KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
511.30 km 0.00 km teren
21:14 h 24.08 km/h:
Maks. pr.:74.52 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:6067 m
Kalorie:18819 kcal

Maraton Podróżnika 2021

Sobota, 12 czerwca 2021 · dodano: 15.06.2021 | Komentarze 0

Ruszamy z Gosią z drugą grupą, od razu z postanowieniem rozdzielenia się chwilę po starcie. Problemy z plecami nie pozwalają jej na dłuższą jazdę rowerem, więc wytyczam jej dwie wersje trasy. Jedna to 160 km, druga niecałe 200, z zahaczeniem o Bieszczady. Jest też opcja wcześniejszego wycofu i powrotu pociągiem, jak się potem okazuje, Gosia wykorzystuje tą właśnie możliwość.

Po pokonaniu pierwszych kilku hopek robi się płasko, wiatr miło popycha, tak jest do Medyki. Sporo korzystam z koła kolegi wyraźnie ode mnie mocniejszego, sam tak szybko bym nie jechał. Wspólnie stajemy pod sklepem i pokonujemy kilka dalszych kilometrów, aż do Klawarii Pacławskiej. Ciężki to był podjazd. To miejsce na pewno do ponownego kiedyś odwiedzenia, już nie podczas imprezy, a na spokojnie. Kolejne kilometry po trochu solo, po trochu na kole wyprzedzających mnie zawodników. Zaliczam mega doła, może nie ma jakiegoś wielkiego upału, nie ma co porównywać do Podróżnika wokół Tatr, ale jestem wykończony. Jadę z myślą gdzie się z małżonką umówić na odbiór mnie z trasy....

Mijam sklep, zawracam i posilam się zimną colą i gazowaną wodą. Gdy mam ruszać widzę nadjeżdżającego Darka, on na razie stawać nie zamierza, wiec jedziemy wspólnie dalej. Kawałek tylko, bo za chwilę kolejna wizyta w sklepie. Ja nic nie potrzebuję, więc jedynie odpocząłem trochę, morale wzrosło. Na razie nie myślę o wycofie, czas miło schodzi na rozmowie z jadącym z nami budowniczym trasy, wspólnie jedziemy gdzieś do okolic Wołkowyi. Zjeść planujemy kawałek dalej, w Cisnej, gdzie schodzi dobre pół godziny, do tego jeszcze wizyta w sklepie. Najprzyjemniejszy fragment trasy to zjazd do Baligrodu, łapiemy po drodze Szafara, który także myśli o tym jakby się tu najszybciej dostać do bazy. Fajnie - będę miał kompana. Niestety rozjechaliśmy się kawałek przed Leskiem i z planów nic nie wyszło...

Zaczyna kropić, chwilę potem padać. Wodę mamy, postanawiamy się nie zatrzymywać. Przejeżdżamy kilka kilometrów, rozmawiamy z Darkiem o planie na dalszy deszczowy fragment trasy. Stajemy na przystanku, zagaduję sprzedawczynię o nocleg, szybki telefon i załatwione spanie w Załużu 4 kilometry dalej dla trzech osób. Podczas tego krótkiego odcinka Darek i Żubr rezygnują, zostaję sam. Nie wahałem się, uważałem (i nadal uważam) to za słuszną decyzję, gdyby nie to to, garowałbym w dużo gorszych warunkach gdzieś na przystankach, bo jechać w deszczu w górach nie zamierzam. Miałem wcześniej kilka uślizgów na mokrej nawierzchni, hamulce obręczowe to w porównaniu do tarczówek jedynie spowalniacze, a zjazdy nawet na suchym i w dzień to nie jest moja mocna strona. Warunki mam komfortowe, jestem sam w hoteliku, mam prysznic i miękkie łóżko. Zasypiam zaraz po 22giej i śpię prawie do 4tej.

Wyglądam przez okno, chodnik lekko przesuszony, po drugiej stronie asfalt wygląda tak samo. Kuźwa, za długo spałem...Wrzucam tak jak się z właścicielką umówiłem klucze za doniczkę i ruszam na przełęcz Przysłup. Jechałem tu 3 lata temu, tyle że w przeciwnym kierunku. Warunki mam prawie idealne, jest ciepło, mocno wieje, więc oprócz zalesionych fragmentów wiatr podłoże osuszył, jedynie kierunek jest mocno niesprzyjający. Z wiatrem przyjdzie mi się mierzyć następne 150 kilometrów, po drodze zaliczając sporo łagodniejszych i bardziej stromych górek. Dwa pit-stopy, jeden w Brzozowie, drugi niedaleko dalej, bo ruszając ze stacji w Brzozowie zapomniałem wziąć zakupionej coli, została na chodniku. A na kawę czas już dawno przecież minął. 

Chwila ulgi gdy w końcu skręcam na wschód i wiatr zaczyna pomagać. Kilka kilometrów przegadałem z napotkanym po drodze miejscowym, potem tradycyjne odliczanie kilometrów pozostałych do mety. Dojeżdżam z prawie dwugodzinnym zapasem czasowym, bez kryzysów, bez dużego zmęczenia, bez porannego zamulania, bez żadnych myśli o wycofie, czy skróceniu trasy. Nocleg to była bardzo mądra decyzja. Jeśli chodzi o kolana, to było bardzo dobrze, nadal przed dłuższymi wyjazdami będę je tejpował, dokuczające ostatnio biodro nie odezwało się ani razu. Kondycyjnie nie jest źle, widać efekty przepracowanej na trenażerze zimy i wielu kilometrów zrobionych przewyższeń. 

MRDP nadal kusi. Co prawda po drodze na co stromszych podjazdach zarzekałem się że nie ma szans na start, teraz na chłodno jednak opcji startu nie skreślam jeszcze. Pozostały jeszcze dwa testy i wtedy podejmę ostateczną decyzję.

IMG-20210612-161336227-HDR IMG-20210612-175024903 IMG-20210613-092205068-HDR IMG-20210612-214417994 Screenshot-20210612-220408 IMG-20210613-043912649  

IMG-20210613-071201064 IMG-20210613-092159848-HDR IMG-20210613-050332847 IMG-20210613-142057085

Zaliczone gminy - 4: Jawornik Polski, Solina, Baligród, Świlcza
Kategoria >300, zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dnosz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]