KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 189281.93 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.64 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
300.80 km 0.00 km teren
11:06 h 27.10 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

treningowy (prawie) "kwiatek" pod domem

Środa, 22 maja 2019 · dodano: 23.05.2019 | Komentarze 0

Były dwie opcje. Zaliczyć dojazd do trójmiasta, lub pokręcić się pod domem. Obie trasy to mniej więcej trzy setki, więc tyle ile mi aktualnie potrzeba. Plan dotarcia nad morze wydawał się prosty, gładkie asfalty i przez całą drogę wiatr w plecy, tylko te 6-7 godzin w pociągu w drodze powrotnej... Druga wersja znacznie trudniejsza, ze sporą porcją słabych, bądź bardzo słabych asfaltów i wiatrem który przez sporą część trasy będzie przeszkadzał. Za to mogę dłużej pospać i jechać zupełnie na lekko dodatkowo mając przerwę w domu.
Wybrałem opcję nr 2, choć wiedziałem że po kilku godzinach będę tego żałował. 

Noc znowu słaba, nie wiem co się dzieje ostatnio, ale znów się budzę po dosłownie chwili snu. Spora część przeleżana z krótkimi przerywnikami na brak kontaktu z otoczeniem. Budzik dzwoni o 3.00, wstaję, zbieram się i pół godziny później startuję. Księżyc w pełni, do tego zaczęła się szarówka, lampkę gaszę już w Bajtkowie. Na pierwszych nierównościach przed Bemowem coś zaczyna się dziać z tylnym kołem, jakieś niepokojące odgłosy, które znikają gdy asfalt jest gładki. Staję sprawdzić, niby wszystko jest w porządku.Znowu przez jakiś czas po starcie czuję dyskomfort w lewym kolnie, który szybko przechodzi, ale powraca gdy próbuję wkładać w jazdę więcej siły. Przez drzewa zaczyna przeświecać słonko, jest trochę klimatycznych mgiełek, lubię takie poranki. Asfalt między Rożyńskiem a Klusami tragiczny, dobrze że to tylko kilka kilometrów. Zaliczam jeszcze kilka takich odcinków klnąc jak szewc. Na dobrych samopoczucie zdecydowanie lepsze, można kłaść się na leżak i spokojnie kręcić.  Do domu niedaleko, przed oczami mam kawę, śniadanko i prysznic.

Uwinąłem się w niecałe pół godziny, ruszam już z gołą łydą, wypoczęty i pachnący. Zapomniałem tylko zrolować nóg...Słonko grzeje, trzeba było wziąć krem z filtrem, wiatr popycha znacząco, to nie jest dobry znak. Co dał, musiał zabrać. Od Olecka zaczyna się gehenna, z nieba żar, wiatr w ryj i te pieprzone dziurawe drogi. Dawno tyle mięsa w eter nie poszło. Odliczam czas do sklepu w Sętkach, tam trzeba kupić wodę i znów zerknąć do koła, jeśli to ono jest przyczyną trzasków. Często te dźwięki niosą się po ramie i miejsce ich pochodzenia nie jest wcale takie oczywiste. Wypiłem colę, zjadłem dwie bułki, ale przyczyny stuków nie znalazłem. Muszę chyba odpuścić pozostałą część trasy i dorzeźbić brakujące kilometry na równych drogach. Ktoś kiedyś mówił że trening zaczyna się w momencie gdy masz już dość. Ja miałem zaraz po starcie. Wyszło dobre 80 km treningu, bez żadnej przyjemności, nawet tradycyjne ciastko zjadane co 10 km nie przynosiło pocieszenia. W końcówce mocniej zaczęło też dokuczać kolano, efekt zbyt mocnej jazdy. Siłę cały czas miałem, chciałem tę mękę jak najszybciej zakończyć, ale musiałem uważać. Dobre w tym jest to że kontuzjowane prawe zupełnie nie daje znać o sobie. Może gdybym poleżał na rolce w domu nie byłoby tych dolegliwości.

Grunt że trening wykonany, dwieście weszło całkiem lekko. Pozostaje jeszcze tylko sprawdzić na spokojnie przyczynę stuków. Forma powoli rośnie, za kilka dni pierwsza impreza, mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze. 

Kategoria >300



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rkres
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]