KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
199.90 km 0.00 km teren
07:55 h 25.25 km/h:
Maks. pr.:41.04 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:806 m
Kalorie: 6057 kcal
Rower:żwirek

to czego wczoraj zabrakło, szkoda że 300 i 200 to nie to samo co 500...

Piątek, 12 czerwca 2020 · dodano: 12.06.2020 | Komentarze 0

Wstaję o szóstej, choć obudziłem się wcześniej. Za oknem zachmurzone niebo, trochę mokro, ale nie tak jak wczoraj. Szybka kanapka, na spalone wczoraj słońcem przedramiona wciągam Gosiowe lekkie rękawki. Krem na twarz i kark. Na zewnątrz bardzo przyjemnie, 17 stopni, leciutki wiaterek ze wschodu. Zastanawiałem się jak kolano, bo rano czułem je trochę, ale jest w porządku, może rolowanie przed wyjazdem pomogło?

Zaraz za miastem orientuję się że coś jest nie tak. Kawy nie wypiłem. Powieki się kleją. Noszkur. W pierwszym napotkanym sklepie aplikuję kofeinę z cukrem w postaci płynnej, dodatkową półlitrówkę biorę w kieszonkę. Popijam co chwilę i po jakimś czasie wracam do życia. Początek po znanych ścieżkach, za Barszczami tą samą drogą którą jechaliśmy nad Biebrzę z Gosią. Piękne asfalty, aż do wsi Huta, tutaj staję na siku i rozciąganie. Doganiam przejeżdżającego chwilę wcześniej CASE'a z przyczepą, na gównianej drodze wlecze się dwadzieścia kilka więc go wyprzedzam. Po przecięciu krajowej ósemki, wraca gładkie, a jadący za mną traktor przyspiesza. W to mi graj. Darmowa dyszka ze stałą prędkością 32 km/h, gdy mój dobroczyńca skręcił poczułem że zaczęło mocno dmuchać.

Słonka coraz więcej, jeszcze trochę przymulone, ale temperatura cały czas rośnie. Jadę przez Lipsk, tak jak ostatnio z Gosię tyle że w przeciwnym kierunku. Dmucha coraz mocniej, a ja zaczynam odczuwać oznaki wczorajszej jazdy. Kuźwa jak ciężko...DW664 w remoncie, ale widać że praca wre i wreszcie wredny odcinek od ronda w stronę granicy będzie zrobiony. Skręcam na północ, z wiatrem wcale nie jest lepiej, za to można posmakować trochę Podlaskich klimatów. Uwielbiam te rejony. Zaczyna się w końcu las - Puszcza Augustowska, na mapie widzę granicę na Wołkuszance. Chwilę dalej jest cel mojej wycieczki - rzeczne przejście graniczne Rudawka i śluza Kurzyniec. Oczywiście wszystko na głucho zamknięte. Pozostaje dokonać dokumentacji fotograficznej i wracać do domu.

O ile wiatr teraz będzie pomagał, o tyle słońce zza chmur wylazło i pokazuje na co je stać. Dobre i tyle, do tej pory nie grzało. Staję pod sklepem, tradycyjny zestaw - lodzik, cola, drożdżówka i woda do pustych już bidonów. Piękna droga do Gruszek, jadę nią tylko kawałek i odbijam w teren po trzy kolejne brakujące śluzy - Kudrynki, Tartak i Sosnówek. O dziwo przy czterech ostatnich na terenie Polski śluzach nie ma nikogo, szok. Do tej pory w tych stronach byłem tylko szosowym rowerem, a te są z szosy niedostępne. Na ostatniej z nich trafiłem nawet na śluzowania kajaków :) Wracam na asfalt, jest koło południa, ruch taki jak wczoraj przy Stańczykach. Mnóstwo rowerów a jeszcze więcej aut. Co ciekawe większość z pustymi uchwytami na dachach, ale pewnie z Augustowa te 20 km to za dużo, lepiej dupę zawieźć na miejsce siedząc w klimatyzowanym wnętrzu. Co kto lubi...W sumie lepsze to niż Seba w golfie, przynajmniej nie wyprzedzają na gazetę...

Muszę zrobić małą przerwę na dużą potrzebę, przy okazji rozciągam czworogłowe, bo niestety zaczynam odczuwać lewe kolano. Nie boli, daje tylko znać o sobie gdy mocniej przycisnę. GORĄCO !!! Na liczniku ponad trzy dychy, trochę spada gdy jakaś chmurka słonko przykryje. Przejazd przez Augustów to jakiś horror (dwa tygodnie temu było całkiem miło), rynek wygląda jak Monciak lub inne Krupówki, brrrrrrr, szybka stąd ewakuacja. Na szesnastce wreszcie spokój, w końcu jest normalny ruch, droga pomiędzy Augustowem a Ełkiem do żadnych atrakcji nie prowadzi. W Rutkach robię jeszcze jedną pauzę, wlewam w bidon wymieszane zimne piwo z zimną colą i na tym paliwie popychany już mocnym porywistym wiatrem docieram do domu.

Chęć spędzona, choć zdecydowanie wolałbym te dwieście przekręcić nocą. Byłoby zdecydowanie przyjemniej, chłodniej i bezwietrznie. Trasa do Rudawki leżała w szufladzie z pomysłami już jakiś czas, mogła poleżeć jeszcze trochę. Umordowałem się drugim dniem walki ze słońcem, chyba nie szybko wpadnę znów na pomysł dłuższej wycieczki przy takiej pogodzie. Póki co dość mam go dość. Odnośnie kolana nie jest źle, test schodów zarówno w górę jak i w dół wypadł pozytywnie, ale ciągle tam coś siedzi, a ja nie wiem jak to wyeliminować.







Kategoria >150



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]