KATEGORIE

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dodoelk z miasta Ełk. Przejechałem 192240.84 kilometrów w tym 4539.60 w terenie. Moja średnia prędkość 20.53 km/h
Więcej o mnie. GG: 5934469


odwiedzone gminy



baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dodoelk.bikestats.pl

Archiwum bloga


it outsourcing
Dane wyjazdu:
171.60 km 0.00 km teren
06:36 h 26.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

za zimno na coś więcej

Środa, 16 marca 2016 · dodano: 16.03.2016 | Komentarze 1

W niedzielę nie było czasu na nic więcej, lukam więc w prognozę i widzę że środa ma być bez deszczu i ze słabym wiatrem. Zaklepuję więc na ten dzień urlop. Muszę iść z synem na badanie, więc nie mogę ruszyć skoro świt, szkoda, bo z każdą chwilą ma się wzmagać siła wiatru. Ruszam o 8mej, pięknie, słonecznie, większość aut z wyskrobaną dziurką na przedniej szybie, trochę przymroziło. W lesie trochę ślisko, ale już w Sędkach słońce chowa się za chmurami, a w jego miejsce pojawia się On. Zimny, upierdliwy, nieczuły na moje prośby (najpierw) i groźby (potem). Wieje. 
Pierwszą przerwę robię w Wieliczkach, rozciągam się , obniżam ciut, ciut siodło, bo czuję mocno ścięgno za lewym kolanem - pomaga. Generalnie nie jest źle, chociaż zaczyna mi być zimno w stopy, to uczucie towarzyszy mi już do końca. Od Raczek miła zmiana, wrzucam na dużą tarczę i frunę czasem tylko dokręcając - tak to można jechać :) Jechać do centrum Augustowa czy olać, jadę - jest z wiatrem. Pod Zygmuntem wyciągam Snickers-a, on znowu nie chce...jak co roku. Kolejne rozciąganie i w drogę. Lekko nie będzie. Gdy wyjeżdżam z miasta wiem że plan zrobienia 200 km legł w gruzach, gdy wrócę prosto do domu będzie tylko 130. Trzeba kombinować, tych kilka kilometrów pod nieźle dało w kość, skręcam na Łabętnik. Fajna droga, kupa krótkich hopek, asfalt położony kilka lat temu już niestety mocno spękany. Do Borzym po dziurach i pod, przemilczę ten fragment. Jakoś turlam się do Wiśniowa, tu trzeba podjąć decyzję. Albo wracać do domu centralnie pod, albo przesunąć agonię o 10 km i jechać do Prostek. Wybieram to drugie. W Prostkach czuję że mam siłę, plecy nie bolą, może by tak jeszcze coś się udało...Odwiedzam więc piekarnię kupując prowiant. Krajówką jeżdżę bardzo rzadko z powodu dużego ruchu, tak też było teraz. Do tego był jeszcze On, jak wampir wysysający całą frajdę z jazdy. Ciężka to była dycha, a ile brzydkich słów po drodze padło...Gdy w Nowej Wsi wjeżdżam do lasu czuję się tak jakbym puścił hamulec, prawie 140 km na liczniku, w sumie młoda jeszcze zośka, gdzieś trzeba dokręcić. Jazda po mieście o tej porze to nie jest dobry pomysł, więc w las, tam jest przecież piękna droga do Nadleśnictwa. Kolejne rozciąganie, plecy dają znać już o sobie, zjadam drugą bułkę i robię 10x 2,5 kilometrowe wahadło. Tak to można jeździć....
Do domu wracam z czerwoną twarzą, widać można się opalić także bez słońca :) Zmarzłem w stopy, na szczęście w stopniu akceptowalnym, plecy odezwały się zdecydowanie później niż ostatnio, trzeba ćwiczyć dalej. Jeden na plusie przy północnym wietrze to nie jest pogoda na coś więcej. W prognozie pogoda była zdecydowanie lepsza, cóż, trzeba jeszcze poczekać.
Jak co roku, snickers z Zygmuntem © dodoelk

Kategoria >150



Komentarze
mxdanish
| 17:00 środa, 16 marca 2016 | linkuj Widzę że zaczynasz już szosowe treningi pełna gębą :) Dobry dystans jak na te warunki.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciamo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]