśmy, pogadaliśmy, uzupełniliśmy bidony i z zamiarem jazdy o godzinę dłużej ruszyliśmy na szlak. Irek wyjechał z 5 minut wcześniej, potem ja z Grzegorzem i chwilę po nas Jarek. Reszta uczestników miała niewielkie w sumie straty, Sylwek dojechał na półmetek gdy myśmy ruszali, a dwóch pozostałych mijaliśmy z 10 kilometrów od Rygola. Tempo dalej mocne, tym bardziej że po wyjechaniu z lasu od Lipska do Dąbrowy mamy wiatr prosto w twarz. Na stacji benzynowej spotykamy Irka, za chwilę on rusza a dojeżdża Jarek, mocno narzekając na wiatr. Czekamy chwilę jeszcze na niego i ruszmy we trójkę, ale Jarek zostaje już na pierwszej górce, więc jedziemy z Grześkiem sami. Jechało się super, ale zmyliliśmy drogę, skręcając zbyt wcześnie w prawo. Gdy dojechaliśmy do pierwszej wioski zorientowałem się że tej miejscowości na trasie w tamtą stronę nie było, odpaliłem GPS-a a ten pokazał że mamy przejazd do Kuźnicy nadrabiając około 15 km. Podjęliśmy decyzję że jedziemy. Do Sidry droga OK, ale dalej zrobiła się koszmarna, asfalt z obydwu stron "ponadgryzany" szerokość może z 1,5m no i dziury...w jedną z nich wpadłem tylnym kołem, co skończyło się gumiakiem. Jakieś 10 minut zajęła mi zmiana (pierwszy raz na szosie złapałem gumę), w międzyczasie spotkaliśmy kobietę z dziećmi która dala nam znać że asfalt jest tylko do najbliższej wsi, dalej mamy szutrówkę. Nicto, jedziemy. Wytrzęsło nas konkretnie, na szczęście droga ubita, wiec dało się jechać choć prędkość to w porywach 15-20 km/h. Za Litwinkami widzimy asfalt w poprzek naszej drogi, mamy do wyboru prosto 7 km szutrówki, albo 16 po asfalcie - wybieramy asfalt. Z perspektywy czasu wybór był chyba nietrafiony, po drodze trzy wioski z brukowaną nawierzchnią, dzięki czemu miałem okazję poczuć się jak uczestnik francuskiego klasyka Paryż - Roubaix. W końcu dotarliśmy do DK 19, przez 8 kilometrów jadąc obok kolumny ciężarówek stających w kolejce do odprawy celnej, nie zazdroszczę takiego życia kierowców... W końcu docieramy do Kuźnicy, sklep w którym jest punkt kontrolny jest już zamknięty, więc stajemy na chwilę pod innym.

Dalej już bez przygód, choć w nogach miałem już 230 km, czyli przekroczyłem swoją życiówkę jedzie mi się nadspodziewanie dobrze, ciągnę Grześka który ma lekki kryzys...dobrze ale do czasu, bo za Drahlami odcina mi prąd, tak momentalnie - w jednej chwili (odcięcie prądu to idealne określenie). Na podjeździe pod górkę dostaję zadyszki, tętno 142 - jestem wypompowany. Zatrzymujemy się na chwilę, jemy czekoladę, a że Grzesiek napił się jakiegoś Tigera i wstąpiły w niego nowe siły ciągnie mnie dalej. W Krynkach punkt otwarty, stemplujemy karty, tym razem ja kupuję energetyka i ruszamy z postanowieniem spokojnego tempa na ostatnie 42 kilometry. Tempo miało być spokojne...ale nie wiem co w kolegę wstąpiło, bo z kilometra na kilometr tempo rosło, 30...33...35, momentami na prostej było nawet 40 km/h. Chyba tylko dzięki dopalaczowi zdołałem utrzymać się na kole, średnia prędkość wzrosła o 0,3 km/h na ostatnim odcinku, a w nogach gdy na niego startowaliśmy było już przecież 280 km. W Supraślu poddaję się, zjeżdżam na asfaltowy DDR i już spokojnie dojeżdżam do Białegostoku, obserwując zachód słońca. Na koniec zauważyłem Jarka przede mną (był w Krynkach pół godziny przed nami), ale już nie udało mi się go dogonić, zabrakło jakieś 50 metrów.

Trasa wyszła tak:

Nadrobiliśmy prawie 20 km, średnia 28,1 czas jazdy 11 godzin i 27 minut, czas brutto 13 godzin 26 minut. Wynik świetny jak na mnie, głównie za sprawą jazdy w grupie, która jak widać potrafi być też niebezpieczna.
Kategoria >300



Komentarze
Isgenaroth
| 10:56 sobota, 23 czerwca 2012 | linkuj Moje gratulacje. Trzymaj za nas kciuki :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]